Jagiellonia Białystok pokonała 1:0 (0:0) Lech Poznań w meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy i tym samym przerwała serię sześciu spotkań bez wygranej. - Bardzo mocno pracowaliśmy na to zwycięstwo. Cały zespół wykonał dużą robotę jeśli chodzi o postawę w defensywie, ta realizacja była naprawdę na wysokim poziomie - podkreślił trener Ireneusz Mamrot podczas konferencji prasowej.
- Rywale do przerwy mieli tych sytuacji zdecydowanie więcej, ale to my stworzyliśmy tą najlepszą. Chodzi mi o tą drugą Jesusa Imaza. Dlatego też nie jest tak, że tylko goniliśmy. W drugiej połowie pewne rzeczy poprawiliśmy, przede wszystkim organizację gry. W końcu też mieliśmy trochę szczęścia. Obrońca miał piłkę na głowie i pewnie gdyby ją wybił gdzieś indziej to bramka by nie padła. W poprzednich meczach jednak często takie gole traciliśmy, więc może to do nas wróciło - dodał 50-latek.
W kilku poprzednich meczach Jagiellonia kończyła mecze z gorszymi wynikami niż wydawała się zasługiwać na nie po statystykach. Mamrot często mówił o braku odrobiny farta, ale to trochę denerwowało kibiców i dlatego też tym razem mocniej do tego nawiązał. - Szczęście w piłce jest niezbędne. Chociaż wiadomo, że nie chcemy się na nim opierać - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0
- Kiedy wygrasz ten pierwszy mecz po serii gorszych spotkań to musi być on taki, w którym na pierwszym miejscu jest determinacja, taktyka, zaangażowanie i na pewno dzisiaj mocno tego pilnowaliśmy. Jasne, że nie będziemy tu nic obiecywać. Wierzymy jednak, że teraz będziemy punktować. To jest najważniejsze - powiedział dalej Mamrot.
Szkoleniowiec białostoczan podczas rozmowy z dziennikarzami pochwalił kibiców za bardzo duże wsparcie podczas spotkania z Lechem. Nie chciał natomiast szczególnie skupiać się na występach indywidualnych poszczególnych graczy, choć wyróżnił Pavelsa Steinborsa. - Miał kilka interwencji na przedpolu i pewnie bronił strzały. Takiego występu było mu potrzeba - powiedział.
Mamrot odniósł się również do pozytywnych słów Macieja Skorży na temat dobrej dyspozycji fizycznej drużyny Jagiellonii. - Chciałbym mu podziękować, bo nie pamiętam kiedy ostatnio usłyszałem jakąś pochwałę. Raczej w ostatnim czasie to do niczego się nie nadawałem - skwitował z uśmiechem.
- Mocno pracowaliśmy w trakcie ostatniej przerwy na reprezentacje i wiedziałem, że jesteśmy dobrze przygotowani. Obawy jednak były, bo w ciągu sześciu dni był to nasz trzeci mecz. Nie chcę tu szukać żadnych wymówek, więc odniosę się do tego konkretnego spotkania skoro je i tak wygraliśmy. Dla nas na pewno byłoby łatwiej, gdyby było ono w sobotę lub niedzielę. Wiem, że jesteśmy profesjonalistami i od nas się wymaga. Mam jednak doświadczenie z poprzedniej przygody tutaj i ten dzień więcej może dać sporo - uzupełnił trener Jagi.