To, jaki wkład w historię jednego zespołu, miasta, ale też całych Włoch, ma rodzina Maldinich, jest opowieścią wartą książki. Jeśli ktoś chciałby ją stworzyć, to powinien poczekać jeszcze kilka lat, bo Daniel Maldini ma szansę, by kontynuować tę piękną sagę.
Wstęp, Cesare
Wszystko zaczęło się w 1954 roku, kiedy Cesare Maldini przeniósł się do AC Milanu z Triestiny Calcio. Miał wtedy 22 lata. Dziadek Daniela tak, jak i jego ojciec był obrońcą. W odróżnieniu od swojego syna, Cesare był typowym stoperem. Był to czas, gdy królowało toporne, defensywne Catenaccio, więc nikt nie oczekiwał od defensorów, by myśleli o czymś więcej, niż bronieniu.
Pierwszy z dynastii Maldinich grał w Mediolanie przez 12 lat. Na tym jednak nie zakończyła się jego przygoda z mediolańską ekipą. W latach 70. powrócił do miasta, by zostać asystentem trenera, a następnie pierwszym szkoleniowcem drużyny. Tym razem spędził w klubie znacznie mniej czasu, bo 3 lata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w wykonaniu kobiety! Bramkarka nie mogła nic zrobić
Maldini, część druga
Gdy odchodził, jego syn, Paolo Maldini miał zaledwie 6 lat. Mimo że jego ojciec pracował w innych miastach, przyszła legenda "Rossonerich" wychowywała się w akademii Milanu. Paolo wyrósł na jednego z najlepszych obrońców w historii. Był niesamowicie elegancki w swojej grze, dodatkowo nie był jednowymiarowym defensorem, bo umiał świetnie wystąpić na lewej flance obrony, ale także jako stoper. Te cechy odróżniały go od pokolenia obrońców, które reprezentował jego ojciec. Topornych, twardo grających defensorów, którzy nie byli dobrymi technikami.
Paolo Maldini zadebiutował w pierwszym zespole ekipy z San Siro w 1985 roku, w wieku 17 lat. Ze swoim ojcem spotkali się w reprezentacji Włoch. Paolo jako zawodnik, Cesare jako trener. Nie był to jednak najlepszy czas dla drużyny "Azzurrich". Zespół prezentował się przeciętnie i starszy z panów przestał pełnić swoją rolę po zaledwie roku. Młodszy kontynuował reprezentacyjną karierę, którą zakończył na 126 występach. Był on także rekordzistą, jeśli chodzi o ilość rozegranych spotkań na poziomie Serie A (647) jednak to osiągnięcie przebił Gianluigi Buffon (657). Paolo Maldini dokonał tego jednak w jednym zespole, a legendarny bramkarz w dwóch, Juventusie i Parmie.
Cesare Maldini wrócił później do struktur AC Milanu. Jego syn został w klubie do zakończenia kariery, do 2009 roku. Jego numer został zastrzeżony, w ramach podziękowanie za wszystkie lata, które poświęcił klubowi.
Rozdział trzeci, Daniel
Wkrótce potem dla rodziny Maldinich przyszły nowe szanse i wyzwania. Konkretniej chodzi o rozpoczęcie pracy działacza przez Paolo, a później w 2020 roku, dołączenie do zespołu jego syna, Daniela. W międzyczasie, w 2016 roku zmarł najstarszy z dynastii, Cesare.
Daniel nie zaliczył nadzwyczajnego wejścia do zespołu. Zadebiutował w wieku 17 lat. Grał bardzo mało, a kiedy dostawał szansę, to nie pokazywał nic nadzwyczajnego. Najmłodszy z rodziny nie poszedł w ślady swojego ojca i dziadka i nie został obrońcą. 19-latek gra na pozycji ofensywnego pomocnika. Najważniejsze pozostało jednak na swoim miejscu - młody Maldini jest zawodnikiem Milanu.
Długo trzeba było czekać na lepszy występ Daniela. Fani "Rossonerich" się jednak doczekali. W sobotę Stefano Pioli wystawił go w podstawowym składzie, co było pierwszą taką sytuacją w karierze pomocnika. Co ciekawe, miało to miejsce 4500 dni po ostatnim występie jego ojca w lidze włoskiej.
19-latek nie grał najlepiej w pierwszej połowie w meczu ze Spezią, natomiast w drugiej części wyglądało to już lepiej. Był pod grą, przed opuszczeniem placu gry w 59. minucie zdobył bramkę na 1:0.
Ostatecznie Milan wygrał mecz 2:1. Spotkanie, którego nikt nie będzie pamiętał. Przynajmniej pod kątem wyniku i wagi starcia. Najważniejsza była postawa Daniela Maldiniego, który w końcu pokazał, że można na niego liczyć. Kto wie, może za kilka lat będziemy wspominać to spotkanie, jako mecz, który rozpoczął legendę najmłodszego z legendarnej dynastii Maldinich.
W ciągu ostatnich 67 lat, przez zaledwie 5 w szeregach AC Milanu nie było przedstawiciela tej rodziny, w dowolniej roli. Kilka kolejnych pokaże, czy na San Siro powstanie kolejna ikona, która nosić będzie nazwisko Maldini.
Czytaj także:
Ogromny niedosyt w Madrycie
Zagranie ręką Pawła Dawidowicza wywołało burzę