Hiszpan Ivi Lopez zagrał przeciwko Legii fantastycznie. Napastnik gości przeprowadził wiele udanych akcji, a jego bramka z rzutu wolnego była ozdobą spotkania, zakończonego wygraną Rakowa 3:2.
To już trzeci mecz z rzędu, gdy Lopez strzela bramkę z wolnego. W Polsce pod tym względem nikt mu nie dorównuje.
Hiszpan, który rozegrał w lidze hiszpańskiej 41 meczów (strzelił 4 gole, w tym Realowi Madryt) do Rakowa trafił przed rozpoczęciem ubiegłego sezonu.
W premierowym sezonie w Ekstraklasie zagrał 29 meczów, strzelił 9 goli, pomógł też Rakowowi sięgnąć po Puchar Polski, strzelając bramkę w finale z Arką Gdynia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w wykonaniu kobiety! Bramkarka nie mogła nic zrobić
W tych rozgrywkach ligowych piłkarz Rakowa ma 5 meczów i 4 gole. Jeśli podtrzyma skuteczność, pobije swój strzelecki rekord (14 trafień w barwach Sevilli B). A jak bohater zespołu z Częstochowy podsumowuje sobotnie zwycięstwo? Jaka jest tajemnica tych rzutów wolnych, którymi sieje spustoszenie w Ekstraklasie? O tym rozmawialiśmy z Ivi Lopezem.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Raków pokazał się na Łazienkowskiej z bardzo dobrej strony. Jak oceniasz wasz występ?
Ivi Lopez, były gracz Getafe, Sevilli, Levante, Realu Valladolid, Sportingu Gijon, Hueski, Ponferradiny, obecnie Rakowa Częstochowa:
Ostateczny rezultat pokazuje, że wykonaliśmy dobrze naszą pracę. Choć trzeba przyznać, że pierwsza połowa nie była w naszym wykonaniu najlepsza. Na szczęście w drugiej pokazaliśmy, że nawet przeciwko bardzo dobrej drużynie, i to na wyjeździe, jesteśmy w stanie grać dobrze i skutecznie. A to, że graliśmy przeciwko trudnemu rywalowi, jest chyba oczywiste. Legia będzie na koniec ligi wysoko w tabeli, ich obecna pozycja jest bardzo myląca. Tak naprawdę to nasz bezpośredni rywal, więc pokonanie go to duża sprawa.
Zagrałeś świetny mecz, nawet kibice Legii przyznają, że Ivi Lopez to był w tym meczu Pan Piłkarz.
Dziękuję. Faktem jest, że wyszło mi dobre spotkanie. Strzeliłem dwa gole, pomogłem drużynie. Bardzo się cieszę, bo gdyby te bramki nic nam nie dały, to w ogóle bym nie miał satysfakcji. Okazały się jednak bardzo cenne. Super. To nie tenis, gdzie gra się dla siebie. Ja gram przede wszystkim dla drużyny. A czy to mój najcenniejszy gol dla Rakowa? Wyżej dałbym jednak trafienie w finale Pucharu Polski.
Atmosfera na Łazienkowskiej?
Świetna, robi duże wrażenie. Słyszałem o tym już wcześniej, ale w zeszłym sezonie niestety nie mogłem się o tym przekonać ze względu na pandemię, graliśmy bez widzów. Natomiast teraz mogę powiedzieć, że fantastycznie się grało w takich warunkach, z kibicami.
To już trzeci mecz z rzędu, w którym strzelasz bramkę z rzutu wolnego. Miałeś już kiedyś taką serię?
Nie, coś takiego przydarzyło mi się po raz pierwszy w życiu! W pewnym sensie jest to więc coś wyjątkowego. I oby ta seria trwała. Zobaczymy, czy z Radomiakiem w środę uda się ją przedłużyć.
Jest jakaś tajemnica w tych rzutach wolnych? Nikt w Polsce tak ich nie strzela... To jakiś dar?
Czy dar, to nie wiem... Faktem jest, że uderzam specyficznie, ale u mnie to wychodzi naturalnie. Rzuty wolne wykonywałem od zawsze, w każdej drużynie, w której grałem. Moim idolem pod tym względem zawsze był Cristiano Ronaldo. Choć w jego przypadku nie chodzi tylko o wolne. Bardzo wielu graczy się na nim wzoruje, również pod względem dbania o siebie, prowadzenia się. Podpatrywałem też Garetha Bale'a, a dużo dały mi też wspólne treningi z Pedro Leonem, z którym grałem w Getafe. To też świetny specjalista pod tym względem.
Zostajesz po treningach, ćwiczysz te wolne, czy wystarczy to, co w trakcie zajęć?
Zostaję, bo rzuty wolne trzeba ćwiczyć. Ale to też nie tak, że wykonuję ich po treningu nie wiadomo ile. 7-8 strzałów mi wystarcza.
O co gra Raków w tym sezonie?
W klubie panuje rodzinna atmosfera. A doświadczenie mnie uczy, że jeśli relacje są tak dobre, to i na boisku jest dużo łatwiej. Mamy więc duże ambicje, a nic do stracenia. Idziemy po wszystko co się da.
Grałeś w lidze hiszpańskiej. Czy w Rakowie jest piłkarz, który poradziłby sobie w La Liga?
Jest! Marcin Cebula. Bardzo mi się podoba jako piłkarz. Oczywiście, pewnych rzeczy musi się jeszcze nauczyć, ale zapewniam cię, że w lidze hiszpańskiej znajdziesz sporo słabszych piłkarzy niż Cebula.
Jesteś kibicem Realu Madryt. Czy w tym sezonie "Królewscy" łatwo sięgną po mistrzostwo? Wygląda na to, że pogrążona w kryzysie Barcelona nie będzie większym zagrożeniem.
Przede wszystkim fajne jest to, że liga hiszpańska nie jest już takim duo monopolem jak przez wiele lat. Do Realu i Barcelony dołączyły inne zespoły, które też mają wielkie ambicje, jak choćby Sevilla czy Atletico Madryt. Mnie to cieszy. W La Liga tym wielkim już nie jest tak łatwo wygrywać 5:0 czy 6:0. OK, Real ostatnio wygrał 6:1, ale kiedyś takie wyniki zdarzały się częściej. Moim zdaniem teraz liga jest ciekawsza. A czy słabsza Barcelona będzie ułatwieniem dla Realu? Gdyby to się wydarzyło kilka lat temu, właśnie gdy te dwa zespoły miały wielką przewagę, to pewnie tak. Ale teraz chętnych do tytułu mistrza Hiszpanii jest więcej.
Na koniec jeszcze słówko o twojej pasji, czyli zbieraniu koszulek. Mówiłeś mi kiedyś, że masz trykot Leo Messiego, a w polskiej lidze starasz się wymieniać przede wszystkim z Hiszpanami grającymi w zespołach rywali. Kolekcja się rozrosła?
Tak, zdecydowanie. Mam już większość koszulek Hiszpanów grających w Polsce. Ale nie tylko Hiszpanów, mam na przykład koszulkę Pedro Tiby. Nie liczyłem ile sztuk mi ostatnio przybyło, ale kolekcja jest już okazała.
Sensacja. Raków pokonał Legię na Łazienkowskiej!
Zabójcza skuteczność Iviego Lopeza [wideo]