Szokujące sceny miały miejsce podczas meczu Oleggio Castello - Carpignano w siódmej lidze włoskiej. W pewnym momencie sędzia wyrzucił z boiska trenera gości, który bez przerwy podważał jego decyzje. Giovanni Alosi jednak nie potrafił się z tym pogodzić.
Szkoleniowiec wdał się w wymianę zdań z arbitrem. Nagle... uderzył go pięścią w twarz. Andrea Felisa momentalnie odgwizdał koniec spotkania z powodu naruszenia jego nietykalności cielesnej.
Oggi a Carpignano pic.twitter.com/Xwa2yn9KTb
— Wazza (@Wazza_CN) September 26, 2021
Carpignano zostało ukarane walkowerem, ale pewne było, że jeszcze poważniejsze konsekwencje spotkają trenera. Alosi jednak doskonale zdawał sobie sprawę, co go czeka. Spalił się ze wstydu i uznał, że to czas na odejście.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski czasem się myli. Tak przegrał z Muellerem!
- Po 40 latach w futbolu odchodzę. Nawet nie przejmuję się tym, czy władze piłkarskie zawieszą mnie na rok, dwa, czy na zawsze. To już nie ma znaczenia, bo ja definitywnie znikam ze świata piłki - komentuje w portalu repubblica.it.
Szkoleniowiec tłumaczy, że nie wie, co w niego wstąpiło. Z sędzią rozmawiał kilka minut po całym zajściu. Przeprosił go, a Felisa obiecał mu, że nie pozwie go do sądu. Trener Carpignano jednak zapowiedział, że w ramach pokuty będzie teraz udzielać się charytatywnie.
O sprawie pewnie szybko wszyscy by zapomnieli, ale ktoś nagrał całe zdarzenie. Film trafił do sieci i błyskawicznie zaczął krążyć po portalach z całego świata. Alosi przyznał nawet, że nie brakowało osób, które groziły mu śmiercią.
Los chińskiego giganta wisi na włosku >>
Karierę zaczynał razem z Lewandowskim. Dziś sił próbuje w disco-polo >>