Belgowie piszą o zapomnianym Polaku. Pokonał ciężką chorobę

Getty Images / Ross Kinnaird/EMPICS / Na zdjęciu: Aleksander Kłak
Getty Images / Ross Kinnaird/EMPICS / Na zdjęciu: Aleksander Kłak

Bramkarz dał się zapamiętać belgijskim kibicom z występów w Royal Antwerp. Serwis gva.be przypomniał sylwetkę Aleksandra Kłaka, który nie ma już wiele wspólnego z futbolem. Czym obecnie zajmuje się srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich z 1992 roku?

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=38535]

Aleksander Kłak[/tag] pochodzi z Nowego Sącza i zbierał pierwsze szlify w młodzieżowych drużynach Dunajca, skąd przeniósł się do pierwszoligowego Igloopolu Dębica. W sezonie 1990/91 regularnie występował w najwyższej klasie rozgrywkowej i znalazł uznanie w oczach Janusza Wójcika. Selekcjoner reprezentacji powołał go na igrzyska olimpijskie w 1992 roku.

Utalentowany bramkarz miał miejsce w wyjściowym składzie Janusza Wójcika, która dotarła aż do finału turnieju olimpijskiego. Biało-Czerwoni przegrali 2:3 z Hiszpanią po golu w 90. minucie, ale mogli wracać do kraju z podniesioną głową. Do tej pory jest to ostatni medal Polaków w grach zespołowych.

Po wielkim turnieju Kłak zaliczył epizod w Olimpii Poznań, później reprezentował barwy Górnika Zabrze. W 1995 roku zdecydował się na przeprowadzkę do Niemiec i grał kolejno w: SV Straelen, FC Homburg oraz Bonner SC.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Kibice Realu pytają czy to Cristiano Ronaldo?

Przed sezonem 1996/97 odszedł do Royal Antwerp FC i zadomowił się w Belgii. Golkiper był jednym z ulubieńców miejscowych kibiców, którzy zadedykowali mu przyśpiewkę: "ja skaczę dla Klaka, ty skaczesz dla Klaka, my wszyscy skaczemy dla Klaka!".

Jego karierę zahamował poważny uraz kolana - w starciu z Lommel SK doznał kontuzji więzadła krzyżowego. W ostatnich latach kariery występował jeszcze w FC Denderleeuw, dwa sezony spędził w holenderskim De Graafschap. W 2005 roku postanowił zawiesić buty na kołku i wrócił do Anterwpii, gdzie mieszka do dziś.

- Nie mogłem przejść na emeryturę od razu po mojej karierze zawodowej. Oczywiście muszę też płacić rachunki. Jako kierowca autobusu zacząłem pracować w De Lijn w 2006 roku. Zdarza, że ​​jestem rozpoznawany, ale nie tak często jak wcześniej. Uważam, że to jest trudna praca. W dużej i ruchliwej Antwerpii nie zawsze jest łatwo, na szczęście nie miałem jeszcze większych wypadków - mówił były bramkarz, cytowany przez gva.be.

Kłak także pracował z młodymi golkiperami Royal Antwerp. - Jeździłem autobusem w nocy, by móc trenować w ciągu dnia. W domu nie było zbyt dużo snu. To był obciążenie dla mnie i mojej rodziny. Nie można było zostać trenerem bramkarzy drugiej ligi na zasadach zawodowych, więc nadal łączyłem to z pracą kierowcy autobusu. To było trudne na dłuższą metę - zdradził.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery zmagał się z ciężką depresją. Jako pierwszy o swojej głębokiej przemianie opowiedział nam. - Dziś jestem zupełnie innym człowiekiem, wszystko przewartościowałem, wróciłem do korzeni. Wszystko zaczęło się w dniu, gdy przyszedłem do ojców kapucynów w Antwerpii. Powiedziałem o swoich problemach. To był taki moment, gdy doszedłem do ściany. Nic już nie dawało mi satysfakcji, miałem myśli samobójcze. Wie pan, co to znaczy "beznadziejny"? Tak się mówi często, ale tak naprawdę chyba mało kto wie, co to za uczucie. Bezsilność, brak widoków, brak celu. Ja wiem. Depresji nie życzę nikomu. Ale dziś wiem, że to nie jest beznadziejna sytuacja, wiem, że można z tego wyjść (więcej TUTAJ). W 2012 roku pokonał ciężką chorobę.

Kłak podarował srebrny medal olimpijski Jackowi Gaworskiemu - u polskiego florecisty zdiagnozowano nowotwór mnogi rdzenia. - Medal był wystawiony na aukcję przez kilka miesięcy, ale nie wzbudził zainteresowania. Nigdy nie został sprzedany. W 2016 roku Gaworski wywalczył medal na igrzyskach paraolimpijskich - Teraz, gdy mam jeden z moich, odzyskasz swój - wychowanek Dunajca odzyskał srebro po trzech latach.

W rozmowie z belgijskimi mediami przyznał, że nie ogląda zbyt wiele meczów piłkarskich, ale robi wyjątek dla Wojciecha Szczęsnego. - To numer jeden w Polsce, śledzę jego poczynania. Znam jego ojca, który też był bramkarzem. Ma trudniejszy okres w Juventusie, mistrzostwa Europy nie były dla niego najlepsze. Ważny jest aspekt psychologiczny - skomentował Kłak.

Czytaj także:
Bednarek nie zatrzymał potęgi. Przełamanie drużyny Mateusza Klicha
Warta Poznań próbuje wyjść z koszmaru. Mocne słowa Piotra Tworka

Komentarze (0)