Biało-Czerwoni są murowanym faworytem sobotniego starcia i o wynik raczej nikt w ich obozie się nie obawia. - To jest mecz, który się po prostu wygrywa. Być może liczba strzelonych bramek odegra jakąś rolę w przyszłości, ale najważniejsze to wykonać zadanie. Oby też drużyna zrobiła następny krok do przodu - tak, żebyśmy widzieli, że ciągle robi postęp i jest coraz lepsza - powiedział WP SportoweFakty Jacek Gmoch.
Zdaniem doświadczonego szkoleniowca, kibice nie powinni oczekiwać od piłkarzy ścigania się na liczbę bramek. - Znacznie ważniejsze od tego ile strzelimy jest to, w jaki sposób te gole padną i jak będzie wyglądał mecz. Obraz gry powie nam o przyszłości reprezentacji więcej niż suchy wynik.
Niepowtarzalna szansa dla Paulo Sousy
- Wiadomo, że nikogo nie wolno lekceważyć, ale Paulo Sousa dostaje teraz idealną okazję, by sprawdzić warianty, co do których ma jeszcze wątpliwości - dodał Gmoch, który w latach 60. rozegrał w kadrze 29 meczów. Jako trener natomiast był asystentem Kazimierza Górskiego, zaś w latach 1976-1978 prowadził zespół narodowy samodzielnie, w tym na MŚ 1978. Później pracował m.in. w Panathinaikosie Ateny, AEK Ateny, Olympiakosie Pireus i APOEL Nikozja.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
1 kwietnia 2009 roku - w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki (2010) - Biało-Czerwoni pokonali w Kielcach San Marino aż 10:0. Czy w sobotę możemy się spodziewać powtórki? - Przed wszystkim wygrajmy. Z tym nie powinno być kłopotów. Jakichkolwiek spodziewałbym się, gdybyśmy wyszli na boisko w siedmiu, albo nagle koronawirus by nam zdziesiątkował skład. Naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, w jakich rozmiarach zwyciężymy i nie sądzę, żeby Paulo Sousie zależało na jakiejś kanonadzie. On chce mieć jak najlepiej przygotowany zespół na następny mecz z Albanią, czyli zdecydowanie trudniejszym przeciwnikiem - stwierdził Gmoch.
Wszystko ma swój koniec
Na PGE Narodowym po raz ostatni w narodowych barwach wystąpi Łukasz Fabiański. - Niestety wszystko ma swój koniec. Miałem niedawno rozmowę ze swoim wnukiem, któremu tłumaczyłem, że nie ma na świecie rzeczy, które by nie miały terminu przydatności. Jako człowiek i zawodnik Fabiański zostawia za sobą piękną historię. Dużo dawał kadrze, a wymagał przede wszystkim od siebie. Nie był konfliktowy, a to jest bardzo dobra cecha u piłkarza. Był żołnierzem gotowym wejść i pomóc w każdej chwili, bez przerośniętego ego - ocenił były selekcjoner.
Mecz eliminacji MŚ 2022 Polska - San Marino odbędzie się w sobotę o godz. 20.45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport Premium 1.
Czytaj także:
"Ale będzie dobrze?" Pytał w karetce 15 razy. Prawda była dramatyczna
To może być rewolucja! Kryptowaluty wkraczają do świata sportu, szlak przeciera Lionel Messi