Lorik Cana urodził się w Prisztinie, w Kosowie, ale jako dziecko, ze względu na wojnę, uciekł z rodzicami do Szwajcarii. Nie zapomniał jednak o swoich korzeniach i wiele lat później, meczem przeciw... Szwajcarii zadebiutował w reprezentacji Albanii (2003). Kosowa na futbolowej mapie wówczas nie było, światowe władze piłkarskie uznały je dopiero w 2016 roku.
W trakcie klubowej kariery Cana, obrońca lub defensywny pomocnik, zaliczył kilka bardzo znanych klubów: zaczynał w PSG, grał też w Olympique Marsylia, Lazio, Galatasaray czy Sunderlandzie. Był pierwszym Albańczykiem, który zagrał w Premier League.
W reprezentacji Albanii rozegrał 93 mecze, to rekord tej drużyny. A jak Cana, który zakończył karierę kilka lat temu, widzi starcie z Polską? Komu daje większe szanse? Których polskich piłkarzy pamięta z boiska? O tym rozmawialiśmy z albańską legendą przed wtorkowym meczem o wszystko.
ZOBACZ WIDEO: Burza w kadrze w przypadku przegranej w eliminacjach? Prezes PZPN zdradza swoje plany
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Niespodziewanie to właśnie mecz z Albanią stał się dla Polski najważniejszym w tych eliminacjach. Wcześniej byliśmy przekonani, że największe zagrożenie dla nas to jednak Węgrzy…
Lorik Cana, 212 meczów w Ligue 1, 82 w Serie A, 31 w Premier League, 24 w tureckiej ekstraklasie, rekordzista kadry Albanii pod względem występów: Prawdą jest, że mecz zapowiada się fantastycznie. Zainteresowanie w Albanii jest ogromne. Sprzedano wszystkie bilety na to spotkanie. A warto zauważyć, że to będzie pierwszy mecz przy pełnych trybunach od momentu pandemii. OK, stadion nie jest zbyt duży, bo mieści tylko 22 tysiące widzów, ale nasi kibice naprawdę potrafią stworzyć świetną atmosferę. Z minusów... Muszę przyznać, że murawa nie zawsze jest na najwyższym poziomie, choć mam nadzieję, że tym razem będzie jak trzeba.
A jak pan ocenia szanse? 50 na 50, czy któraś drużyna jest faworytem?
Powiem tak: ten mecz jest dla Albańczyków bardzo ekscytujący, bo rzadko kiedy na tym etapie eliminacji dużej imprezy wciąż mamy los w swoich rękach. Jeśli wygramy z Polską, to będziemy już bardzo blisko play-off. Wystarczy wtedy wygrać ostatni mecz z Andorą. A w tak korzystnej sytuacji reprezentacja Albanii bywała bardzo rzadko. Tak było jeszcze w eliminacjach do MŚ 2014, choć ostatecznie wtedy się nie udało. I w 2016 roku, gdy pojechaliśmy na finały Euro. Natomiast co do szans we wtorek. Myślę, że mamy nad wami jedną przewagę. Nazywa się presja. To jednak Polska była i jest faworytem do zajęcia drugiego miejsca w grupie. Czyli na zasadzie, wy musicie, my możemy. To może zadziałać na naszą korzyść, choć nie ma co ukrywać: emocje i nadzieje będą w Albanii ogromne.
Jak pan ocenia reprezentację Polski?
Jeśli chodzi o duże imprezy, to wiadomo: przez wiele lat nie wyglądało to dla was najlepiej. Ale od pewnego czasu Polska ustabilizowała swoją pozycję solidnej europejskiej drużyny. Nie jest to poziom top w Europie, są reprezentacje zdecydowanie silniejsze od was, ale wystarczało, żebyście awansowali na większość ostatnich dużych imprez. Tyle że mam wrażenie, iż top waszej bardzo dobrej generacji to było jednak EURO 2016. Wtedy wielu waszych piłkarzy było w świetnej formie. Jak choćby Kamil Glik. Być może to była dla niektórych forma życia. Później już tak dobrze nie było, co widzieliśmy na ostatnich dużych imprezach. Z drugiej strony generacja z Lewandowskim i Glikiem na czele zrobi teraz wszystko, aby awansować na kolejną imprezę. Bo oni zdają sobie sprawę, że dla kilku z nich to byłby ostatni wielki turniej. Druga kwestia, która we wtorek może Polsce pomóc to fakt, że możecie zagrać "na dwa rezultaty". Wygrana wiadomo, ale remis też wam tak naprawdę pasuje, bo zakładam, że wygracie dwa pozostałe mecze.
Jednym z głównych zagrożeń dla Albanii będzie Robert Lewandowski. To najlepszy napastnik świata według pana, czy widzi pan lepszych?
Zawsze trudno jednoznacznie wskazać tylko jednego piłkarza. Patrząc na środkowych napastników w tym momencie widzę trzech na podobnym poziomie: Lewandowski, Benzema i Haaaland.
Z kolei u was mocno zaimponował Armando Broja, który strzelił zwycięskie gole w obu meczach z Węgrami. To wasza główna broń na Polskę?
Broja to po części teraźniejszość, ale przede wszystkim przyszłość reprezentacji Albanii. Ma dopiero 20 lat, jest piłkarzem Chelsea, wypożyczonym do Southampton. Ma wiele atutów, natomiast czasem selekcjoner "używa" go jako dżokera. Przed ostatnim meczem z Węgrami były dyskusje na ile minut Broja jest przygotowany i trener ostatecznie zdecydował się poczekać, a następnie wpuścić go na podmęczonego rywala. Jak pokazał przebieg meczu, to była świetna decyzja. Broja da tej kadrze mnóstwo radości, to reprezentant na wiele lat.
A skąd tak generalnie wzięła sią wasza dobra gra? Nie ukrywam, że w Polsce nie spodziewaliśmy się, że będziecie tacy groźni…
Po finałach Euro 2016 nastąpiła zmiana pokoleniowa. Piłkarze, którzy wtedy byli młodzi, obiecujący przez następne lata nabrali dużo doświadczenia i teraz są w dobrym wieku. Wielu naszych graczy występuje w końcu regularnie w bardzo dobrych europejskich klubach. I to dało też efekty w kadrze.
A jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Edoardo Reja, wasz trener?
Dużą. A na marginesie: on też wie, że to dla niego ostatnie trenerskie wyzwanie. Ma 76 lat i wizja awansu na mistrzostwa świata jest dla niego na pewno kusząca. Reja nie został wybrany przypadkowo na tę funkcję. Zadecydowało doświadczenie, ale przede wszystkim to, że jest przedstawicielem włoskiej piłki. A praktycznie cała nasza defensywa, zaczynając od bramkarzy, gra we Włoszech. Wielu albańskich kadrowiczów mówi w tym języku, więc nie ma też problemu z komunikacją.
Miał pan bogatą karierę, zarówno klubową, jak i reprezentacyjną. Spotkał pan na swojej drodze polskich piłkarzy?
Głównie jako przeciwników. Grałem sporo razy przeciw Kamilowi Glikowi, przeciw Grosickiemu, Szczęsnemu... I pamiętam towarzyski mecz z Polską, w 2008 roku, w Niemczech. Wygraliście wtedy 1:0. A jako gracz Lazio grałem z Legią w pucharach. Mecz w Warszawie wspominam świetnie. Bo atmosfera na trybunach była niesamowita, a na boisku dobrze sobie poradziliśmy, zdecydowanie wygrywając. Choć pamiętam też, że kibicom Lazio nazwa Legia niedobrze się kojarzy, bo w Warszawie doszło do zamieszania z ich udziałem.
Wspomniał pan Legię. W tym klubie gra reprezentant Albanii, Ernest Muci. Co pan może o nim powiedzieć?
Przyglądałem mu się jeszcze gdy grał w Tiranie. Wiem, że strzelił już kilka bardzo ładnych goli, miał kilka fajnych podań… Wydaje mi się, że teraz najważniejsza dla niego będzie stabilizacja. Muci jest bardzo młody, a jeśli uda mu się wyrównać formę na dobrym poziomie, to wskoczy do pierwszego składu Legii. A jeżeli w takim wieku będzie podstawowym piłkarzem takiego klubu jak Legia, to według mnie oznacza jedno: że będzie miał dużą szansę, aby w przyszłości zagrać w jednej z najlepszych lig w Europie. Ale w Legii jest jeszcze jeden z graczy, których śledzę - Kastrati.
A no tak. Bo pan, tak jak Kastrati, też urodził się w Kosowie…
Dokładnie tak, urodziłem się w Prisztinie. Dlatego śledzę też losy piłkarzy z Kosowa i wiem, że Kastrati trafił do Warszawy.
A jaki wynik przewiduje pan w meczu Albania – Polska?
Jako kibic powiem, że 2:1 dla Albanii. Jeszcze nigdy nie graliśmy w finałach mistrzostw świata, a zwycięstwo nad Polską przedłużyłoby nasze marzenia, że w końcu może to się udać. Dlatego motywacja i determinacja jest tu wielka.
Koronawirus w reprezentacji Albanii!
Glik: Chętnie bym to powtórzył!