Reprezentacja Polski odniosła bardzo ważne zwycięstwo w kontekście walki o mundial w Katarze. Zespół Paulo Sousy zajmuje na ten moment drugie miejsce w grupie I i jest o krok od tego, aby zagrać w barażach.
Wygrana Biało-Czerwonych nie przyszła łatwo. Dodatkowo nie pomagali miejscowi kibice, którzy tuż po bramce Karola Świderskiego, zachowali się w skandaliczny sposób. W stronę naszych zawodników poleciało sporo butelek.
Robert Lewandowski przyznał, że mimo gorącej atmosfery, podobnie jak inni kadrowicze, był pewny, że mecz zostanie przegrany do końca. - Wiedzieliśmy, że sędzia nie zakończy tego spotkania i wrócimy do gry - powiedział kapitan w wywiadzie dla TVP.
ZOBACZ WIDEO: Polski Związek Piłki Nożnej z nowymi pomysłami? "Przedstawimy je panu premierowi"
- Tym bardziej, że strzeliliśmy bramkę i tak naprawdę około 13-14 minut zostało do zakończenia meczu, więc dla sędziego to była trudna decyzja - dodał.
Oprócz rozpraszających kibiców, sama gra reprezentacji Polski nie układa się tego dnia. Trudno było wykreować sobie dogodną sytuację. Robert Lewandowski stwierdził, że najważniejsze są jednak trzy punkty dopisane w tabeli.
- Można powiedzieć, że minimalizm z naszej strony był, ale zadanie wykonane. Kontrolę mieliśmy w środku pola, tylko gdzieś tam od dwudziestego metra pod bramkę przeciwnika było nas mało. Zawsze było podwajanie, mało miejsca - dwóch, trzech zawodników gdzieś blisko - stwierdził.
Po wtorkowym zwycięstwie Biało-Czerwoni są o krok od baraży. Co więcej tracą tylko trzy punkty do lidera grupy I, Anglii. Kapitan reprezentacji Polski przestrzegł jednak przed hurraoptymizmem.
- Myślę, że Anglicy nie mają za bardzo jak zgubić punktów. Więc skupmy się na naszej robocie, na naszych meczach. Chcemy zdobyć sześć punktów i wtedy zobaczyć, co nam to da - powiedział.
Zobacz też:
El. MŚ: wszystko już w rękach Polaków! Zobacz tabelę
El. MŚ: Skandal w Tiranie! Po golu dla Polski kibice przerwali mecz