Z Tirany Mateusz Skwierawski
Albańscy kibice nie wytrzymywali ciśnienia jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Tutejsi dziennikarze zapowiadali, że fani zgotują Polakom piekło, ale to, co działo się na stadionie w Tiranie, było czymś znacznie gorszym. W chwili największego szczęścia naszej drużyny, po bramce zdobytej przez Karola Świderskiego w drugiej połowie, albańska publiczność oszalała. W stronę Świderskiego poleciała lawina butelek z wodą - jedna z nich trafiła gracza PAOK-u Saloniki w plecy. Po chwili obrzucani zostali pozostali zawodnicy reprezentacji. Porządkowi próbowali opanować rozwścieczonych kibiców na trybunach, ale ci się z nimi przepychali i rzucali na murawę to, co mieli pod ręką - nawet telefony. Nasi zawodnicy nie czekali aż stanie się coś gorszego - szybko podbiegli do ławki rezerwowych po czym zeszli do szatni.
Sędzia Clement Turpin czekał, aż sytuacja się uspokoi, stadionowy spiker apelował do kibiców o opanowanie emocji, tymczasem fani byli w amoku. Trybuny skandowały głośno: "Polska, k...wa". Po kilkunastu minutach oczekiwania i wielu prośbach do publiczności, piłkarze ponownie wyszli na murawę. Arbiter spotkania dał gospodarzom ostatnią szansę. Albańczycy mieli ogień w oczach. Wiedzieli, że porażka z Polską zniszczy ich marzenia o grze w barażach o mistrzostwa świata w Katarze.
Kibice gospodarzy "ryczeli" na trybunach już długo przed rozpoczęciem spotkania. Wystarczyło, że do murawy zbliżył się choćby jeden z członków sztabu szkoleniowego, a ponad 22 tysiące ludzi przeraźliwie gwizdało. Stadion zamienił się w jeden wielki fanatycznie śpiewający sektor. Albańczycy buczeli, gdy nasi gracze się rozgrzewali, gwizdali na polskim hymnie. Po stracie piłki przez Roberta Lewandowskiego wstawali z miejsc i z zaciśniętymi pięściami wymachiwali w stronę kapitana naszej kadry. A zaraz na początku drugiej połowy zaczęli rzucać przedmiotami, na przykład piwem, w kierunku Piotra Zielińskiego wykonującego rzut rożny. To zwiastowało rychły wybuch emocji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami
To napięcie nie niosło jednak wcale zawodników Edoardo Reji. Wypełnione trybuny, ekspresywni kibice, olbrzymia szansa Albańczyków na awans do baraży - tego było za dużo, bo gospodarze wyraźnie nie wytrzymywali napięcia. Dawno nie zdarzyło się, by przed meczem o punkty byli pod tak dużą presją. Wyraźnie rzucało się w oczy, że w tej roli nie czują się dobrze - możliwość pokonania Polski i występ w barażach splątały nogi graczom Albanii.
Drużyna Reji miała problem z rozegraniem piłki, czym imponowała we wrześniowym spotkaniu z Biało-Czerwonymi. Albańczycy prezentowali się dużo gorzej, niż w przegranym 1:4 meczu w Warszawie. Polscy zawodnicy nie porywali, ale trzymali nerwy. Mieli kontrolę nad spotkaniem, trzymali przeciwnik z dala od własnej bramki.
Albańczycy w pierwszej połowie nie stworzyli żadnej groźnej okazji. Mieli jedną, a w zasadzie "pół" szansy na gola, którą sprezentował im Grzegorz Krychowiak. Nasz pomocnik znowu szukał gry "pod faul" i się przeliczył. Na szczęście Krychowiak szybko naprawił swój błąd i w ostatniej chwili, rzucając się na piłkę, zablokował uderzenie Reya Manaja.
Najlepszą okazję na bramkę nasi zawodnicy mieli po rzucie rożnym. Po piętnastu minutach i małym zamieszaniu w polu karnym, sytuacyjnie, leżąc na murawie, uderzał Adam Buksa. Mimo trudnej pozycji napastnik mógł zrobić więcej, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Ten sam piłkarz niedługo później dobrze zachował się na lewej stronie boiska. Jednym ruchem zgubił rywala i pobiegł pod bramkę gospodarzy. Za chwilę świetnie wypatrzył Roberta Lewandowskiego, ale kapitan kadry za długo czekał ze strzałem i rywale zablokowali jego uderzenie.
Po przerwie gra obu drużyn niewiele się zmieniła. Nasz zespół nie dopuszczał rywali pod swoje pole karne, ale również sam nie zagrażał Albanii. Przełomowa okazała się jednak niepozorna wrzutka Mateusza Klicha. Piłkarz Leeds United bardzo precyzyjnie dośrodkował na dłuższy słupek, a akcję świetnym wejściem zakończył Karol Świderski. Napastnik uderzył bez przyjęcia i mocnym strzałem pokonał Etrita Berishe.
Świderski to jeden z tych piłkarzy, którzy u Paulo Sousy uwolnił potencjał. Napastnik ma świetną serię, niemal w każdym meczu reprezentacji robi coś ważnego - strzela gole, asystuje lub wypracowuje sytuacje. W Tiranie zdobył być może najważniejszą bramkę w tych eliminacjach. Trzy punkty w spotkaniu o życie sprawiają, że Biało-Czerwoni awansują na drugie miejsce w grupie i są na ostatniej prostej do wywalczenia baraży o mundial. A albańscy kibice dopiero teraz mają powód do rozpaczy.
Albania - Polska 0:1 (0:0)
0:1 - Karol Świderski 77'
Składy:
Albania: Berisha - Hysaj, Ismajli, Kumbulla, Veseli - Bare (80. Cokaj), Ramadani, Trashi (65. Lenjani) - Uzuni (58. Broja), Manaj, Roshi (80. Bajrami).
Polska: Szczęsny - Dawidowicz, Bednarek (90+2Helik), Glik, Puchacz (90. Bereszyński) - Jóźwiak (71. Frankowski), Krychowiak, Moder (46. Klich), Zieliński - Lewandowski, Buksa (71. Świderski).
Żółte kartki: Ismajli, Hysaj, Ramadani - Buksa, Bednarek, Puchacz
Sędziował: Clement Turpin (Francja).
Grafika za SofaScore.com:
Czytaj także:
Polacy przerażeni po strzeleniu gola! Zamiast radości, chronili głowy
El. MŚ 2022. Popis Cristiano Ronaldo, Dania idzie jak burza