"Weź pan mandat". O tym, jak policja próbowała podejść kibiców Śląska

Gdy w kwietniu Śląsk Wrocław podejmował Zagłębie Lubin, byliśmy w szczycie kolejnej fali koronawirusa. Rząd zakazał zgromadzeń powyżej 5 osób, a mimo to kibice Śląska przybyli przed stadion. Policja wzięła ich na celownik. Efekt? Zaskakujący.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
policjanci pod Stadionem Wrocław Materiały prasowe / Policja / Na zdjęciu: policjanci pod Stadionem Wrocław
Mecz Śląska Wrocław z KGHM Zagłębiem Lubin był rozgrywany 30 kwietnia 2021 roku. Tego dnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 6789 nowych przypadkach koronawirusa. Powoli wychodziliśmy z wiosennej fali COVID-19, ale nadal obowiązywały surowe obostrzenia. Imprezy sportowe musiały się odbywać przy pustych trybunach, rząd zakazał zgromadzeń powyżej 5 osób.

Mimo to kibice Śląska postanowili przybyć przed stadion. Prowadzili doping pod wiaduktem w grupie liczącej kilkaset osób. O zapowiadanej akcji od kilku dni wiedziała policja. Dlatego w piątkowy wieczór przed obiektem pojawiły się posiłki funkcjonariuszy z Dolnego Śląska.

Była armatka wodna i specjalna grupa antyterrorystyczna, ale do użycia siły nie doszło. Wprawdzie sympatycy Śląska odpalili race, petardy i granaty hukowe, ale policja ograniczyła się do wylegitymowania części z nich. Po zakończeniu spotkania tłum wrócił do domów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Ciąg dalszy nastąpił

Policja zaraz po meczu przekazała, iż wylegitymowano ponad 300 osób. Wystawiono 20 mandatów, zapowiadano też sporządzenie 250 wniosków o ukaranie do sądu. - Czynności wykonywane przez policjantów miały na celu przede wszystkim troskę o zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego, a dzięki ich skutecznym działaniom nie doszło do ich naruszenia - informował wtedy sierż. szt. Krzysztof Marcjan.

Po kilku tygodniach wylegitymowani kibice Śląska zaczęli otrzymywać wezwania na komisariat. W pismach z policji napisane było, że podejrzewani są o udział w nielegalnym zgromadzeniu. - Żona była ze mną i dzieckiem. Jest zameldowana pod Wrocławiem i najpewniej poszukali sobie adresu w bazie PESEL, bo na dowodach nie ma teraz miejsc zameldowania. Pismo dostali moi teściowie - opowiada jeden z fanów Śląska.

Jak wyglądała wizyta na komisariacie? - To była licytacja. "No niech weźmie pani mandat", "co pani szkodzi?", "to tylko 50 zł" - zdradza kolejny kibic.

Po wizycie na komisariacie otrzymał pismo informujące, że jego syn brał udział w nielegalnym zgromadzeniu. Tym razem z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. - On ma 13 lat, więc pojechałem z nim na komisariat. Mówię policjantom, że skoro uznali, że syn znajduje się na nielegalnym zgromadzeniu i łamie prawo, to dlaczego go tylko spisali? Przecież jest jeszcze dzieckiem, mogło mu się coś stać. W odpowiedzi zobaczyłem tylko uśmieszki na twarzach - opowiada nam fan Śląska.

- No i słyszałem, że mam przyjąć mandat. Za cokolwiek, najlepiej za brak maseczki. Zapłacę 50 czy 100 zł i będzie spokój - dodaje.

Kibice Śląska przed stadionem prowadzili doping z zachowaniem dystansu społecznego. W pewnym momencie policja postanowiła jednak ich otoczyć, zrobiła tzw. kocioł. Nagle wszyscy fani znaleźli się jeden obok drugiego. - Dziwnym trafem kilka dni po tym meczu wyszło, że mam COVID-19. Trafiłem na kilka tygodni do szpitala, byłem pod tlenem. Mam podejrzenie, że zaraziłem się właśnie wskutek działania policji. Powiedziałem im to zresztą, gdy byłem na komisariacie. Nawet tego nie skomentowali - komentuje jeden z wrocławian.

Głupi ten, kto przyjął mandat

Część kibiców Śląska Wrocław, co nie jest zaskoczeniem, ma na swoim koncie problemy z prawem. Dlatego, gdy otrzymali wezwania z policji, potulnie zgodzili się na wypisanie mandatu. Wszystko po to, aby nie mieć problemów i kolejnego procesu sądowego. - 50 zł przy obecnej inflacji i szalejących cenach to przecież nic - tłumaczy fan ze stolicy Dolnego Śląska.

Jeden z naszych rozmówców nie dał jednak za wygraną. Pomimo kolejnych wezwań z policji i sugestii, by wraz z małżonką przyjęli mandaty, konsekwentnie odmawiał. - Rozmawiałem z innymi kibicami, którzy mieli podobne "przygody". Okazuje się, że część policjantów była na tyle inteligentna, że wiedziała, iż ten mandat za naruszenie przepisu dotyczącego zgromadzeń nie przejdzie. Dlatego od razu sugerowała mandat za brak maseczki albo coś takiego - mówi.

Gdy nasz rozmówca odwiedził już kilka komisariatów, trafił do tego na wrocławskim Kozanowie. Szedł tam ze świadomością, że ma dość tracenia czasu na głupoty i w końcu zgodzi się na wypisanie dokumentu "kosztującego" 50 zł. - Tam jeden policjant miał przypływ szczerości. Powiedział mi, że oni mają świadomość tego, że jak sprawa trafi do sądu, to nic mi nie grozi, bo dotychczasowe orzecznictwo sądów jest takie, że nie podejmują one nawet spraw dotyczących nielegalnych zgromadzeń - dodaje kibic.

- To było porażające. Policjant, który ma stać na straży prawa, próbuje mnie nakłonić do przyjęcia mandatu, choć wie, że to praktycznie niezgodne z prawem. Dlatego go zapytałem - dlaczego chcecie mnie naciągnąć? No to się tylko uśmiechnął i nic nie powiedział - zdradza nam fan Śląska.

Zakaz zgromadzeń niezgodny z Konstytucją

Wrocławianin mandatu nie przyjął, a więc policja przygotowała pismo do sądu z wnioskiem o ukaranie. W sierpniu w skrzynce pocztowej naszego rozmówcy znalazło się postanowienie wysłane przez Sąd Rejonowy dla Wrocławia Fabrycznej II Wydział Karny. W nim poinformowano mężczyznę o "odmowie wszczęcia postępowania".

"Przepisy zabraniające uczestnictwa w zgromadzeniach powyżej 5 osób zostały wydane z naruszeniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, która gwarantuje każdemu obywatelowi prawo do uczestnictwa w zgromadzeniach. Prawo to może zostać ograniczone jedynie w drodze ustawy ze względu na wystąpienie nadzwyczajnych okoliczności. Natomiast w czasie zdarzenia takie regulacje nie obowiązywały, nie został wprowadzony stan nadzwyczajny, a tym samym ograniczenie prawa do zgromadzenia było niezgodne z Konstytucją" - czytamy w uzasadnieniu, jakie otrzymał kibic Śląska Wrocław.
Podobne pisma z sądu otrzymali też inni wrocławscy fani. Postanowiliśmy zatem zweryfikować informacje we wrocławskim sądzie. Z danych przedstawionych nam przez II Wydział Karny wynika, że od kwietnia do października 2021 roku skierowano do niego nieco ponad 100 spraw dotyczących popełnienia czynu z art. 116 par. 1a Kodeksu wykroczeń. Dotyczy on nieprzestrzegania przepisów, zakazów i ograniczeń w okresie walki z chorobami zakaźnymi.

W tym okresie w przypadku 52 spraw sąd w ogóle nie podjął postępowania, zasłaniając się niezgodnością przepisów z Konstytucją. Jedną sprawę umorzono. Część tych spraw jest jeszcze w toku i należy oczekiwać, że zakończy się w podobny sposób.

Czytaj także:
Autobusem na podbój Europy
Legia Warszawa bardziej przeszkadza niż gra w piłkę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×