Odejście Lionela Messiego było jak wylanie kubła zimnej wody na głowę. Nikt nie spodziewał się, że akurat w tym momencie Argentyńczyk będzie musiał odejść z Katalonii. Zgodził się na obniżkę kontraktu o 50 procent (z 40 mln euro do 20 mln) i zaakceptował inne warunki. To było jednak za mało na obecny budżet Barcelony, który mówiąc wprost - świeci pustkami.
Efekt braku Messiego odczuliśmy bardzo szybko. Już po kilku dniach liczba sprzedanych koszulek w oficjalnym sklepie Barcelony spadła o 80 procent. Nie trzeba dodawać, że są to gigantyczne pieniądze dla klubowej skarbonki.
Trudny początek
Kibice dostali bolesny cios i... nie wypełniali stadionu nawet w 50 procentach. W tym sezonie po raz pierwszy od 17 miesięcy fani mogli zasiąść na trybunach Camp Nou. Zgodnie z normami z Hiszpanii, stadion mógł początkowo wypełnić się w 40 procentach (40 tysięcy widzów).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
Na inaugurację FC Barcelona pokonała Real Sociedad (4:2), a efektowne zwycięstwo oglądało... zaledwie 20 384 widzów (1/5 pojemności stadionu). To frekwencja, jakiej nie pamiętają najstarsi kibice Dumy Katalonii. Nawet na meczach sparingowych.
W ostatnim ligowym starciu z Valencią (3:1), gdy limity w Hiszpanii zostały zniesione i na trybunach mógł pojawić się komplet publiczności, mecz na żywo oglądało 47 tysięcy widzów. Dużo lepiej niż na początku rozgrywek, ale wciąż daleko do perfekcji.
Fani po odejściu Messiego potrzebują nowego idola, który przyciągnie tłumy na trybuny. Kimś takim ma być Ansu Fati, który przejął numer po Argentyńczyku. Gdy nastolatek w starciu z Dynamem Kijów (1:0) ruszył na rozgrzewkę, kibice momentalnie ożywili się i wstali z krzesełek. Młody Hiszpan jest dla nich idolem i nadzieją na lepszą przyszłość.
- Kluby takie jak Real czy Barça zawsze potrzebują zawodnika, który będzie strzelał gole i decydował o losach meczu. My potrzebujemy kogoś takiego szczególnie teraz, gdy odszedł Leo Messi. Musimy być jednak realistami i nie możemy nakładać na Ansu takiej odpowiedzialności - przestrzega Gerard Pique.
Kluczowy moment
Najbliższe El Clasico jest kluczowym momentem dla Barcelony. Nie tylko pod względem sportowym, ale także marketingowym.
W niedzielę na trybunach pojawi się najwięcej kibiców w tym sezonie. Wielu będzie takich, którzy wybiorą się na mecz po raz pierwszy od wybuchu pandemii koronawirusa. Zwycięstwo z odwiecznym rywalem przekona ich, że warto dać ukochanemu klubowi jeszcze jedną szansę.
- Razem jesteśmy silniejsi. Zachęcamy, aby kibice przyszli na Camp Nou, chociażby ze względu na to, jaki gramy mecz. Potrzebujemy ich i z pewnością odpowiedzą tak jak zawsze - apeluje Sergio Busquets.
El Clasico odbędzie się 24 października o godz. 16:15. Mecz do zobaczenia w telewizji Eleven Sports.
Zobacz także:
Lewandowski jest niesamowity! "Brakuje już określeń"
Albańczycy ukarani za mecz z Polską. Jest reakcja federacji