Od początku sezonu mistrzowie Polski rozczarowują w rozgrywkach ligowych. Przed 12. kolejką zespół Czesław Michniewicza zajmował 15. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy i miał niewielką przewagę nad strefą spadkową.
Szkoleniowiec stara się wyprowadzić Legię Warszawa z kryzysu. Pewnym zaskoczeniem był fakt, że w kadrze na spotkanie z Piastem Gliwice zabrakło nowych nabytków, czyli Lirima Kastratiego, Mattiasa Johanssona, Lindsaya Rose oraz Jurgena Celhaki. Michniewicz miał do dyspozycji tylko pięciu rezerwowych.
Jak się okazało, trener ukarał dyscyplinarnie wspomnianych piłkarzy za psucie atmosfery w szatni. "Wewnątrz zespołu jest gorąco. Nie wszyscy grają do jednej bramki. Nie ciągną wózka w tą samą stronę, a na to żaden trener nie może sobie pozwolić" - czytamy na łamach portalu meczyki.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
W ostatnich tygodniach podważana była pozycja 51-latka. Michniewicz pracuje z zespołem Legii od września ubiegłego roku i ma ważny kontrakt do końca rozgrywek 2021/22.
- Pokazuję, że mam cierpliwość. Trener ma spokój, żeby próbować z tego dołka wyjść - zapewniał Dariusz Mioduski przed starciem z SSC Napoli, w którym "Wojskowi" przegrali 0:3 (więcej TUTAJ).
Czytaj także:
Antyfutbol Warty i Stali
Anglicy rozpływają się nad Łukaszem Fabiańskim