Boniek dostał pytanie o Krychowiaka. Nie gryzł się w język

- Czasem się zdzwaniamy, dyskutujemy - to całkiem normalne. Dlaczego mielibyśmy zacząć udawać, że się nie znamy? - mówi o swojej relacji z Paulo Sousą Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN zapewnia, że nie wpływał i nie wpływa na wybory selekcjonera.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Zbigniew Boniek WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek od dwóch miesięcy nie jest prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, a jego zaufani ludzie nie pracują już w federacji, ale jeden z najbardziej rozpoznawalnych ludzi polskiej piłki wciąż trzyma rękę na pulsie. Pojawia się na posiedzeniach zarządu PZPN i jest w stałym kontakcie z Paulo Sousą, którego w styczniu mianował na selekcjonera reprezentacji Polski.

W obszernej rozmowie z "Piłką Nożną" mówi o szansach Polski na udział w MŚ 2022 w Katarze, decyzjach Sousy, tłumaczy niezadowolenie Roberta Lewandowskiego po ostatnich meczach kadry i stawia Grzegorzowi Krychowiakowi warunki na grę w drużynie narodowej. Tłumaczy też, dlaczego kilka lat temu nie był zainteresowany występami Matty'ego Casha w reprezentacji Polski i zabiera głos ws. podsłuchu znalezionego w jego gabinecie w siedzibie PZPN.

Przemysław Pawlak, "Piłka Nożna": Polska pojedzie na finały mistrzostw świata w Katarze?

Zbigniew Boniek, 80-krotny reprezentant Polski (1976-88), były selekcjoner Biało-Czerwonych (2002) i były prezes PZPN (2012-21): Droga jest długa i wyboista. Anglików w grupie nie dogonimy, natomiast na 99 procent zagramy w barażach. Łatwe nie będą, przecież zaledwie trzynaście państw europejskich weźmie udział w mundialu. Mamy obowiązek brać udział w mistrzostwach Starego Kontynentu, w przypadku mundialu jest trochę inaczej, choć do Rosji pojechaliśmy. Co nie znaczy, że w barażach stoimy na straconej pozycji.

ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni

Reprezentacja Polski stawia zauważalne kroki w kierunku Kataru - nie chodzi o punkty w eliminacjach, ale o sposób gry?

Filozofia selekcjonera się nie zmienia. Polska ma być odważna, ma zdobywać bramki i nie boi się gry jeden na jednego w obronie. Nie od początku wszystko układało się na boisku, więc narracja wokół trenera nie zawsze jest pozytywna.

W Tiranie Paulo Sousa nie zmienił filozofii, nie pomyślał wpierw, jak nie stracić gola?

Z Albanią drużyna zagrała dojrzale, mądrze. Piłkarze realizują założenia selekcjonera, mają jednak określoną mentalność, sposób myślenia. W Tiranie kluczem do sukcesu było niepozwolenie gospodarzom na nabranie rozpędu. Trzeba było zagrać na zmęczenie przeciwnika, wybić go z rytmu, a później odważnie pójść do przodu. Co zresztą zostało zrealizowane, przecież strzeliliśmy gola po odbiorze piłki pod polem karnym Albańczyków. Nie mam więc przekonania, że zagraliśmy mniej ofensywnie niż w pozostałych meczach.

Robert Lewandowski po spotkaniu powiedział, że atakowaliśmy niezbyt dużą liczbą zawodników.

Robert w dwóch meczach z rzędu reprezentacji nie zdobył bramki, co w ostatnich miesiącach mu się nie zdarzało, zatem nie mógł być do końca zadowolony. Ja to widzę inaczej, mam prawo.

Gdzie reprezentacja Polski ma deficyty w grze?

Dlaczego my zawsze chcemy więcej, niż mamy? Na początku eliminacji mistrzostw świata założyliśmy sobie, że musimy zakwalifikować się do baraży. Drużyna ma określony pułap możliwości, jednak piłka nożna ma to do siebie, że można przekraczać granice, niespodzianki są na porządku dziennym. Polskę również stać na ich sprawianie. Kadra się krystalizuje, nie jest łatwo dostać się do reprezentacji, trener wyselekcjonował określoną grupę piłkarzy. A przecież za chwilę do formy wróci Arek Milik, Jacek Góralski, Krystian Bielik, rywalizacji nie zabraknie. Atmosfera wewnątrz jest bardzo dobra, widać to choćby po wspólnej radości po zdobywanych bramkach. Zmierzamy we właściwym kierunku. Ale uwaga, zapalam czerwoną lampkę, listopadowe spotkanie z Andorą wcale nie będzie taki łatwe - rywal gra na sztucznej murawie, wcale nie tak dawno temu długo męczyli się tam Hiszpanie. Niemniej awans do baraży to jest nasz obowiązek. Udziału w meczach o mundial w marcu mógłby pozbawić nas tylko cud. Niespodzianki w piłce się zdarzają, ale nie cuda. W cuda nie wierzę.

Mając na uwadze ostatnią dyspozycję w kadrze napastników, na Andorę możemy wyjść z trzema atakującymi?

Nie sądzę, to będzie inny mecz niż ten w Warszawie. Patrząc na drużynę z boku, odnoszę wrażenie, że Paulo wystawi dwóch napastników. Selekcjoner jest w dobrej sytuacji, długo wydawało się, że obok Roberta w kadrze mogą grać tylko Arek Milik lub Krzysiek Piątek, teraz jest inaczej, Portugalczyk może liczyć również na Adama Buksę [ostatecznie nie weźmie udziału w zgrupowaniu przez uraz - przyp. red.] i Karola Świderskiego. To Milik i Piątek w tym momencie mają więcej do udowodnienia niż Buksa i Świderski.
Czas Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji mija?

Grzesiek drużynie może pomóc pod dwoma warunkami. Pierwszy - musi znajdować się w optymalnej formie fizycznej. Drugi - w ostatnich meczach przydarzają mu się, jak ja to nazywam, "krychowiaki". Za bardzo sobie ufa, nabiera przekonania, że nikt nie jest w stanie odebrać mu piłki, gra z piłką przy nodze blisko przeciwnika w strefie gorącej, czyli blisko naszej bramki. Powinien to wyeliminować. Za mecz z Albanią można go krytykować za stratę w pierwszej połowie, po której pod polem karnym powstał smród. I to jest mu pamiętane, mimo że przez resztę spotkania spisywał się bardzo dobrze.

Brak Sebastiana Szymańskiego wśród powoływanych piłkarza nie jest zastanawiający?

Nie ma sensu tracić czasu na dyskusje o zawodnikach, których w reprezentacji Sousy na ten moment nie ma.

Ja mam czas.

To niech pan sobie uświadomi, że piłkarzy do reprezentacji nie powołują dziennikarze ani menedżerowie, a selekcjoner. Szymański w Budapeszcie zaczął mecz w wyjściowej jedenastce na prawej stronie boiska, skoro jednak piłkarz i jego menedżer twierdzą, że powinien grać w środku, trener doszedł do wniosku, że przy ustawieniu z dwoma napastnikami dla Sebastiana w tym sektorze brakuje miejsca. Podejrzewam, że selekcjoner nie powołuje Sebastiana, ponieważ nie chce on grać na pozycji, która trenera interesuje. Po prostu selekcjoner hierarchię wśród zawodników z centrum boiska ułożył sobie w głowie inaczej. Innego powodu nie widzę, choć teraz obserwuję sytuację w kadrze z dystansu.

Na kolejnej karcie przeczytasz, kto podpowiedział Sousie powołanie Zalewskiego, o czym Boniek rozmawia z selekcjonerem i dlaczego ten lekceważy PKO Ekstraklasę.

Czy Zbigniew Boniek był dobrym prezesem PZPN?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×