Co za thriller! Górnik nie dał Legii wyjść z kryzysu

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: zawodnik Górnika Zabrze Bartosz Nowak (L) i Luquinhas (P) z Legii Warszawa
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: zawodnik Górnika Zabrze Bartosz Nowak (L) i Luquinhas (P) z Legii Warszawa

Legia odwróciła mecz w drugiej połowie o 180 stopni, ale decydujący głos należał do Górnika. Dzięki bramce w doliczonym czasie gry zabrzanie wygrali to szalone spotkanie 3:2. Przełamał się za to Lukas Podolski.

Górnikowi brakowało w tym sezonie regularności. Znowu wpadł w dołek formy, nie wygrał czterech ostatnich spotkań. Przed Legią stało za to widmo wyrównania niechlubnej serii siedmiu ligowych porażek z rzędu. Ostatni raz stało się to w 1936 r. Trener Marek Gołębiewski miał dużo czasu w przerwie reprezentacyjnej, by popracować nad taktyką i mentalnością swoich zawodników.

Jednak w pierwszej połowie tych efektów w ogóle nie było widać. W ataku Legia praktycznie nie istniała. Mimo podejść pod pole karne i wywalczenia kilku rzutów wolnych brakowało dobrego zagrania. Do przerwy stołeczni nie oddali ani jednego strzału.

Dużo lepiej prezentował się Górnik. Grał szybciej, miał pomysł, potrafił gwałtownie doskoczyć w pressingu. Kreował sytuację za sytuacją, Cezary Miszta miał sporo pracy. Jednak bramkarz Legii musiał dwa razy skapitulować. Najpierw po precyzyjnym strzale Erika Janzy, który zamykał dobrą kontrę. Potem nie był w stanie zatrzymać dobitki Lukasa Podolskiego po uderzeniu Jesusa Jimeneza. Były reprezentant Niemiec golem na 2:0 dla Górnika zdjął z siebie pewien ciężar. To była jego pierwsza bramka w PKO Ekstraklasie, a wszyscy kibice Górnika na nią czekali od początku sezonu.

Legia musiała pokazać inne oblicze, najlepiej to z zeszłego sezonu. W drugiej połowie szybko wzięła się do roboty. Złapała kontakt po golu głową Mateusza Wieteski, a dosłownie chwilę później wyrównała w kuriozalnych okolicznościach. Ernest Muci uderzył w kotle prosto w Grzegorza Sandomierskiego, a ten wypuścił piłkę z rąk i przeszła między jego nogami.

Chwilę później mogło być 3:2 dla "Wojskowych". Mahir Emreli strzelił głową, Sandomierski wpadł z piłką do siatki, ale dopatrzono się pozycji spalonej asystującego Luquinhasa.

Do końca meczu mieliśmy zażartą walkę o trzeciego gola. Wydawało się, że bliżej zdobycia jest Legia, grała konkretniejszy futbol. Jednak przez moment z radości mógł oszaleć Górnik. Krzysztof Kubica uderzył głową nie do obrony, ale centrujący Jimenez spalił akcję.

Kiedy wydawało się, że skończy się podziałem punktów, Górnik powtórzył schemat z akcji, gdy nie uznano gola. Tym razem na pole karne dorzucał Janza, a głową znowu strzelił Kubica i nie było żadnego przekroczenia przepisów.

Stadion w Zabrzu był w ekstazie, Górnik wygrał z Legią 3:2 po niebywałym thrillerze. "Wojskowi" byli o krok od zrobienia kroku do wyjścia z kryzysu. Zabrzanie przełamali swoją niemoc, natomiast warszawiacy mają czego żałować. Mimo to była widoczna poprawa w drugiej połowie, należy to traktować jako pozytywny sygnał.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:2 (2:0)
1:0 - Erik Janza 37'
2:0 - Lukas Podolski 39'
2:1 - Mateusz Wieteska 52'
2:2 - Ernest Muci 54'
3:2 - Krzysztof Kubica 90+6'

Górnik: Grzegorz Sandomierski - Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki, Adrian Gryszkiewicz - Robert Dadok, Dariusz Stalmach (67' Krzysztof Kubica), Alasana Manneh (86' Filip Bainović), Erik Janza - Bartosz Nowak (60' Piotr Krawczyk) - Lukas Podolski (86' Mateusz Cholewiak, Jesus Jimenez.

Legia: Cezary Miszta - Mattias Johansson, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk - Yuri Ribeiro (46' Kacper Skibicki), Josue, Igor Charatin (46' Bartosz Slisz), Filip Mladenović - Ernest Muci (76' Rafael Lopes), Luquinhas (90+1' Szymon Włodarczyk) - Tomas Pekhart (46' Mahir Emreli).

Żółte kartki: Dadok, Manneh (Górnik), Charatin, Slisz, Josue, Jędrzejczyk (Legia).

Sędzia: Damian Sylwestrzak.

Czytaj też:
Reprezentant Polski doceniony
To może oznaczać kłopoty Bayernu

ZOBACZ WIDEO: Wróciły najlepsze czasy Barcelony. To zasługa piłkarek

Źródło artykułu: