Dotychczasowy bilans polskich piłkarek w walce o awans na mundial to dwa zwycięstwa (z Armenią i Albanią) oraz dwa remisy (z Belgią i Norwegią). Przed Biało-Czerwonymi teraz dwa spotkania wyjazdowe - w czwartek z Kosowem, a pięć dni później z Belgią. Zespół trener Niny Patalon zajmuje drugie miejsce w tabeli.
Po czterech meczach reprezentacja Polski kobiet legitymuje się bilansem bramkowym 4:1. Choć najważniejsze są wygrane i punkty, skuteczność naszego zespołu to jeden z głównych tematów podczas rozmów o nim w ostatnim czasie. Szczególnie, że cały czas kontuzjowana jest liderka drużyny, Ewa Pajor.
- Przede wszystkim gramy po to, by strzelić jedną bramkę więcej niż przeciwnik. To jest niby proste, ale czasem realizacja tych "prostych" rzeczy jest najtrudniejsza. My z tej drogi jednak nie zbaczamy. Mamy prostą, jasną filozofię: zdobywać jednego gola więcej od rywalek. Taki mamy plan zarówno na mecz z Kosowem, jak i Belgią - tłumaczyła selekcjonerka kadry na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
Tuż przed rozpoczęciem wspólnych treningów w szerokim składzie doszło do kilku zmian. W listopadowym zgrupowaniu z przyczyn zdrowotnych udziału nie biorą Anna Szymańska, Anna Rędzia, Gabriela Grzywińska oraz Oliwia Szperkowska. Powołania otrzymały w związku z tym Kinga Szemik, Anna Palińska i Natalia Wróbel.
Drugi raz z rzędu wśród powołanych znalazła się też Anna Zapała, napastniczka AZS UJ Kraków, która po raz ostatni w reprezentacji Polski zagrała w 2016 roku, jeszcze za trenera Wojciecha Basiuka. W rozmowie z portalem "Łączy Nas Piłka" 25-latka przyznała, że telefon od trener Patalon miesiąc temu, gdy została powołana w trybie awaryjnym, mocno ją zaskoczył.
- Powrót do reprezentacji też mobilizuje do jeszcze ciężkiej pracy. Chciałabym ponownie zadebiutować w kadrze. Bo jeżeli zagram w kadrze u trenerki Niny, to będzie to dla mnie taki drugi debiut. Wiem, że będzie o to trudno. Mam świadomość, jaka jest sytuacja - dziewczyny z reprezentacji są naprawdę dobrymi piłkarkami. Doceniam sam fakt, że mogę tu być - podkreśla zawodniczka.
Reprezentacja Kosowa to 115. zespół kobiecego rankingu FIFA. Polska znajduje się w nim na 29. miejscu, ale już mecz z notowaną jeszcze niżej od najbliższych rywalek Armenią we wrześniu pokazał, że nie tabela pokazuje jedno, a boisko - drugie. Jeśli Biało-Czerwone marzą o tym, by utrzymać drugą pozycję w grupie, a - w dalszej perspektywie - powalczyć o awans na mistrzostwa świata, trzy punkty w Prisztinie są obowiązkiem.
Warto przypomnieć, że bezpośredni awans uzyska zwycięzca grupy, a zespół z drugiego miejsca otrzyma prawo walki w barażach. Mecz Kosowo - Polska rozpocznie się w czwartek o godzinie 16:00. Transmisja w TVP Sport.
Czytaj również: Warszawa gotowa na organizację wielkiej imprezy. Znamy pierwszych potencjalnych gospodarzy