"Le cabaret". Szef "France Football” reaguje na słowa "Lewego"

Szef "France Football" Pascal Ferré na łamach WP SportoweFakty odnosi się do słynnych słów Lewandowskiego sprzed lat, gdy Polak określił wyniki Złotej Piłki mianem "kabaretu". Przyznaje też, że ubiegły rok należał do kapitana reprezentacji Polski.

Dariusz Faron
Dariusz Faron
Robert Lewandowski WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Autor: Remigiusz Półtorak, Dariusz Faron 

Serial pod tytułem "Robert Lewandowski i Złota Piłka" ma już wiele sezonów i dostarczył głównemu bohaterowi mnóstwo emocji - od nadziei do rozczarowania. Od niezrozumienia do złości. Od ogromnej popularności do niedosytu.

Choć mogło być zupełnie inaczej, gdyby tuż przez największymi triumfami "Lewego" plebiscyt w 2020 roku nie został odwołany z powodu pandemii.

Hołd dla "Lewego" 

- Mogę przyznać, że chcieliśmy docenić Lewandowskiego na koniec 2020 roku, dlatego że był on dla niego absolutnie wyjątkowy. Co do tego nie ma wątpliwości – mówi nam Pascal Ferré.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Zobacz kapitalnego gola!

To odniesienie do długiego wywiadu, który ukazał się we "France Football" w grudniu ubiegłego roku, czyli wtedy, kiedy zwykle na okładce pojawia się laureat. Lewandowski pozował wówczas na pierwszej stronie z najważniejszymi trofeami jak prawdziwy triumfator. Żeby oddać rangę, autorem rozmowy był dziennikarz, który w ostatniej dekadzie przeprowadzał wywiady z laureatami, niezależnie od tego, czyli byli to Leo Messi, Cristiano Ronaldo, czy Luka Modrić.

Sam Ferre zaznacza, że to dowód uznania "France Football" dla polskiego napastnika. - To, że nie było plebiscytu nie oznacza, że nie można docenić naprawdę znakomitego ubiegłego roku w wykonaniu Lewandowskiego. Chcieliśmy podkreślić, że Polak miał wtedy cudowny czas. Rok 2020 należał do niego - mówi Ferré.

Kluczowe słowa, które padły z ust Lewandowskiego we wspomnianym wywiadzie dotyczyły "zaproszenia Messiego i Ronaldo do swojego stołu". To oczywiście nawiązanie do deklaracji Antoine'a Griezmanna, który dwa lata wcześniej, po mundialu w 2018 roku, sam chciał przysiadać się do dwóch najlepszych piłkarzy ostatniej dekady.

Wydźwięk był jednak oczywisty - Polak wszedł do bardzo wąskiego kręgu, absolutnego światowego topu.

"Widać, jaką wagę Lewandowski przywiązuje do tej nagrody"

Droga w okolice szczytu była wyjątkowo kręta. W 2015 roku Lewandowski zajął w plebiscycie francuskiego magazynu najwyższe, czwarte miejsce. Do znajdującego się na najniższym stopniu podium Neymara zabrakło jednak dużo - 176 punktów. To była ostatnia edycja, gdy plebiscyt współorganizowała FIFA, a głosy oddawali też selekcjonerzy i kapitanowie reprezentacji. Gdyby przyjąć dzisiejsze zasady i wziąć pod uwagę wyłącznie głosy dziennikarzy, Lewandowski byłby wówczas piąty, o jeden punkt za Luisem Suarezem.

Nie zmienia to jednak faktu, że Polak po raz pierwszy znalazł się wśród najlepszych, sygnalizując, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. I nie kryjąc ambicji.

Dlatego spadek w kolejnym roku na 16. miejsce był bolesny. Tym bardziej po bardzo udanym Euro. Stało się tak przede wszystkim przez system głosowania, bowiem każdy juror miał możliwość przyznawania punktów jedynie trzem kandydatom - a nie pięciu, jak dzisiaj - co znacznie ograniczyło możliwość manewru. A Ronaldo, Messi czy Griezmann byli wówczas poza zasięgiem.

Dość powiedzieć, że Lewandowski uzbierał raptem... 3 punkty (z Polski, Mongolii i Słowenii), co go nieźle rozeźliło. To wtedy pojawił się jego najsłynniejszy komentarz do wyników. W mediach społecznościowych napisał, że to "le cabaret".

Szef "France Football" doskonale pamięta te słowa i znacząco się uśmiecha, gdy mu je przypominamy. - Wybaczamy mu. Jak drobne błędy, które popełnia się w młodości.

- Odbieram to jako zawód z powodu zajęcia niższego miejsca. A z drugiej strony - jako potwierdzenie, jaką wagę przywiązuje do tej nagrody. Z doświadczenia wiem, że ci, którzy dostają Złotą Piłkę, wypowiadają się o plebiscycie w samych superlatywach. Z kolei ci, którzy mają przekonanie, że zasłużyli, a jednak jej nie dostali, czasami są mocno zawiedzeni. Nic na to nie poradzimy, zwycięzca jest tylko jeden - mówi dla WP SportoweFakty Ferré.

Bundesliga poważnym ograniczeniem dla Złotej Piłki

W 2017 roku Lewandowski wrócił do najlepszej "dziesiątki", zajmując miejsce dziewiąte (symboliczne, RL9), ale potem wypadł z nominowanej "30". Jesienią 2018 dziennikarze "FF" mówili nam wprost, że w redakcji nie było większej dyskusji o nominacji dla Polaka.

Edycja 2019 też pozostawiła niedosyt, bo 8. miejsce było zdecydowanie poniżej oczekiwań. Przynajmniej sportowo.

Ostatnia gala w teatrze Châtelet (2019) w samym sercu francuskiej stolicy marketingowo była dla Lewandowskiego wyjątkowa. Pierwsza, kiedy znalazł się w samym centrum wydarzeń.

"Lewy" zasiadł w pierwszym rzędzie - tuż obok Leo Messiego i Virgila van Dijka, którzy ostatecznie rozstrzygnęli plebiscyt między sobą. A potem wręczył Alissonowi nagrodę dla najlepszego bramkarza oraz długo pozował z żoną na ściance. Jakkolwiek to zabrzmi, dla gracza z Bundesligi, która jest poważnym ograniczeniem dla Złotej Piłki (Ribéry coś o tym wie i do dzisiaj się wzdryga na wspomnienie głosowania z 2013 roku), taka ekspozycja była czymś wyjątkowym.

Gdy przypominamy naczelnemu "FF", że przed dwoma laty Lewandowski był jedną z największych gwiazd gali, sugerując, że burzliwe relacje polskiego napastnika z francuskim magazynem znacznie się ociepliły, Ferré mówi wprost. - Ale my nigdy nie mieliśmy złych relacji. Zawsze doceniamy wielkich piłkarzy, choć rozumiemy, że czasami niektórzy mogą być źli. W tym roku będzie zapewne podobnie.

Reporter w Warszawie. "France Football" podgrzał atmosferę

W ostatnich dniach gorąca atmosfera wokół Lewandowskiego została jeszcze podgrzana po tym, jak potwierdziliśmy, że na meczu reprezentacji Polski z Węgrami byli dwaj przedstawiciele "France Football", reporter i fotoreporter. - Przygotowaliśmy reportaż o tym, jak Lewandowski zaczynał wielką karierę - mówi nam szef „FF”, dodając od razu asekuracyjnie: - Ale to jeszcze nic nie znaczy…

Jakie są zatem realne szanse Lewandowskiego, patrząc na specyfikę plebiscytu i czy indywidualne osiągnięcia mają kluczowe znaczenie? Nie zawsze.

Odczucia mogą być więc ambiwalentne. Z jednej strony Polak od dwóch lat jeszcze bardziej pokazuje, że jest maszyną do strzelania goli i zdecydowanie najlepszym środkowym napastnikiem na świecie, z drugiej - warto też zwrócić uwagę, że we wszystkich dotychczasowych edycjach, w których był klasyfikowany kapitan polskiej kadry, zajmował miejsce poniżej oczekiwań. Aby znacząco zwiększyć szanse w walce o Złotą Piłkę, sukces w Lidze Mistrzów niewątpliwie by mu pomógł. Tak jak w ubiegłym roku, gdy Bayern sięgnął po to trofeum z Polakiem w głównej roli.

Największym problemem może jednak okazać się konkurencja, przede wszystkim Messiego, choć nie tylko.

Chcą utrzymać suspens do końca 

Argentyńczyk - po sześciu dotychczasowych zwycięstwach – ma olbrzymi kredyt zaufania wśród głosujących i już na starcie był niejako krok przed "Lewym". Świadczą o tym poprzednie edycje. I to nie tylko lata, gdy wygrywał, choć inni zasługiwali na wyróżnienie zdecydowanie bardziej (2010; Xavi, Iniesta), ale też np. wyniki z 2018 roku, kiedy znalazł się w czołowej "piątce" po słabym mundialu i zaledwie ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

W tym roku Messi miał mocniejsze argumenty. Przede wszystkim poprowadził Argentynę do zwycięstwa w Copa America. Normalnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale okoliczności, w jakich do tego doszło, okazały się szczególne. Wreszcie wygrał coś z reprezentacją, po czterech dotychczasowych porażkach w finale (trzy w mistrzostwach Ameryki Płd.; jedna na mundialu). Zostało to powszechnie przyjęte jak wybawienie po kilkunastu latach porażek w kadrze. Co więcej, na brazylijskich boiskach.

Poza tym Argentyńczyk był w tym roku bohaterem najgłośniejszego transferu, przechodząc nieoczekiwanie z Barcelony do PSG. Czy globalny szum wokół tego ruchu i nieskończone dyskusje o niecodziennym trio z Neymarem i Mbappe mogły jeszcze bardziej, niż zwykle przyciągnąć uwagę głosujących? To więcej niż prawdopodobne.

Telewizja „L’Equipe”, która będzie transmitowała poniedziałkową galę w specjalnym wydaniu, reklamuje ją, przedstawiając pięciu głównych protagonistów: Benzemę, Lewandowskiego, Messiego, Jorginho i Cristiano Ronaldo. A "France Football" chce jednak za wszelką cenę utrzymać suspens do końca.

Zobacz także: 
Złe prognozy dla gwiazdy Paris Saint-Germain
Znów to zrobił! Piękny gol Piotra Zielińskiego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×