O tej wizycie mówiło się jeszcze przed ogłoszeniem zwycięzcy Złotej Piłki. Do Polski przyleciał duet dziennikarsko-fotoreporterski z "France Football", który przygotowywał duży reportaż o drodze Roberta Lewandowskiego na szczyt.
Efekty tej wizyty poznaliśmy w sobotę, bo właśnie ukazał się nowy numer tego magazynu. Lewandowskiemu poświęcono aż sześć stron, jeszcze nigdy polski piłkarz nie miał w FF takiej ekspozycji.
Z francuskimi wysłannikami spotkała się rodzina piłkarza, jego przyjaciele, była też wizyta w najważniejszych miejscach, które ukształtowały Lewandowskiego. Głos zabrali między innymi nauczyciele "Lewego".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Zobacz kapitalnego gola!
Od Varsovii na szczyt
Reportaż jest dobrze napisany. Pokazuje długą drogę Roberta, chłopaka ze skromnej rodziny, na szczyt piłkarskiego świata. Choć większość polskich fanów "Lewego" zna tę historię, to za granicą jeszcze nigdy tak dokładnie opisana nie była.
W reportażu padają między innymi słynne słowa jednego z pierwszych trenerów, który widząc kruchą sylwetkę gracza Varsovii zaleca mu jedzenie... boczku. Obiekt Varsovii był jednym z głównych punktów wizyty Francuzów. W tym samym klubie grał też Tomasz Zawiślak, najbliższy przyjaciel Lewandowskiego.
Tylko raz nie odrobił zadania
Nauczyciele, co podkreślają Francuzi, wspominają Roberta bardzo dobrze. Czasem, jak sobie przypominają, był tylko... niewyspany, gdy poprzedniego dnia późno wrócił z treningu. Nigdy nie sprawiał jednak żadnych kłopotów wychowawczych. Jak wspomina matematyczka tylko raz nie miał odrobionego zadania, ale tak się tym zawstydził, że szybko to nadrobił i już nigdy się to nie powtórzyło.
Dziś, co widać w reportażu "France Football", na bocznej ścianie szkoły Roberta jest mural. Widać na nim małego Roberta z piłką i dorosłego "Lewego", z polską flagą po wygraniu Ligi Mistrzów. Wielki napis głosi "Podążaj za marzeniami".
W golfa też już dobrze gra
W tekście znalazło się też wspomnienie... psa państwa Lewandowskich. Koka była bardzo przywiązana do Roberta, a mały Lewandowski ćwiczył z nią różne piłkarskie sztuczki. Siostra Milena podkreśla z kolei talent brata do różnych sportów. Jak przyznaje, tak wkręcił się w golf, że stał się najlepszym graczem w swoim otoczeniu.
Marek, jeden z przyjaciół z liceum, wskazuje z kolei na to, że Lewandowski nigdy się nie poddaje. Nawet... w grze komputerowej. Kolega Roberta przypomina anegdotę, gdy grali w jedną z gier wyścigowych, ale długo nie mogli pobić rekordu odcinka specjalnego. "Lewy" nie mógł się z tym pogodzić i znalazł… "sztuczkę" na youtube jak poprawić wynik. I w końcu się udało.
"Kiedyś to będę ja"
Przyjaciele Lewandowskiego opowiadają też jak lata temu godzinami czekali na niego w Monachium, bo Robert zostawał po zajęciach i ćwiczył rzuty wolne i karne. Mówili mu wtedy: "Ale po co ty tak dużo ćwiczysz? Przecież Bayern ma Robbena, Muellera. To oni wykonują stałe fragmenty". Wtedy "Lewy" odpowiadał: "Ale pewnego dnia to będę ja".
Polskiemu napastnikowi poświęcono dużo miejsca w sobotnim wydaniu, to drugi materiał po otwierającym, który jest zbudowany wokół Messiego. Mamy natomiast nadzieję, że za rok "France Football" zaczynał się już będzie od wywiadu i tekstów dotyczących Roberta.
Lahm: Haaland czy Lewandowski? Dla mnie wybór jest prosty
Przez nich Lewy nie dostał Złotej Piłki