Kolejna kanonada w "Ogródku" - relacja z meczu Warta Poznań - GKS Katowice

Drugi raz z rzędu kibice, którzy zjawili się w "Ogródku" na meczu Warty Poznań mogli zobaczyć sześć goli. Tym razem jednak fanów Zielonych cieszyła jedynie połowa z nich. Tydzień temu ostre lanie od poznaniaków odebrał KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, a w bieżącej kolejce GKS Katowice zdołał wywalczyć punkt, który nie satysfakcjonuje żadnej ze stron.

Faworytem spotkania byli gospodarze, którzy mieli od początku zaatakować gości i wyładować sportową złość po pechowym remisie z Wisłą Płock. Dość niespodziewanie przez ponad 40 minut Warta nie istniała, a na boisku królował GKS, co przyniosło efekt po kwadransie gry. Prostopadłe podanie z głębi pola otworzyło drogę do bramki Krzysztofowi Kaliciakowi, który bez problemu wykorzystał sytuację sam na sam z Łukaszem Radliński. Poznaniacy reklamowali pozycję spaloną, ale sędzia uznał gola.

Podopieczni Adama Nawałki nie poprzestali na jednobramkowym prowadzeniu i na bramkę Warty sunęły kolejne ataki. W 32. minucie groźny strzał zza pola karnego oddał Tomasz Hołota. Piłka odbiła się rykoszetem od jednego z obrońcy i bramkarz Zielonych z trudem wybił ją na rzut rożny. Katowiczanie prowadzenie podwyższyli siedem minut później, gdy Bartosz Iwan z bliskiej odległości szczupakiem ulokował piłkę w siatce. Dobrym dośrodkowaniem w tej akcji popisał się Mateusz Sroka. Przed przerwą GKS mógł zdobyć jeszcze jednego gola. Ładnym uderzeniem z dystansu popisał się Grzegorz Goncerz, a jeszcze lepiej zachował się Radliński, który wykazał się świetną paradą i wybił piłkę na rzut rożny.

Warta zdołała obudzić się jeszcze przed przerwą. W 44. minucie głową z dobrej sytuacji uderzał Marcin Klatt, jednak nie trafił w światło bramki. Kilkadziesiąt sekund później był już bardziej precyzyjny. Napastnik poznaniaków zdecydował się na strzał zza pola karnego, piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce.

Na drugą połowę podopieczni Bogusława Baniaka wyszli mocno zdeterminowani. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo już w 48. minucie Klatt uprzedził bramkarza gości, Jacka Gorczycę i wykorzystał dobre dośrodkowanie Pawła Ignasińskiego. Trzy minuty później gospodarze powinni wyjść na prowadzenie. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Piotr Reiss, nabrał zwodem na zamach dwójkę powracających obrońców, ale jego uderzenie obronił Gorczyca. Były napastnik Lecha mógł zachować się lepiej i odegrać do dobrze ustawionego Tomasza Magdziarza.

Warta grała dużo lepiej niż w pierwszej połowie i szukała kolejnej bramki. Na uderzenie w stylu "spadający liść" z około 40. metrów zdecydował się Tomasz Bekas, lecz piłka przeleciała minimalnie nad bramką. Pomocnik Warty główkował jeszcze kilka minut później po rzucie rożnym i znów zabrakło centymetrów. Gdy wydawało się, że to poznaniacy wyjdą na prowadzenie, trzeciego gola zdobył GKS. Podanie Piotra Plewnii na swoją drugą bramkę zamienił Iwan.

Gospodarze odpowiedzieli bardzo szybko, bowiem po czterech minutach znów był remis. Klatt zgrał głową piłkę do Reissa, a ten z bliska umieścił ją w bramce Gorczycy, ustalając tym samym wynik spotkania.

Warta Poznań - GKS Katowice 3:3 (1:2)

0:1 - Kaliciak 15'

0:2 - Iwan 39'

1:2 - Klatt 45'

2:2 - Klatt 48'

2:3 - Iwan 67'

3:3 - Reiss 71'

Składy:

Warta Poznań: Radliński - Ignasiński, Jankowski, Bartkowiak, Otuszewski, Bekas, Wojciechowski, Magdziarz, Reiss, Iwanicki (28.Miklosik), Klatt.

GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Nowak, Uszalewski, Niechciał, Cholerzyński, Hołota, Goncerz, Plewnia (86' Małkowski), Iwan (80' Mikulenas), Kaliciak (89' Cieluch).

Żółte kartki: Wojciechowski, Reiss (Warta) - Gorczyca, Goncerz (GKS).

Sędzia: Paweł Dreschel (Gdańsk).

Widzów: 1500.

Źródło artykułu: