9 meczów, a w nich zaledwie 337 minut na boisku, 1 bramka i 1 asysta. To dorobek Krzysztofa Piątka w obecnym sezonie w barwach Herthy Berlin.
Polski napastnik, odkąd wrócił do gry po kontuzji, nie potrafi ustabilizować swojej pozycji w zespole. W ostatnich 5 ligowych meczach zagrał w sumie zaledwie 78 minut. Czy to oznacza, że jego czas w Hercie przeminął?
- Najłatwiej dziś powiedzieć, że trzeba zmienić klub. Trzeba jednak pamiętać, że Hertha na ten moment wciąż nie jest drużyną ustabilizowaną. Jest nowy trener, nowy dyrektor sportowy, więc czy to byłoby dobre rozwiązanie? Ja uważam, że nie. Przy nowym szkoleniowcu pojawia się nowa szansa. Zwłaszcza, że aż tak dobrej konkurencji Piątek w Berlinie nie ma - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Radosław Gilewicz, były 10-krotny reprezentant Polski i piłkarz takich klubów, jak VfB Stuttgart czy Karlsruher SC.
W Hercie nikt nie ma łatwo
Krzysztof Piątek do Herthy trafił na początku 2020 roku z AC Milan za 24 miliony euro. Już sama kwota transferu pokazuje, że w Berlinie wiązano z nim spore nadzieje. Niemiecki klub za pojedynczego piłkarza więcej zapłacił tylko raz - Lucas Tousart kosztował o milion więcej.
ZOBACZ WIDEO: Jest na ustach całego świata. Co za gol!
Polak jednak nie sprostał zadaniu. W Hercie przez większość czasu mniej lub bardziej rozczarowywał. Dotychczas rozegrał w niej 57 spotkań, w których strzelił 13 bramek. Wynik na pewno poniżej oczekiwań.
- Proszę jednak powiedzieć, który napastnik miał ostatnio łatwo w Hercie? Gdyby tam byli zawodnicy, którzy seriami strzelają gole to moglibyśmy powiedzieć o Piątku, że prawie 60 meczów, a tylko 13 goli. W tym momencie jednak, gdy zobaczymy sobie statystyki innych napastników, to też nie byli piłkarze zdobywający seriami bramki - zwraca uwagę Gilewicz.
Mimo to, odkąd Herthę pod koniec listopada przejął Tayfun Korkut, to sytuacja Piątka nie ulega poprawie. W meczach z VfB Stuttgart (2:2) oraz Arminią Bielefeld (2:0), turecki szkoleniowiec wolał postawić na Stevana Joveticia oraz Ishaka Belfodila. Ten pierwszy zdobył w tym czasie 3 bramki. Czwartą dołożył z kolei wchodzący z ławki Davie Selke.
- Jovetić jest obecnie w dobrej formie, ale nie jest tak, że Belfodil czy Selke są od Piątka lepszymi piłkarzami, absolutnie nie - twierdzi jednak Gilewicz. - Jovetić to bardzo dobry piłkarz, absolutnie wykorzystał swoją szansę, ale to piłkarz kontuzjogenny. Belfodil czy Selke to z kolei, z całym szacunkiem, nie jest jakaś poważna konkurencja - dodaje.
Nie ma powodów, by uciekać
W zeszłym sezonie Piątek mógł liczyć na regularne szanse w zespole Herthy. Rozegrał 32 mecze w Bundeslidze, w których strzelił 7 bramek. Był też bardzo mocnym kandydatem do wyjazdu na Euro 2020. Wszystko pokrzyżowało jednak złamanie kostki, którego doznał w meczu 31. kolejki z Schalke 04 Gelsenkirchen. Polak doszedł do siebie dopiero pod koniec września tego roku.
- Uważam, że problemem Piątka jest coś zupełnie innego, o czym obecnie zapominamy. Zapominamy, że Piątek miał cztery miesiące przerwy, jest bez okresu przygotowawczego, dołączył do zespołu późno i niemal od razu wskoczył do wyjściowego składu. Przy słabej grze Herthy oczekiwano od niego za dużo na dany moment. Intensywność go nieco stłamsiła i dlatego trudno było mu się odnaleźć. On potrzebuje okresu przygotowawczego, dobrego przygotowania fizycznego. Teraz mu tego ewidentnie brakuje. Bo to, że potrafi strzelać w Hercie ważne gole, już nieraz udowodnił. Teraz tylko musi przekonać do siebie nowego trenera i przede wszystkim przepracować okres przygotowawczy - komentuje Gilewicz.
- Nie uważam zatem, że zmiana klubu by coś dała. Najprawdopodobniej w nowym zespole spotkałby się z podobną sytuacją. On po prostu musi wrócić do formy, zwłaszcza, że w Hercie nie mierzy się z taką konkurencją, by nagle uciekać - podsumowuje nasz rozmówca.
Czytaj także:
- Jakub Świerczok na dopingu. Agent komentuje sprawę
- Miał być gwiazdą, a jest niechciany. Gracz Realu Madryt zagra z Fabiańskim?