Karol Setniewski nie żyje. Miał 13 lat

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Karol Setniewski
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Karol Setniewski

Karol Setniewski, obiecujący piłkarz Znicza Pruszków i reprezentant Mazowsza, zmarł w nocy z czwartku na piątek. Przyczyna śmierci nie jest znana.

W tym artykule dowiesz się o:

Dramat młodego Karola Setniewskiego rozpoczął się tydzień temu. W czwartek drużyna Znicza Pruszków, rocznik 2008, rywalizowała z rówieśnikami z Legii Warszawa. Po spotkaniu zawodnik pojechał do domu, a nad ranem zaczął skarżyć się na bóle głowy.

Rodzice zabrali go do szpitala, gdzie przeprowadzono tomografię i skierowano go na operację. Jak się dowiedzieliśmy, po operacji obrzęk mózgu nie zmniejszał się, zawodnik nie wybudził się już ze śpiączki. W nocy z czwartku na piątek został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Przyczyny śmierci chłopca na razie nie są znane.

- To dla nas ogromna strata. Karol był fantastycznym kolegą i świetnym piłkarzem, jednym z największych talentów w naszej akademii - mówi załamany Marcin Jasiński, koordynator Znicza.

Karol grał na pozycji środkowego pomocnika, był dobrym technicznie zawodnikiem, miał świetny przegląd pola.

- Pokładaliśmy w nim ogromne nadzieje. Trudno w to uwierzyć, to był okaz zdrowia, fantastyczny sportowiec, przywoził medale z różnych zawodów, nie tylko piłkarskich - dodaje Marcin Jasiński.

Karol Setniewski uchodził za duży talent. Raz w tygodniu trenował z rówieśnikami z Legii i był przymierzany do akademii. - Bardzo perspektywiczny chłopak, bardzo obowiązkowy, miał świetny kontakt z chłopcami. To wielka tragedia dla mazowieckiej piłki - komentuje Tomasz Tercjak, trener kadry Mazowsza.

Przemysław Ciegiełko, który wcześniej prowadził Karola w kadrze Mazowsza: - Na finałach mistrzostw Polski przegrywaliśmy z Małopolską. Wtedy wszedł Karol i niesamowitym zaangażowaniem dał sygnał do natarcia i odrabiania strat. I tak go zapamiętam, jako fantastycznego, utalentowanego chłopaka, który zawsze dawał z siebie 100 procent. Był całkowicie oddany piłce nożnej. To wielka tragedia dla całego naszego środowiska.

---> Objawy miały minąć po jednym dniu, ale guz pnia mózgu sam nie przechodzi
---> Polak walczy o drugi cud. Chce wystartować w Pekinie

Źródło artykułu: