Mieszane uczucia po remisie Warty z GKS

Warta Poznań odniosła drugi remis z rzędu, po którym może odczuwać niedosyt. Rozpaczać z podziału punktów tym razem jednak nie może, ponieważ przegrywała już 0:2, a potem 2:3 z GKS Katowice. Zieloni zdołali się podnieść i spotkanie zakończyło się wynikiem 3:3. - Ciężko powiedzieć czy należy się z tego punktu cieszyć, czy nie - mówi Tomasz Magdziarz, kapitan poznańskiej drużyny.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Podopieczni Bogusława Baniaka byli faworytem tego spotkania i mieli zainkasować trzy punkty. Wbrew przedmeczowym założeniom, to GKS od początku przejął inicjatywę, a Warta nie była wstanie zagrozić Jackowi Gorczycy. - Przespaliśmy pierwszą połowę. Zupełnie inaczej wyglądają przedmeczowe założenia, niż to co robimy na boisku. Mieliśmy nie stracić bramki, a przegrywaliśmy 0:2. Później charakternie walczyliśmy o korzystniejszy wynik. Chwilę po przerwie udało nam się wrócić z dalekiej podróży i doprowadziliśmy do remisu. Gdy wydało się, że kwestią czasu jest zdobycie kolejnej bramki i trzech punktów, straciliśmy gola, gdzie cały zespół stał w polu karnym. Po raz kolejny udało nam się dogonić wynik - opisuje mecz Piotr Reiss, zawodnik Warty.

Mimo, że poznaniacy dwukrotnie przegrywali i wydawało się, że nie będą wstanie podjąć równorzędnej walki z katowiczanami, pokazali charakter doprowadzając do remisu. Zieloni mogli nawet to spotkanie wygrać, bo po przerwie byli zespołem dużo lepszym. - Pozostaje niedosyt, ale możemy się cieszyć, że podnieśliśmy się z wyniku 0:2. Potrafiliśmy strzelić bramki i mecz skończył się wynikiem 3:3. Powinniśmy być zadowoleni z tego punktu, ale chcieliśmy wygrać na własnym boisku, ponieważ walczyć o jak najwyższe cele - uważa Tomasz Magdziarz, pomocnik Zielonych.

Przez prawie całą pierwszą połowę Warta nie zagroziła bramce gości. Skąd się wzięła tak słaba dyspozycja poznańskiej jedenastki? - Było widać, że jesteśmy zmęczeni po meczu z Wisłą Płock - kontynuuje kapitan Zielonych. - Coś złego z nami się działo. Mieliśmy ciężkie nogi i nic nie wychodziło. Dobrze, że strzeliliśmy bramkę przed przerwą, bo bez niej byłoby bardzo ciężko. W szatni padło kilka ostrych słów.

Katowiczanie pokazali się z dobrej strony i udowodnili, że nie przypadkiem znajdują się w górnej części tabeli. - GKS pokazał niezły futbol. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to dobry zespół. To nie jest drużyna z dołu tabeli. Wynik 3:3, przy zaprezentowanej dyspozycji, jest do zaakceptowania - opowiada Magdziarz.

Warta po siedmiu kolejkach ma na swoim koncie dziewięć punktów i z pewnością nie może być z tego zadowolona, bo w kilka spotkaniach była bliska wywalczenia większej ilości oczek. - Na wyjazdach gramy dobrze, ale przegrywamy lub remisujemy. Musimy poprawić grę na własnym boisku. Z KSZO udało się wygrać, jednak w meczach z Dolcanem i GKS już tak dobrze to nie wyglądało - mówi Reiss, który zwraca uwagę na sporą ilość straconych goli. - Musimy skoncentrować się na grze w tyłach, bo prawie w każdym spotkaniu tracimy bramki

Były zawodnik Lecha dodał również, że Warta powinna sprawić jeszcze sporo niespodzianek w rozgrywkach pierwszoligowych. - Znamy swoje miejsce w szeregu i nie jesteśmy faworytem ligi, ale postaramy się w niej namieszać - zakończył Reiss.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×