Gianluca Vialli przeżywa w ostatnich latach prawdziwą huśtawkę nastrojów. W 2017 roku wykryto u niego raka trzustki. Włoch zaczął uczęszczać na chemioterapię. Z biegiem czasu jego zdrowie się poprawiło. W tym roku podczas zaległych mistrzostw Europy był w sztabie Roberto Manciniego. Panowie mieli okazję świętować złoty medal zdobyty przez reprezentację Włoch.
Vialli był jednym z mentorów piłkarzy we włoskiej szatni. Teraz poinformował, że czuje się dobrze, ale nie może powiedzieć, że wygrał walkę z nowotworem.
"Nieproszony gość, jak go nazywam, nadal tu jest. Będę walczył, bo chcę tu być jeszcze przez wiele lat. Biorę tę siłę od mojej rodziny, przyjaciół i wszystkich tych, którzy dodają mi takiej odwagi" - mówił Gianluca Vialli dziennikarzom z okazji premiery swojej książki w Londynie (cytat "The Sun").
"Czuję się dobrze, ale moja podróż jeszcze się nie zakończyła" - dodał Vialli.
Podczas swojej błyskotliwej kariery piłkarskiej Vialli grał dla Cremonese, Sampdorii, Juventusu, Chelsea. Występował także oczywiście w reprezentacji Włoch, strzelając łącznie 275 goli dla klubów i kadry.
Zdobył niezliczone trofea we Włoszech i Anglii, w tym dwa tytuły mistrzowskie w Serie A, Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar UEFA i Ligę Mistrzów. Był również trenerem. Pracował w Chelsea oraz Watford.
Czytaj także:
Strzelał gole jak szalony. Polska może stracić wielki talent
Arkadiusz Milik odbył ważne spotkanie z trenerem. Piłkarz podjął decyzję ws. przyszłości
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: do rzutu wolnego podszedł... bramkarz. Zobacz, co z tego wyszło!