W taki obrót spraw do ostatnich chwil nikt nie chciał uwierzyć. Długo sugerowano, że plotki o objęciu Flamengo czy Internacionalu to jedynie gra menadżera szkoleniowca, a sam Sousa spokojnie poprowadzi naszą reprezentację w barażach do mistrzostw świata.
Wątpliwości w drugi dzień świąt rozwiał jednak prezes PZPN Cezary Kulesza.
"Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z PZPN z powodu oferty z innego klubu. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem" - napisał na Twitterze.
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami
- Na pewno jest to duże zaskoczenie. Kapitan opuszcza okręt. Tak nie może być, ale co teraz można zrobić? Tacy czasami są ludzie - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty były kapitan reprezentacji Polski Jacek Bąk. - Na pewno jest to nieeleganckie i słabe podejście Paulo Sousy - dodaje.
"Z czymś takim się jeszcze nie spotkałem"
Sousa wybrał najgorszy możliwy moment na rozstanie się z reprezentacją Polski. Na 88 dni przed kluczowym dla nas meczem z Rosją, który może pozbawić nas marzeń o udziale w przyszłorocznym mundialu, nasza reprezentacja pozostała bez selekcjonera.
- Przed nami najważniejsze mecze, a tu nagle nie ma trenera, bo wybrał sobie inny klub. To jest śmieszne, ale przede wszystkim stawia to jego w złym świetle. Sprzedał się za pieniądze. Wiem, że Flamengo to mocny i popularny klub, ale kurcze, był jednak selekcjonerem reprezentacji Polski - ocenia 96-krotny reprezentant naszego kraju.
Były prezes PZPN Zbigniew Boniek, który był odpowiedzialny za wybór Paulo Sousy na stanowisko selekcjonera, starał się szukać w całej sytuacji pozytywów.
"Uważam jednak ze teraz zadziała wkur…. całej grupy i szanse w barażach się zwiększą" - napisał na Twitterze.
- To są tak ważne mecze, że tu nikogo nie trzeba było specjalnie mobilizować - kontruje z kolei Bąk.
Były defensor naszej reprezentacji w trakcie 15 lat gry w kadrze spotkał wielu różnych selekcjonerów. Miał też bogatą karierę klubową, reprezentując m.in. takie zespoły jak Olympique Lyon, RC Lens, Austrię Wiedeń czy Lecha Poznań. Jak jednak zapewnia, z taką sytuacją nigdy się nie spotkał.
- Gdy grałem w Katarze to w ciągu 20 miesięcy miałem dziewięciu trenerów. Ledwo przychodzili, to już odchodzili. Z czymś takim się jednak nie spotkałem, aby trener był w jakiejś reprezentacji i nagle z dnia nad dzień rezygnował, bo chcę objąć jakiś klub - mówi.
"Bierze pieniądze i idzie dalej"
W związku z rychłym odejściem Sousy, w kraju już rozgorzała dyskusja nad jego następcą. Pierwszym, zasadniczym pytaniem, na jakie trzeba będzie sobie odpowiedzieć, to czy kolejny selekcjoner również powinien być z zagranicy, czy powinniśmy powrócić do koncepcji stawiania na polską myśl szkoleniową.
- Nie dawajmy reprezentacji zagranicznym trenerom! - kategorycznie stwierdza Bąk. - Oni nie mają naszej mentalności. My Polacy idziemy w jednym kierunku. Sousa tu przyszedł skasować pieniądze, a czy Polska gdzieś dalej awansuje czy nie to miał to w d... Zdecydowanie byłbym za tym, aby kolejnym selekcjonerem był Polak, ale to moje zdanie. Zagraniczny szkoleniowiec w ogóle nie utożsamia się z Polską - podkreśla nasz rozmówca.
Co ciekawe jednak, swoją przygodę z jedynym zagranicznym selekcjonerem, jakim był Leo Beenhakker, Bąk wspomina bardzo ciepło.
- Z Beenhakkerem się fajnie akurat współpracowało. Co prawda ja skończyłem przygodę z reprezentacją przed jego zwolnieniem, które odbyło się w dość dziwnych okolicznościach, ale osobiście mogę się o nim wypowiadać w samych superlatywach. Wielka klasa - zapewnia.
- Po prostu zagraniczni trenerzy to trenerzy, którzy wykonują swoją pracę i idą dalej. Tak jak to pokazał Sousa. Bierze inny klub, bo jest wyżej notowany, są większe pieniądze... - kończy Bąk.
Czytaj także:
- Norweska spadająca gwiazda. Czy Martin Odegaard w końcu się odnajdzie?
- Prezes Bayernu zapytany o Haalanda. Odpowiedź nie pozostawia złudzeń