Najpierw były plotki o tym, że Portugalczyk pozostawi reprezentację Polski i przeniesie się do Brazylii, gdzie łączono go z Internacional Porto Alegre czy Flamengo Rio de Janeiro.
W niedzielę jednak sytuacja zmieniła status na oficjalny, a Paulo Sousa zgłosił się z prośbą do PZPN.
"Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z PZPN z powodu oferty z innego klubu" - napisał w mediach społecznościowych Cezary Kulesza. Prezes związku dodał, że "to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdy futbolu w wyjątkowej sesji!
Taka informacja poruszyła nie tylko wszystkich związanych z piłką nożną. Poddenerwowany prezes, wściekli kibice, zaskoczeni zawodnicy. Okazuje się jednak, że i w Brazylii nie są zadowoleni z faktu, że Sousa miałby przejąć stery we Flamengo.
Pod ostatnim postem w mediach społecznościowych klubu z Rio De Janeiro - dodajmy w żaden sposób niezwiązanego z ewentualnym przyjściem Portugalczyka - wysypała się lawina komentarz. Treść?
"Na litość boską nie Paulo Sousa", "Żadna szatnia, którą dowodził, za nim nie tęskni", "Paulo Sousa? Nie k****", "Paulo Sousa, Flamengo? Paulo Sousa??", "Amator", "Żartujecie sobie z jego zatrudnieniem?" - zachwytu nie widać.
Pojawiły się również komentarze, że klub powinien zrobić wszystko, żeby ściągnąć Jorge Jesusa, który był na szczycie klubowej listy. Na przeszkodzie miały jednak stanąć finanse - Jesus miał być droższy od Sousy z całym jego sztabem.
Co będzie dalej z reprezentacją Polski? Kulesza na chwilę obecną nie dał zgody Sousie, ale też nikt nie wyobraża sobie, że mógłby dalej prowadzić Biało-Czerwonych. Na liście kandydatów do jego zastąpienia znaleźli się m.in. Adam Nawałka czy Czesław Michniewicz.
Przypomnijmy, że Polaków już w marcu czekają baraże o udział w mundialu, który odbędzie się w 2022 roku w Katarze. Naszą kadrę czeka pojedynek z Rosją, a w przypadku wygranej kluczowy pojedynek ze zwycięzcą pary Szwecja - Czechy.
Zobacz także:
Ale numer! Sousa już raz zrobił to samo
Borek nie gryzł się w język. "Doradził", co ma zrobić Sousa