Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: mamy sytuację bez precedensu w polskiej piłce nożnej. Czy mimo że był pan od początku oponentem Paulo Sousy i uwidaczniał pan jego błędy, skala tego co się wydarzyło pana zaskoczyła?
Bogusław Kaczmarek, doświadczony trener i ekspert piłkarski: Nie żyjemy - z całym szacunkiem - w Bangladeszu, ale jesteśmy 40-milionowym narodem europejskim, a zostaliśmy potraktowani jak piłkarski kraj trzeciego świata. Ja parę miesięcy temu wszystko przewidziałem. Post factum wielu dziennikarzy mówi głosem krytyki, a wcześniej należeli do klakierów ściśle określonego układu.
W czym jest największy problem?
Trener Sousa zachowuje się jak trener klubowy. Cały czas wypisywał sobie delegację bez daty na pracę w Polsce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!
Trener klubowy przynajmniej przychodzi do pracy na miejscu.
Trener Sousa w wydaniu reprezentacyjnym, to żaden kozak. Michał Libich, jeden z najzdolniejszych młodych trenerów, a obecnie koordynator projektu do lat 13 w PZPN ograł go w meczu reprezentacji do lat 17. Paulo Sousa nie zdał matury jako trener reprezentacji, przez kilka miesięcy był asystentem w kadrze Portugalii, a poza tym? Ja przed meczem z Węgrami udzieliłem proroczego wywiadu, choć nie utożsamiam się z Wernyhorą, Kasandrą czy jakąś Pytią - po prostu 11 miesięcy temu uważałem, że trener Sousa nie jest najlepszym kandydatem na trenera reprezentacji.
Jakie były główne przyczyny?
Po pierwsze miał doświadczenie klubowe i też nie miał oszałamiających wyników. Po drugie wspominałem, jaka jest siła pracy Hiddinka, który pracował w Korei, Australii, Rosji czy Turcji i zrobił wynik, bo chciał się wczuć w układ empatyczny związany z kulturą danego kraju. Otaczał się ludźmi będącymi rdzennymi obywatelami tych krajów. Przykładowo w Rosji jego żołnierzem i asystentem był Igor Korniejew, który mówił też i po angielsku, i po holendersku. Sousie ktoś pozwolił na to, by w siedmioosobowym sztabie nie było Polaka. Marginalną rolę odgrywał jedynie statystyk Hubert Małowiejski i nie miał wiele do powiedzenia.
To najważniejsze dla zrozumienia danej reprezentacji?
Popełniłem kiedyś prezentację, w której przekazałem jakie cechy powinny charakteryzować trenera. Pierwsza rzecz to uczciwość - trzeba dotrzymywać słowa, biorąc odpowiedzialność za działania w przeszłości, w odniesieniu do teraźniejszości. Drugi faktor to inteligencja, czego nie chciałbym mylić z wykształceniem. To otwartość na pracę w grupie z polskim pierwiastkiem, czego nie było. To byłoby pierwsze źródło informacji i emocjonalna interakcja w drużynie, komunikacja ze sztabem.
Trzeci element to dojrzałość komunikatywna i emocjonalna. Trzeba znosić napięcia, radzić sobie ze stresem i niepowodzeniami, przekłuwając małe porażki w zwycięstwa, a wygrane przyjmować z radością i z dużą dozą pokory. Sousa sobie z nas zakpił cytując hasła papieża. Ja byłem na Zaspie, gdzie Jan Paweł II wygłaszał swoje słynne kazanie. Trener dojrzały jest pewny siebie, ale nie arogancki. Potrafi się otoczyć mądrymi ludźmi i słuchać ich porad. Jak mówił Franek Smuda, nobody is perfect (nikt nie jest perfekcyjny). To podstawowe przykazanie w każdej robocie, a u niego od pierwszego meczu z Węgrami błąd gonił błąd.
Co by pan zrobił na miejscu prezesa Kuleszy?
Na pewno Paulo Sousa powinien za to zapłacić. Jeżeli ktoś porównuje go do Michniewicza, który odszedł z reprezentacji młodzieżowej do Legii, to nie tędy droga. Przykład negatywny Rolanda Koemana też nie jest porównywalny. Konsultowałem to ze znajomym Holendrem i miał on punkt w kontrakcie, że jak zaproponuje mu pracę FC Barcelona, to może tam odejść, a nie zostawił spalonej ziemi, a gotową reprezentację. Pan Sousa powinien za to zapłacić.
Jak pan to widzi?
Jest możliwa kara ze strony światowej i europejskiej federacji, ale to około 300 tys. euro. On naraził polską piłkę na kompromitację, kpinę i brak szacunku. Tego się nie odkupi żadnymi pieniędzmi. Widzimy skąd on odchodził i jak to wyglądało. Nie wiem, kto weźmie za to odpowiedzialność, bo winnych nie ma. Prezes Kulesza dostał kukułcze jajo.
Z jednej strony tak, z drugiej odpowiedzialność jest tak rozmyta, że nikt nie odpowiada w stu procentach ani za potencjalne zwycięstwo, ani potencjalną porażkę.
Sousa popełnił akademickie błędy. Mam tu na myśli umiejętność selekcji, właściwego naboru i środki w postaci potencjału piłkarskiego oraz zarządzanie potencjałem ludzkim. Od meczu z Węgrami, pomyłka goniła pomyłkę, z nieznajomością regulaminu w meczu z Węgrami na koniec. Średniej klasy polski trener mając taki materiał ludzki nie miał prawa robić podobnych błędów.
Paulo Sousa chce być trenerem w klubie z Brazylii. Czy gdyby był to wielki klub europejski, można byłoby przyjąć decyzję z większym zrozumieniem?
Jestem odmiennego zdania, to by nie przesłoniło tego wszystkiego, co nazywa się pogonią za pieniędzmi, a z tego co się słyszy, nie jest to jego pierwsze takie zagranie z jego strony. Dziennikarze piszą o oszustwie, dezercji. Dla mnie żadne słowo nie jest w stanie oddać tego draństwa, które zrobił Sousa.
Czy dobrym następcą Sousy byłby Adam Nawałka?
Na pewno jest to jakieś rozwiązanie. Za Adamem stoi znajomość realiów polskiego piłkarstwa, ma doskonałe rozeznanie jeśli chodzi o współpracę z piłkarzami. Pytanie czy Adam chce. Zgodnie z pierwszymi doniesieniami wyraził zainteresowanie - my mamy bardzo dobre relacje, ale nie rozmawialiśmy jeszcze, niech sam przerobi ten temat. On niczym nie ryzykuje. W tej drużynie potrzebny jest reset w postaci pedagoga i opiekuna. Adam Nawałka ma umiejętność współodczuwania potrzeb drużyny i on wielokrotnie to pokazał.
Kogo by pan widział długofalowo na pozycji selekcjonera?
W Polsce najbardziej trwałe są zmiany. Gdy w Niemczech trenerem był Klinsmann, to w sztabie był niejaki Joachim Loew, który był przygotowywany do objęcia reprezentacji. Gdy ją objął, to jego prawą ręką był Hans-Dieter Flick. Gdy reprezentację Polski obejmował Leo Beenhakker miało być podobnie, jego następcą miał być Dariusz Dziekanowski, ale z różnych względów się to nie udało. Tu potrzebny był trener, który będzie kontynuował myśl trenerską i ktoś odpowiedzialny za szkolenie powinien mieć tego świadomość. Co mamy teraz? Nihil novi - musimy szukać salomonowego rozwiązania, a w piłce Salomona nie ma. Popełniono błąd dając takie szerokie spektrum działania.
Powinno się więc wrócić do Polaka na tym stanowisku?
Nie ma w piłce też Davida Copperfielda, który wszystko by od razu zmienił. Z takim potencjałem ludzkim to był obowiązek - wygrał dwa razy z San Marino i Andorą, a także z Albanią. Zobaczmy jednak co działo się podczas meczu w Polsce, w piłkę grali Albańczycy, ale przegrali 1:4. Wszystkie zmiany na niebie i piłkarskiej ziemi wskazują, że tym człowiekiem będzie Adam Nawałka. Prezes Kulesza zna go dobrze z Jagiellonii. Jak to się stanie, będziemy trzymać za niego kciuki. Rosja poza potęgą Łużników, gdzie przyjdzie 70 tysięcy ludzi ma swoje problemy i to nie jest skała nie do przebicia. Czasu jest mało, decyzję trzeba podjąć jeszcze w tym roku. To teraz robota dla prawników.
Którzy nie powinni odpuszczać?
To draństwo w wykonaniu Sousy. Potraktował nas jak piłkarskie społeczeństwo trzeciej kategorii i mówiłem to, gdy zaczął pracę - to zbyt duże ryzyko dawać mu taką paletę zawodowej niezależności. Teraz wszyscy za to pokutujemy. Ja go nazwałem "Mr. Thank you for good question, but we still waiting for answer" (dziękuję za dobre pytanie, ale wciąż czekamy na odpowiedź). Niektórych dziennikarzy ładnie nazywał po imieniu, a jak było trudne pytanie, to przy pomocy gestu nie wypowiedział nawet słowa sugerując, że pytanie jest merytorycznie retoryczne. Nie ma co żałować róż, gdy płoną lasy. Na miejscu ludzi, którzy będą go zatrudniali, głęboko bym się zastanowił oglądając jego CV i dokonania trenerskie, w jakich okolicznościach odchodził z pracy. Nie ma co go porównywać do kogokolwiek, różnica pomiędzy nim, a Beenhakkerem, to jak różnica pomiędzy koniem a słoniem.
Czytaj także:
Wściekły rodak Paulo Sousy
"On się zeszmacił". Były selekcjoner ostro o Sousie