Marcin Sasal: Ryzykujemy, ale bilans wychodzi na plus

Dolcan pokonał Wisłę Płock w meczu rozegranym w sobotę w Ząbkach. Nie było to typowe spotkanie, w którym jedna drużyna zdominowała wydarzenia boiskowe i pewnie zdobyła trzy punkty. Pierwsze 20. minut to totalna przewaga Wisły, która udokumentowała to golem. Jednak potem role się odwróciły. To jest skutek gry z Ostrowca ocenił słabą postawę swojego zespołu na początku meczu Marcin Sasal.

Wszystko rozpoczęło się od zmasowanych ataków, jakie Wisła zgotowała Dolcanowi, który przez pierwsze 20 minut nie mógł jeszcze dojść do siebie po pierwszym przegranym meczu w Ostrowcu. Daniel Koczon zachowywał się w polu karnym rywali jakby nie było tam obrońców Dolcanu i aż dziwi, że zdobył tylko jedną bramkę.

Marcin Sasal rozumie gorszą dyspozycję swojego zespołu. To jest skutek gry z Ostrowca, gdzie Maciek Tataj miał dwie świetne sytuacje. Nie trafił jednak do pustej bramki z czterech czy pięciu metrów i jak napastnik nie zdobywa w takiej sytuacji bramki, to zespół jest psychicznie gorzej nastawiony. - mówi szkoleniowiec ząbkowskiego zespołu.

Na szczęście dla piłkarzy spod warszawy słaby dzień miał w sobotę bramkarz Wisły i po jego fatalnym błędzie Marcin Hirsz wyrównał stan spotkania w 25. minucie. Gdyby nie pomyłka Przemysława Mierzwy mecz zapewne potoczył by się inaczej. Rozpędzony już Dolcan dołożył jeszcze jedno trafienie tuż przed przerwą i było już 2:1. Uwagę należy jednak zwrócić na brutalną grę obrony Dolcanu, która czasami przesadzała w swoich poczynaniach. Podczas jednej z pierwszych akcji meczu przy linii bocznej boiska piłkę Marcinowi Warakomskiemu odebrał sprytnie Daniel Koczon. Prawy obrońca Dolcanu nie wytrzymał jednak i zaatakował napastnika Wisły od tyłu za co otrzymał żółtą kartkę. Kolejna akcja stykowa z obrońcą Dolcanu zakończyła się dla Koczona nieszczęśliwie, gdyż na minutę przed bramką został ścięty równo z trawą przez Roberta Stawickiego i już na boisku Koczona nie zobaczyliśmy,. Była to bardzo duża strata dla Wisły, gdyż był on najjaśniejszą postacią zespołu Dariusza Kubickiego do przerwy.

W drugiej połowie Dolcan podwyższył rezultat spotkania do 3:1 i było po meczu. Dobra postawa podopiecznych Marcina Sasala od początku sezonu zapewniła im po siedmiu meczach trzecie miejsce w tabeli. Każdy jednak wie, że nie będzie to trwało wiecznie i w końcu przyjdą trudniejsze czasy dla zeszłorocznego beniaminka. Gramy sobota-środa-sobota i to jest naprawdę ciężka praca dla zawodników. Nie mamy takiej kadry, żeby nie wiadomo co robić. Wchodzi dzisiaj równorzędny zmiennik ale na niektóre pozycje nie mam takich ludzi.

Kontuzje, tak jak każdego zespołu, nie omijają również i Dolcanu. Andrzej Stretowicz - napastnik drużyny z Ząbek - zadebiutował w tym sezonie dopiero w meczu z Wisłą, wchodząc na końcówkę spotkania. Odniósł on kontuzję w ostatnim sparingu letnich przygotowań. O jego dyspozycji może jednak świadczyć akcja z ostatniej minuty spotkania, kiedy to przechwycił piłkę, będąc 30 metrów od bramki, mając wszystkich obrońców za sobą. Co gracz Dolcanu zrobił nie warto jednak przypominać. Kontuzję w meczu z Widzewem złapał Marcin Korkuć, i nie zanosi się na szybki jego powrót na boisko.

- Mamy kontuzję Marcina Korkucia, wrócił Marcin Hirsz po kontuzji i najpierw spokojnie powinien zacząć trenować ale sytuacja nas do tego zmusza, że musi on grać od razu po wyleczeniu się. Marcin Hirsz grał bardzo nie pewnie od pierwszych minut i na pewno Warakomski i Hirsz byli uwikłani w bramkę przez nas straconą po kontrze po rzucie rożnym. Jednak ten sam Hirsz strzela później bramkę po stałym fragmencie. - skomentował sytuacje kadrową Marcin Sasal.

Ryzykujemy grając niektórymi piłkarzami ale bilans wychodzi na plus i uważam, że 12 punktów na dzień dzisiejszy to dobry wynik. Trzymamy się czołówki i to jest naszym celem, żeby czołowe drużyny nam nie odjeżdżały. - zakończył trener Dolcanu.

Komentarze (0)