Puchar Narodów Afryki, który startuje już za kilka dni to impreza, która jest nie w smak europejskim klubom. W końcu turniej odbywa się w środku sezonu, a kadry niektórych zespołów opierają się na afrykańskich graczach. Jednym z nich jest Liverpool.
Wśród topowych drużyn Europy, brak piłkarzy z Afryki odczuć mogą właśnie "The Reds". Na Anfield będą musieli sobie radzić bez Mohameda Salaha i Sadio Mane, którzy polecieli na zgrupowania swoich reprezentacji.
Działacze klubu od dłuższego czasu przyglądają się bacznie poczynaniom Luisa Diaza z FC Porto. Kolumbijski skrzydłowy jest kluczowym ogniwem portugalskiego zespołu i jego głównym motorem napędowym. To właśnie on mógłby zastąpić jednego z nich, na czas nieobecności.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
Jak informuje "Marca", Liverpool jest coraz bliżej pozyskania 24-latka i transfer miałby zostać przeprowadzony podczas trwającego okienka. Jedyne, co dziwi w tym ruchu to cena. Astronomiczne 70 milionów euro na kogoś, kto w dłuższej perspektywie będzie zmiennikiem.
Przykład Diogo Joty pokazuje, że taka przeprowadzka nie musi być skazaniem na bycie przykutym do ławki rezerwowych. Portugalczyk zaliczył bardzo mocne wejście i stał się bardzo ważnym punktem ekipy Juergena Kloppa. Nawet, kiedy zdrowy jest Roberto Firmino.
Czytaj także:
Barcelona ruszy po Martiala?
Mauro Icardi czeka na Juventus