Fabiański przechodzi do historii Premier League. Kolejny kamień milowy Polaka

PAP/EPA / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
PAP/EPA / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Łukasz Fabiański to człowiek, który na sympatię i szacunek musiał solidnie zapracować. Początki na Wyspach były bardzo trudne, jednak teraz to już tylko historia. Historią jest też to, czego Polak dokonuje w Premier League.

[tag=53]

Łukasz Fabiański[/tag] to bramkarz, który przez niemal całą karierę zmagał się z syndromem golkipera numer dwa. Nigdy w pełni nie wyszedł z cienia Wojciecha Szczęsnego w reprezentacji, jednak miał tam swoje piękne momenty.

Gdy zdecydował się na wyjście ze strefy komfortu i zostanie "jedynką" w słabszym Swansea City, jego kariera nabrała rozpędu.

Między transferem do walijskiej drużyny a przeprowadzką z Legii Warszawa do Anglii minęło aż 7 lat. Był to czas sinusoidalnej formy Polaka, ale także czas nadziei na to, że zła passa się zakończy i Arsene Wenger postawi na niego, jako pierwszy wybór.

Wszystkie trudne chwile, wszystkie problemy i pechowe momenty nie mają teraz znaczenia. W środę gracz West Hamu rozegra swój 300. mecz w Premier League.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: do rzutu wolnego podszedł... bramkarz. Zobacz, co z tego wyszło!

Stłumiony Kanonier

Arsenal dla 22-latka z Polski brzmi, jak cudowna okazja. W 2007 roku wyglądało to wręcz kosmicznie. Młody bramkarz "Wojskowych" nie zastanawiał się zbyt długo i zdecydował, że to właśnie w Londynie będzie kontynuował swoją karierę.

Z biegiem czasu można stwierdzić, że był to dobry ruch. "Fabian" nigdy nie spełnił podstawowego celu i nie został pierwszym bramkarzem "The Gunners", jednak trud włożony w próby został przekuty w motywację do dalszego rozwoju.

Fabiański wystąpił zaledwie 13 razy w ligowych starciach, podczas pierwszych trzech lat pobytu w Londynie. W tym czasie dostawał sporo szans w pucharach, jednak to nie to, czego chciałby każdy golkiper.

Sezon 10/11 wydawał się być tym przełomowym. Polak grał regularnie od października do początku stycznia, kiedy to przyszła kontuzja pleców. Właśnie wtedy między słupki wskoczył Wojciech Szczęsny i miejsca nie oddał aż do 2014 roku.

Kolejne edycje Premier League to: 0, 4 i 1 występ "Fabiana" w tych rozgrywkach. Ta sytuacja wymagała podjęcia decyzji - najpewniej dość radykalnej. Takową był transfer do raczej przeciętnego Swansea.

"Flappyhandski"

Przy omawianiu przygody Fabiańskiego z Arsenalem nie można pominąć pseudonimu, który przylgnął do niego za sprawą angielskich kibiców. Mowa o "Flappyhandski".

Przydomek ten oznacza mniej więcej "trzepoczące ręce". Symbolizował brak pewności polskiego zawodnika, gdy ten bronił bramki "Kanonierów". Wszystko zaczęło się w 2010 roku, po kilku nieudanych interwencjach.

Po fanach londyńskiej ekipy, do pociągu tych, którzy nazywali Fabiańskiego "Flappyhandskim" dołączyła brytyjska prasa. Głównie były to brukowce, jak np. "The Sun", które uchodzi za dość marne źródło informacji i nie jest zbyt cenione za poziom jaki prezentuje.

Gazety na Wyspach, także te poważniejsze, często wracały do nieszczęsnego - co w tym przypadku brzmi dość komicznie, ale nie jest celowym zabiegiem - pseudonimu Polaka. "The Times" już w sierpniu 2010 roku napisało "Flappyhandski no more", czyli "koniec z Flappyhandskim". Był to nagłówek po jednym z udanych występów "Fabiana".

Czas przejść do historii!

Ten podtytuł nie jest wcale na wyrost i po to, by przesadnie wynosić Polaka na piedestał, bo jest Polakiem. 36-latek zapisał się w historii Swansea. Portal WalesOnline.co.uk twierdzi, że obecny gracz West Hamu jest jednym z najlepszych zakupów w historii klubu.

- Najlepsi bramkarze to ci, którzy zdobywają ci punkty. On jest jednym z nich, zdobywa dla nas punkty - mówił o "Fabianie" Carlos Carvalhal, cytowany przez WalesOnline.co.uk. Panowie współpracowali w walijskiej ekipie w latach 2017-2018.

Przygoda w zachodniej części Zjednoczonego Królestwa pokazała, że bohater Euro 2016 jest klasowym golkiperem. Wspomniany turniej to tylko potwierdził.

Od "Flappyhandskiego" do kogoś, kto wydatnie przyczynił się do awansu do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Fabiański był wtedy w życiowej dyspozycji, grał jak w transie. Bronił strzały, które każdy widział już w bramce - to zostało mu także po turnieju. Takie parady to coś, co wyróżnia Polaka na tle "solidnych golkiperów".

Czołówka ligi

"Fabian" jest 19. w Premier League pod względem liczby rozegranych meczów pośród graczy, którzy wciąż w niej grają. Biorąc pod uwagę wszystkich, którzy zagrali w erze Premier League, "Fabian" po środowym spotkaniu zajmie - jeśli wybiegnie na murawę w starciu z Norwich City - 138. miejsce. Będzie to jego 300. mecz w tych rozgrywkach.

To ogromna sprawa. Jest to oczywiście najlepszy wynik w historii polskich występów w Anglii. Ten rekord już od dawna należy do bramkarza z Kostrzyna nad Odrą. W obecnym zespole, Polak ma pełne wsparcie trenera, by to osiągnięcie śrubować.

Przejście do West Hamu okazało się znacznie korzystniejszą opcją, niż mogło się wydawać. Podopieczni Davida Moyesa walczą o awans do Ligi Mistrzów. Nie ma sensu przywoływanie obecnego wyglądu tabeli, z uwagi na zaległe spotkania, jednak szanse na te prestiżowe rozgrywki są naprawdę realne.

Fabiański zastał "Młoty" drewniane, a może zostawić - oby jak najpóźniej! - choć trochę ozłocone. W blasku chwały bycia w czołówce piekielnie silnej ligi, a także w Champions League, gdzie klub z Londynu nigdy jeszcze nie zagrał.

Źródło artykułu: