Klub Polaka nie może znaleźć trenera. Niemiec wystawił go do wiatru

Getty Images / Ronny Hartmann/Bongarts / Na zdjęciu: Bruno Labbadia
Getty Images / Ronny Hartmann/Bongarts / Na zdjęciu: Bruno Labbadia

Sytuacja Genoi CFC jest opłakana. Ratowanie jej przed spadkiem z ligi włoskiej chciał wziąć na siebie Bruno Labbadia, ale rozmyślił się przed podpisaniem kontraktu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez całą kadencję poprzedniego trenera Andrija Szewczenki drużyna z Genui nie odniosła zwycięstwa w lidze. W tabeli jest przedostatnia ze stratą sześciu punktów do bezpiecznej lokaty. Teoretycznie ma jeszcze szansę na utrzymanie, ale jej gra nie napawa optymizmem.

W poniedziałek Genoa CFC przegrała 0:6 z ACF Fiorentiną. Przez całe spotkanie grała koszmarnie w obronie i nie potrafiła zagrozić strzałem celnym Pietro Terracciano. Wygląda na to, że główny kandydat na następcę Szewczenki - Bruno Labbadia obejrzał ten mecz i nagle postanowił zrezygnować z pracy w Ligurii.

Włoskie media informowały, że Labbadia uzgodnił już warunki kontraktu z Genoą i będzie odpowiadać za przygotowania zespołu do kolejnego meczu. Niemiec wystawił jednak klub "do wiatru", nie zamierzał odpowiadać nazwiskiem za prawdopodobny spadek.

W ten sposób nadal nie wiadomo, kto podejmie się misji ratowania klubu Aleksandra Buksy przed spadkiem. Aktualnie włoskie media informują o nawiązaniu rozmów z Rolando Maranem. Dni jednak mijają, a drużyna jak nie miała trenera, tak nie ma. Tymczasowo prowadzi ją Abdoulay Konko.

Czytaj także: Atalanta pierwsza w ćwierćfinale. Nie obyło się bez kontrowersji
Czytaj także: Szymon Żurkowski nie gubi formy strzeleckiej

ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami

Źródło artykułu: