Pod koniec grudnia rozpoczęły się poszukiwania następcy Paulo Sousy. Na początku wydawało się, że Adam Nawałka jest najpoważniejszym kandydatem. Jak sam stwierdził, reprezentacji Polski się nie odmawia. Później spadły notowania 64-latka.
Cezary Kulesza poważnie rozważa kandydaturę Andrija Szewczenki. W odwodzie pozostaje jeszcze Jan Urban, który obecnie jest zatrudniony w Górniku Zabrze. Prezes PZPN ogłosi nazwisko selekcjonera w poniedziałek (31 stycznia) na Stadionie Narodowym.
Antoni Piechniczek w ostrych słowach wypowiedział się na temat działań PZPN. - Uważam, że został potraktowany niepoważnie. To nie jest mebel, który można odstawić na bok, by sobie stał przez tygodnie, miesiące albo i całe życie. Jeśli prezes Kulesza ustalił warunki i nie uprzedził, że ma jeszcze kogoś w planach, to Adam rzeczywiście może czuć się niezbyt komfortowo - mówił na łamach katowickiego "Sportu".
Nawałka jest faworytem byłego selekcjonera. Piechniczek stanowczo sprzeciwił się kandydaturze Szewczenki. Ukrainiec zaliczył nieudany epizod w Genoi i przestał pełnić funkcję trenera po 11 meczach.
- Trzeba by mieć tupet, proponując 2,5 miliona euro facetowi, który nie daje żadnej gwarancji tego, że jest lepszy i wygra na Łużnikach, da nam awans na mundial. Czy to są prywatne pieniądze pana Kuleszy, czy środki PZPN? Nawet jeśli ta kasa będzie pochodziła od sponsorów, to po jaką cholerę wyciągać aż tyle? 2, 2,5 czy 3 miliony euro za sezon... - grzmiał Piechniczek.
Czytaj także:
Były reprezentant Polski nie ma złudzeń ws. nowego selekcjonera
Jest chętny na Arkadiusza Milika! Wykłada na stół 18 mln euro
ZOBACZ WIDEO: Trudne zadanie dla nowego selekcjonera. Engel wskazuje najważniejsze rzeczy do zrobienia