Wiele historii młodych, polskich zawodników, którzy wyjeżdżają do zagranicznych lig, wygląda podobnie: szybki awans piłkarski i równie szybkie sprowadzenie na ziemię. Mało z nich potrafi się odbudować.
Wygląda na to, że Szymon Żurkowski należy do tego węższego grona. Urodzony w Tychach pomocnik prezentuje się bardzo solidnie na poziomie Serie A, od której dwa i pół roku wcześniej się odbił.
Florenckie progi jednak zbyt wysokie
Kiedy jesteś 21-letnim piłkarzem grającym w PKO Ekstraklasie i zgłasza się po ciebie Fiorentina, to ofertę przyjmujesz. Pomocnik był wówczas jedną z gwiazd młodzieżowej reprezentacji i temat jego odejścia za granicę był często poruszany.
Włochy były wtedy najczęstszym kierunkiem dla polskich zawodników. Na Półwyspie Apenińskim panowała moda na graczy znad Wisły, bo byli tani - tańsi niż obecnie - i bardzo często się sprawdzali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"
"Viola" zapłaciła za obiecującego piłkarza 3,7 miliona euro. Transfer został przeprowadzony w styczniu 2019 roku, ale Żurkowski przeprowadził się do Florencji dopiero po zakończeniu sezonu 18/19, który w całości spędził w Górniku Zabrze.
Rozgrywki 19/20 to absolutne fiasko dla urodzonego w Tychach pomocnika. Ten czas został właściwie spisany na straty. Polak zagrał w zaledwie 9 meczach i tylko 2 z nich były w barwach ekipy ze Stadio Artemio Franchi.
We Fiorentinie 24-letni obecnie gracz spędził do tej pory tylko pół roku, a jego kontrakt kończy się w czerwcu 2022.
Krok w tył
30 stycznia 2020 roku, były piłkarz klubu z Zabrza został wypożyczony do Empoli. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że był to świetny ruch. Obecny beniaminek Serie A grał wtedy jednak w Serie B.
Przed lockdownem Żurkowski nie zdążył zadebiutować w zespole, w którym rozkwitł parę lat wcześniej Piotr Zieliński. Po restarcie udało mu się zagrać w 7 z 11 spotkań. Rozkwit jego talentu miał nastąpić dopiero za kilka miesięcy.
Rozgrywki 20/21 to batalia o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Italii, ostatecznie zakończona mistrzostwem zaplecza Serie A. Polak dowiódł, że trener zespołu może na niego liczyć. Był ważnym elementem środka pola.
Mistrzowski sezon pomocnik zakończył z 25 meczami i 2 bramkami na swoim koncie. W Polsce jego powrót do gry w większym wymiarze i ciężka praca, którą wykonywał, by w końcu spełnić oczekiwania, pozostawały bez większego echa.
Przyczyną tego był fakt, że była to dalej tylko druga liga. Polscy kibice są przyzwyczajeni, że we włoskiej elicie regularnie grają ich rodacy, więc solidne występy - bez większego błysku - na zapleczu mogą pozostać niezauważone.
Wyczekiwane wejście na salony
Początek trwających zmagań nie był zbyt spektakularny, a były piłkarz Górnika Zabrze dalej przechodził raczej niezauważony. Warto zaznaczyć, że debiut od pierwszej minuty w lidze włoskiej zaliczył we wrześniu 2021.
Zmianę przyniosła 11. kolejka i premierowe trafienie w Serie A. Na tym się nie zatrzymał. W kolejnej serii spotkań strzelił ponownie i dołożył jeszcze asystę. Potrzebował na to zaledwie pół godziny, bo na boisku zameldował się w 59. minucie.
"Wszedł i niemal od razu asystował przy trafieniu Di Francesco. Później nadal był aktywny i sam strzelił bramkę. Odmienił oblicze swojego zespołu" - oceniła jego formę w meczu z Genoą "La Gazzetta dello Sport". Włoski dziennik przyznał mu notę 7.5.
"Wystarczyło mu dwanaście minut, aby pokonać Genoę. Najpierw pomógł w wyrównaniu, a potem oddał strzał lewą nogą, który nie pozostawił Sirgiu żadnych szans" - to z kolei komentarz Calciomercato.com. "Tuttomercatoweb" napisało, że występ Polaka był "niebotyczny".
Później, były młodzieżowy reprezentant naszego kraju dołożył jeszcze w sumie 2 trafienia i asystę. Włosi regularnie doceniają jego pracowitość na boisku. Do tej pory rozegrał 23 mecze w trwającym sezonie.
Czas na reprezentację?
Niektórzy przymierzali go do reprezentacji na mundial w Rosji. Szymon Żurkowski miał wtedy 20 lat i już wyróżniał się na tle Ekstraklasy. Pomocnik znalazł się w szerokiej kadrze, ale ostatecznie zabrakło dla niego miejsca w drużynie.
Rok później, podczas mistrzostw Europy U-21, były gracz Górnika pokazał się z bardzo dobrej strony. Porównywanie poziomu seniorski z młodzieżowym ma mały sens, jednak jeśli selekcjonerem faktycznie zostanie Czesław Michniewicz, który był wtedy trenerem młodzieżówki, to jego były podopieczny będzie miał spore powody do radości.
Szanse zawodnika Empoli są o tyle większe, że obecna sytuacja Karola Linettego jest fatalna. 26-latek jest poza składem Torino od listopada, z przerwą na pucharowy mecz w grudniu.
Poza faktem, że piłkarz turyńskiej ekipy jest etatowym kadrowiczem, to można go uznać za bezpośredniego rywala Żurkowskiego w walce o miejsce w reprezentacji. Profile piłkarskie obu panów są dość zbliżone.
Obaj są bardzo pracowitymi pomocnikami, którzy mogą pełnić rolę gracza "box to box", czyli kogoś, kto biega od jednego pola karnego do drugiego i wspiera swoich kolegów w niemal każdym miejscu na boisku.
Nawet, jeśli nastąpi kolejny zwrot w sprawie trenera kadry, to sam fakt, że będzie to ktoś nowy daje pomocnikowi urodzonemu w Tychach duże szanse na powołanie. Paulo Sousa trzymał się dość sztywno swoich stałych wyborów i ciężko było o dopływ świeżej krwi.
Nowi zawodnicy, którzy porywalizują z etatowymi kadrowiczami są bardzo potrzebni, by odmienić oblicze tego zespołu. Poza Żurkowskim, który regularnie gra w Serie A i pokazuje się tam z bardzo dobrej strony, o miejsce w miarę spokojny może być Sebastian Szymański, którego nie cenił Portugalczyk, ale którego chwalą Rosjanie, a zobaczyć w reprezentacji chciałoby wielu polskich kibiców.
Czytaj także:
Oto nowy trener Polaków? "Lewy" już miał z nim "spięcie"
Złe wieści dla Krzysztofa Piątka. Nie na to liczył