[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jest pan zaskoczony, że to Czesław Michniewicz został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski?[/b]
Grzegorz Krychowiak, reprezentant Polski: Wiele nazwisk przewinęło się w mediach przez ostatni miesiąc i trudno mi powiedzieć, co było prawdą. Wszystko przed nim. Trener ma przed sobą ciekawy okres, interesujący mecz. Dostał fantastyczną szansę i na pewno będzie chciał ją wykorzystać. Jeżeli został selekcjonerem, to znaczy, że zasłużył na to ciężką pracą. Chciałbym mu serdecznie pogratulować.
Co pan myśli o tym wyborze?
Wcześniej nie miałem okazji współpracować z trenerem Michniewiczem. Pewnie w najbliższych dniach porozmawiamy telefonicznie lub spotkamy się osobiście, żeby przyspieszyć proces poznawania się. Przed nami kolejne doświadczenia, nowy cykl, nowy trener. Podchodzę do tego bardzo optymistycznie.
Zapytam inaczej. Czy bardzo zdziwiło was, zawodników, że selekcjonerem nie został Adam Nawałka?
Nie znałem kandydatów, ale z mojej perspektywy Adam Nawałka miałby najłatwiej spośród wszystkich szkoleniowców, ponieważ zna nasz zespół. To na pewno ułatwiłoby trenerowi wejście do drużyny przed meczem z Rosją, bo czasu do spotkania zostało niewiele. Jeżeli prezes PZPN podjął taką decyzję, to mu ufam. Wierzę, że wybrał najlepiej dla zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Padło pytanie o przeszłość Michniewicza. "Zacni polscy politycy mieli niechwalebne epizody"
Nawałka już się z wami kontaktował, rozpoczął pracę przed meczem z Rosją.
Ja akurat mam systematyczny kontakt z trenerem Nawałką. Regularnie wymieniamy wiadomości, trener często dzwoni po meczach i pyta, jak czują się zawodnicy. Nie drążyłem jednak tematu, czy trener wróci do kadry. Nie chciałem, by pojawił się niesmak w razie niepowodzenia. Patrzyłem na to trochę z boku.
"Większość zawodników chciałaby Nawałkę" - powiedział pan dla "Interii".
W momencie, gdy dostałem to pytanie, miałem wypowiedzieć się o dwóch kandydatach: Adamie Nawałce i Andriju Szewczence. Tutaj nie miałem wątpliwości, trener Nawałka był według mnie lepszym wyborem.
Żaden z zawodników nie będzie miał do nikogo pretensji, że stało się inaczej. Ta decyzja na pewno nie wpłynie na drużynę. Zależy nam w końcu na tym samym - na awansie na mundial. Szefem jest teraz trener Michniewicz, co oznacza, że był to najbardziej optymalny wybór.
Szukanie selekcjonera nie trwało za długo? Minął ponad miesiąc od odejścia Paulo Sousy.
Nie była to łatwa decyzja, tym bardziej, że prezes musiał ją podjąć w trudnym okresie - przed bardzo ważnymi meczami. Jeżeli prezes potrzebował czasu, rozumiem to. Mamy niespełna dwa miesiące do meczu, ale wiem, że w tydzień czy dwa, nowy selekcjoner jest w stanie spotkać się z każdym zawodnikiem. Spotkać się lub porozmawiać. Na to czasu jest wystarczająco. Bardziej skomplikowane będzie samo zgrupowanie, ponieważ będziemy mieli 2-3 dni na treningi.
Jak pan i drużyna podchodzą do faktu, że Michniewicz miał regularny kontakt z szefem mafii piłkarskiej, Ryszardem Forbrichem, że rozmawiał z nim 711 razy w ciągu prawie 2,5 roku i był zamieszany w ustawianie meczów?
Nie znam tego tematu i nie chce się wypowiadać. Jako zespół musimy skupić się teraz na przygotowaniach, by osiągnąć jak najlepszy wynik w najbliższym spotkaniu.
Dobrze, że selekcjonerem został Polak?
Chyba większość osób wolała polskiego trenera po tym, co zrobił poprzedni selekcjoner. Mam na myśli styl, w jakim opuścił zespół.
Jaki to był styl?
Sousa pokazał kompletny brak szacunku do zawodników, a przede wszystkim do kibiców. Nie był to przykład patriotyzmu, co Polak ma w zasadzie we krwi. Jak widzimy, Sousa nie uważał, że bycie selekcjonerem naszej kadry to największy zaszczyt i duma. Prowadząc reprezentację, nie można sobie tak po prostu odejść, kiedy się chce.
Co pan myśli o zachowaniu Paulo Sousy?
Zrobienie tego w takim momencie, przed kluczowym spotkaniem w barażach, do tego w taki sposób - co tu dużo mówić - słaba historia. Ale jestem zadowolony, że już go z nami nie ma.
Dlaczego?
Komunikacja pomiędzy nami, piłkarzami a trenerem, nie była najlepsza. Ujmę to tak: był to ciężki trener do rozmów.
Co konkretnie ma pan na myśli?
Odnoszę wrażenie, że to trener, który uważa, że wie wszystko najlepiej. Gdy przekazywaliśmy mu nasze spojrzenia i sugestie na różne sprawy, nie reagował. Komunikacja w reprezentacji jest kluczowa zwłaszcza, gdy czasu na wspólną pracę jest mało. W mojej ocenia porozumienie z nim szwankowało.
Od początku wyglądały tak wasze relacje z Sousą?
Najpierw trener mówił, a my słuchaliśmy - co było logiczne, bo chcieliśmy usłyszeć, jaki ma pomysł na drużynę. Opowiadał o swojej filozofii, tłumaczył taktykę.
Jego funkcjonowanie w reprezentacji porównałbym do początków relacji z dziewczyną. Zaczyna się fajnie, wszystko jest kolorowe, ładne. Później poznajemy charakter, spojrzenie na świat drugiej osoby i wtedy pojawia się rozmowa, wymiana poglądów. Obie strony mówią sobie, nad czym trzeba pracować, żeby związek był lepszy. I co nam nie odpowiada. Tylko że w naszym przypadku nie był to modelowy związek.
Czyli gdy minęło zauroczenie, to druga strona patrzyła już tylko na siebie, nie słuchała.
Dokładnie tak.
A Sousa jakkolwiek pożegnał się z drużyną, życzył wam powodzenia?
Nie.
Nie napisał nawet SMS-a?
Nie, po prostu zniknął.
Mamy szanse w meczu z Rosją?
Oczywiście, ale gospodarze na pewno będą mieli swoje atuty. W Rosji będzie zimno nawet pod koniec marca, dlatego aura będzie po ich stronie. Ale wielu z nas grało w swoich karierach ważne mecze. Nie tylko w finałach, ale też o utrzymanie czy w kwalifikacjach na duże turnieje. Posiadamy na pewno duże doświadczenie.
A Rosjanie jak to widzą?
Myślę, że każdy zawodnik z naszej grupy może być zadowolony z losowania. Nikt nie powie: "trafiliśmy na wielką potęgę". My, Rosjanie, Czesi i Szwedzi wierzą w awans tak samo. Wszystko jest możliwe, bo w naszej grupie nie ma faworyta. Jestem przekonany że Rosjanie zrobią wszystko, by dodać sobie kilka atutów. Na przykład wypełnią cały stadion, znajdą sposób, by pandemia im w tym nie przeszkodziła. W takich momentach trzeba pokazać charakter i umiejętności.
Gra pan w Rosji czwarty rok, zna pan doskonale tamtejszy rynek i ta wiedza bardzo przyda się reprezentacji.
Mam swoje przemyślenia na temat kadry Rosji. Znam zawodników oraz trenera Walerego Karpina, który wcześniej pracował w Rostowie. Wiele razy przeciwko niemu grałem. Mogę pomóc selekcjonerowi, choć pewnie trener też dobrze przygotuje się do tego meczu. Widzę w naszym zespole dużą złość i chęć pokazania, że mimo "porzucenia" nas przez poprzedniego trenera i tak damy radę.
To też pewnego rodzaju lekcja dla nas. Szczerość i wymiana myśli jest w reprezentacji kluczowa. To jak każdy widzi taktykę, swoją pozycję, sposób gry. Żeby uniknąć mówienia za kilka miesięcy, że coś przebiegało źle.
Nastawiacie się, że trudno będzie uciec od sytuacji politycznej przed spotkaniem z Rosją?
Gdy zaczniemy mecz, to liczyć będzie się tylko boisko. Inne rzeczy odejdą na bok. Szczerze - nawet nie rozmawiamy ze sobą w szatni o napięciach pomiędzy krajami. Mieszkając w Rosji, nie odczuwam też zmiany w życiu codziennym. Funkcjonujemy tak jak wcześniej. Nie czuję strachu czy dodatkowej presji.
Razem z członkami sztabu reprezentacji otworzył pan kolejny biznes – tym razem klinikę pod Poznaniem. Czym się będziecie zajmować?
Rozmawiałem o tym z doktorem Jackiem Jaroszewskim jeszcze dwa lata temu, przed pandemią. Od czasu do czasu, pomiędzy zgrupowaniami reprezentacji spotykam się też z Pawłem Bambrem. To jeden z najlepszych fizjoterapeutów, z jakimi miałem okazję współpracować, być może najlepszy. Pandemia utwierdziła mnie w przekonaniu, że otwarcie kliniki to dobry pomysł na inwestycję. Mamy u siebie Pawła, doktora Jaroszewskiego, fachowców od ortopedii, dermatologii, neurologii czy diagnostyki obrazowej oraz świetnych fizjoterapeutów. To początek fajnej historii.
Lewandowski byłby zadowolony z powrotu Nawałki. Powiedział to wprost
Co dalej z Adamem Nawałką? Poznaliśmy odpowiedź