Stacja radiowa "RAC1" poinformowała, że trzy lata temu prezes FC Barcelona, Josep Bartomeu bardzo chciał kupić nowego środkowego obrońcę. Nie udało się z Matthijsem de Ligtem, który wybrał Juventus, więc sternik "Blaugrany" wybrał Jose Marię Gimeneza.
"Duma Katalonii" porozumiała się z Atletico Madryt w sprawie prawa pierwokupu Urugwajczyka. Uzgodniono umowę, w ramach której zapis ten kosztował Katalończyków 15 milionów euro, płatnych w trzech równych ratach. Ostatecznie zarząd klubu z Camp Nou wpłacił 10 milionów, a pozostałość została złożona jako ustępstwa przy transferze Luisa Suareza w drugą stronę w 2020 roku.
W razie kontuzji Gimeneza, zapis ten miał przechodzić na Saula Nigueza i kilku wychowanków "Los Colchoneros". Zakładał on, że jeśli jakiś klub złoży ofertę za stopera, to Barcelona może ją błyskawicznie wyrównać.
Ostatecznie kryzys finansowy sprawił, że zarząd Bartomeu nie mógł sobie pozwalać na wielkie wydatki na rynku transferowym. Klubowy budżet jednak i tak został częściowo naruszony.
Zobacz też:
Złoty strzał na miarę niespodzianki w Pucharze Króla! Dramat Realu Madryt
Gwiazda PSG przedwcześnie zakończy karierę? W Paryżu tracą cierpliwość
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak załatwił brata w parterze. Musiał odklepać!