Obiecywał, że zagra w Realu Madryt. Teraz ma być jedną z twarzy Barcelony

Pierre-Emerick Aubameyang to ostatni gracz, który zdołał powstrzymać Roberta Lewandowskiego przed zdobyciem tytułu króla strzelców Bundesligi. Gabończyk chciał zagrać w Realu Madryt, jednak teraz ma zostać jedną z gwiazd odradzającej się Barcelony.

Michał Płaszczyk
Michał Płaszczyk
Pierre-Emerick Aubameyang Getty Images / Pierre-Emerick Aubameyang
Pierre-Emerick Aubameyang został sprowadzony do Borussii Dortmund w 2013 roku, jako zastępca Roberta Lewandowskiego po jego odejściu z zespołu. Właśnie wtedy kariera Gabończyka zaczęła nabierać tempa.

Gdy kapitan reprezentacji Polski rok później pożegnał się z BVB, były piłkarz AS Saint-Etienne stał się kimś, na kim drużyna mogła oprzeć swoje poczynania ofensywne. Obaj panowie zacięcie rywalizowali o miano najlepszego strzelca Bundesligi. W 2017 roku wygrać udało się nowemu zawodnikowi FC Barcelony.

"Obiecałem, że kiedyś będę grał w Realu Madryt"

Kiedy Aubameyang był w topowej formie w czasach gry w Dortmundzie, dużym echem odbiła się jego wypowiedź, która w jasny sposób adresowała to, gdzie napastnik chciałby zagrać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?

- Przed śmiercią mojego dziadka obiecałem mu, że kiedyś będę grał dla Realu Madryt. On pochodził z Avili, niedaleko Madrytu. Wiem, że nie będzie łatwo, ale nadal pamiętam o tej obietnicy - zaznaczył 32-latek w wypowiedzi, którą podało w 2016 roku "The Sun".

Życie zweryfikowało tę obietnicę. Nawet, gdy snajper był w topowej formie, to w barwach "Królewskich" wakat etatowej "9" był zajęty. Karim Benzema blokuję tę pozycję od dekady. Poza tym, profil "Auby" nie pasował w żadnym momencie do tego, jaką taktykę stosowano w Madrycie.

Oferta z "Dumy Katalonii" dla Gabończyka jeszcze kilka lat temu byłaby dość szokująca, bo w drużynie występował Luis Suarez.  Podczas prezentacji na Camp Nou, były piłkarz Arsenalu został spytany o słynną obietnicę i postanowił się z niej wycofać. Wygląda to tak, jakby chciał, by kibice "Blaugrany" zapomnieli o tym, co kiedyś powiedział.

- Był z Avili i był oddanym kibicem Atletico. To dlatego zawsze mówiłem, że zagram w Realu. Niezależnie od tego, gdzie jest teraz mój dziadek, to będzie zadowolony widząc mnie w Barcelonie - skomentował zawodnik.

Spadająca gwiazda

Blask Aubameyanga nie jest już tak mocny, jak kilka sezonów temu. W "The Gunners" miał lepsze i gorsze momenty. Pierwsze dwa i pół roku wyglądało naprawdę przyzwoicie. Gabończyk notował dobre wyniki strzeleckie i można było na nim polegać.

Po starcie rozgrywek 20/21 coś zaczęło się psuć. Były gracz BVB nie błyszczał już tak, jak wcześniej. Jego skuteczność w polu karnym nie była już tak imponująca. Ostatecznie napastnik zakończył rozgrywki z 15 golami w 39 spotkaniach.

Trwający sezon był do tej pory pasmem niekorzystnych zdarzeń dla snajpera reprezentacji Gabonu. "Auba" zaczął seryjnie marnować dogodne sytuacje, w kolejnych meczach był kompletnie niewidoczny.

Gdyby tego było jeszcze mało, to do piłkarskich niepowodzeń doszły jeszcze pozaboiskowe wybryki. Reprezentant Gabonu otrzymał zgodę na jednodniową podróż do Francji, jednak nie zdołał wrócić wyznaczonym terminie, przez co nie pojawił się na treningu.

Mikel Arteta oraz władze klubu były nieugięte. Aubameyangowi odebrano opaskę kapitańską i zawieszono na trzy spotkania. Po tej karze nie zagrał już dla "Kanonierów". Szkoleniowcowi ekipy i jej napastnikowi raczej nigdy nie było po drodze.

- Myślę, że problem tkwił w nim. Nie był ze mnie zadowolony. To były skomplikowane miesiące, tak bywa w piłce. Z mojej strony nigdy nie było złych zamiarów. Teraz muszę to zostawić i zająć się teraźniejszością - mówił piłkarz podczas swojej prezentacji.

Wcześniej głos zabrał hiszpański trener londyńczyków, który wypowiedział się w nieco bardziej stonowany i oficjalny sposób.

- Jestem wdzięczny za wszystko, co "Auba" zrobił dla klubu i jego wkład, odkąd tu jestem. W tym konflikcie widzę się jako rozwiązanie, a nie problem. Oczywiście, wiele razy popełniam błędy, ale intencje są zawsze takie same - działać dobrze dla zespołu - skomentował Arteta.

Odzyskać blask

Barcelona wciąż nie znajduje się w najlepszym miejscu, jeśli chodzi o poziom sportowy. Niedawno podpisano ogromny kontrakt z firmą Spotify, więc z finansowej strony "Duma Katalonii" wygląda coraz lepiej.

Jeśli chodzi o to, jak prezentuje się gra zespołu, to trzeba przyznać, że widać duży progres, jednak Xaviemu należy dać czas, bo poza wzlotami pojawią się z pewnością także i upadki. "Blaugrana" z owianej depresyjną aurą drużyny, zaczyna jawić się jako klub, wokół którego jest mnóstwo nadziei.

Aubameyang ma być jedną z twarzy ofensywnej części "nowej Barcelony". Jego nazwisko - poza gorszym czasem - wciąż budzi szacunek. W takich przypadkach pamięta się raczej te lepsze występy niż kryzysy formy.

Napastnik urodzony we francuskim Laval o miejsce w składzie rywalizować będzie z Memphisem Depay'em i Luukiem de Jongiem. Pierwszy z Holendrów stanowi trudniejszą przeszkodę dla byłego gracza Arsenalu, ale może on zająć również miejsce na lewej flance.

W ostatnim czasie wychowanek PSV zmaga się z problemami zdrowotnymi, co może zadziałać na korzyść "Auby". Drugi z piłkarzy z Kraju Tulipanów jest bardzo mało elastyczny taktycznie i nie powinien pełnić innej roli niż rezerwowy - zadaniowiec.

Gabończyk, jak i FC Barcelona mają - co najmniej - dwie wspólne cechy i cele, bo zamierzają dźwignąć się ze słabszego okresu i chcą udowodnić swoją wartość piłkarskiemu światu. Możliwe, że właśnie to okaże się kluczem do powodzenia tego transferu.

Czytaj także:
Topnieje przewaga Realu Madryt
Zobacz kolejnego gola Lewandowskiego

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×