Piotr Koźmiński, Maciej Kmita
Półfinał baraży o awans do mundialu w Katarze Rosja - Polska zaplanowany jest na 24 marca. Mecz, ze względu na panujące w Rosji przepisy epidemiczne, ma zostać rozegrany bez udziału publiczności. Więcej TUTAJ.
Ale kibice w Polsce zastanawiają się, czy w obliczu spodziewanej inwazji Rosji na Ukrainę do spotkania w ogóle dojdzie? Czy Sborna zostanie wykluczona z rozgrywek jak Jugosławia z Euro 1992? A może organizatorzy baraży rozważają przeniesienie spotkania z terytorium kraju uwikłanego w konflikt zbrojny?
Plan A
Z naszych informacji wynika, że w tym momencie UEFA nie rozważa planu B, ponieważ opcja rezerwowa w obecnej sytuacji nie jest potrzebna. Jak usłyszeliśmy od wysoko postawionego działacza tej organizacji, nie ma intencji przeniesienia meczu Rosja - Polska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?
Również w PZPN nikt nie słyszał, aby w grę miała wchodzić inna lokalizacja. Oczywiście, nasz związek pozostaje w stałym kontakcie z UEFA i FIFA, co jest naturalne w takich przypadkach.
Te informacje są zbieżne z tym, co biuro prasowe UEFA przekazało niedawno rosyjskiemu Match TV. Na pytanie, czy możliwa jest zmiana lokalizacji meczu Rosja - Polska i spotkań drużyn rosyjskich w Lidze Europy, UEFA odpowiedziała lakonicznie, że nie ma takich planów. Choć oczywiście, jeśli chodzi o mecze międzynarodowe, UEFA i FIFA monitorują sytuację na bieżąco.
Uniknąć precedensu
Bardzo ciekawe jest natomiast co innego. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, jakimi kryteriami w takich sytuacjach kierują się UEFA i FIFA. A te kryteria w zasadzie przesądzają, gdzie odbędzie się marcowy mecz.
- Jedynym czynnikiem branym pod uwagę przy takiej zmianie lokalizacji jest stan bezpieczeństwa w miejscu meczu - słyszymy od osoby doskonale zorientowanej w temacie.
- Żadne oceny polityczne nie wchodzą w grę. UEFA i FIFA z założenia nie podejmują się oceny, czy jakiś kraj jest agresorem. Chodzi o uniknięcie precedensu i odwoływania meczów w zapalnych regionach - dodaje nasz rozmówca.
Upraszczając: nie zanosi się na to, aby 24 marca Moskwa była niebezpiecznym miejscem, więc z tego punktu widzenia nie zajdą żadne przesłanki, aby przenieść mecz w inne miejsce. A to oznacza, że o awans do finału baraży na 99 procent zagramy właśnie tam.
Bez reakcji
Jak w historii najnowszej piłkarskie władze zachowywały się wobec reprezentacji, których kraje były uwikłane w konflikt zbrojny w Europie? Osiem lat temu, po aneksji Krymu przez Rosję i wybuchu wojny w Donbasie, FIFA i UEFA pozostały bierne.
Aneksja Krymu rozpoczęła się pod koniec lutego 2014 roku, a na 5 marca przygotowująca się do udziału w mundialu reprezentacja Rosji miała rozegrać mecz towarzyski z Armenią w Krasnodarze. Spotkanie odbyło się zgodnie z planem, na Kuban Arenie.
Sześć tygodni później wybuchła wojna w Donbasie, ale i tym razem FIFA i UEFA nie podjęły działań wobec Rosyjskiej Unii Piłkarskiej (RFS). Sborna nie została - jak Jugosławia z Euro 1992 - wykluczona z udziału w mundialu w Brazylii, a ostatnie mecze towarzyskie przed MŚ 2014 rozegrała na swoim terytorium: w Petersburgu i Moskwie.
FIFA nie brała także pod uwagę odebrania Rosji prawa organizacji mistrzostw świata, które miały się odbyć w tym kraju za cztery lata. A jesienią 2014 roku, gdy konflikt w Donbasie wciąż trwał, mecze el. Euro 2016 w roli gospodarza Sborna rozegrała w Chimkach i Moskwie.
Równi i równiejsi
FIFA i UEFA z jednej strony nie chcą mieszać się w politykę, ale z drugiej, od czasu aneksji Krymu i wojny w Donbasie, zarówno światowa federacja, jak i europejska unia piłkarska, dbają o to, by drużyny narodowe Ukrainy i Rosji nie trafiły na siebie w rozgrywkach reprezentacyjnych.
Taki przepis, ze względów politycznych, dotyczy też innych krajów: Gibraltaru i Hiszpanii, Kosowa oraz Bośni i Hercegowiny, Kosowa i Serbii, Armenii i Azerbejdżanu. Te ostatnie zespoły nie mogą rywalizować ze sobą ze względu na konflikt o Górski Karabach.
Ostatnia jego odsłona miała miejsce jesienią 2020 roku. I wtedy zarówno Armenia, jak i Azerbejdżan - w przeciwieństwie do Rosji w czasie agresji na Ukrainę w 2014 roku - nie mogły występować na swoim terytorium.
Rozegrane w październiku i listopadzie 2020 roku mecze Ligi Narodów, w których te drużyny miały być gospodarzami, odbyły się na stadionach neutralnych: na Cyprze, w Albanii, Chorwacji i... Polsce. W Tychach rozegrano bowiem spotkanie Armenia - Gruzja.
Nieudany eksperyment
Azerbejdżan występował wtedy na wygnaniu nie po raz pierwszy. W el. Euro 1996, gdy debiutował w rozgrywkach reprezentacyjnych jako niepodległe państwo, swoich rywali, m.in. Polskę (0:0) gościł na Huseyin Avni Aker w tureckim Trabzonie.
Azerowie nie mogli grać u siebie ze względu na pierwszą wojnę o Górski Karabach (1988-94), ale druga strona konfliktu swoje domowe mecze rozgrywała w stolicy, Erywaniu.
Przepisy FIFA i UEFA mówią, że te zespoły nie mogą trafić na siebie w kwalifikacjach albo fazie grupowej MŚ bądź ME, ale raz zrobiono wyjątek. W el. Euro 2008 nie rozdzielono ich przy losowaniu i wylądowały w jednej grupie, m.in. z Polską.
Ich bezpośrednie mecze nie doszły do skutku. UEFA odwołała oba spotkania ze względu na to, że Armenia i Azerbejdżan nie ustaliły miejsca ich rozegrania. Nie doszło do tego, ponieważ żadna ze stron nie potrafiła zapewnić drugiej bezpieczeństwa.
Półfinał baraży o awans do MŚ 2022 Rosja - Polska ma zostać rozegrany 24 marca na stadionie na VTB Arenie, z którego na co dzień korzysta stołeczne Dynamo. Zwycięzca tego meczu w finale zmierzy się z lepszym z pary Czechy - Szwecja.