"Nie mieści mi się w głowie". Jest wściekły na decyzję szefów Legii

Legia Warszawa walczy o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. W ostatnich tygodniach z klubu odeszło kilku ważnych zawodników. Jednym z nich był Luquinhas. Swoją wściekłość w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" wyraził Dariusz Dziekanowski.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Luquinhas WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Luquinhas
Co roku Legia Warszawa jest wskazywana jako główny kandydat do zdobycia mistrzostwa Polski. Obecny sezon jest jednak dla stołecznego klubu gigantycznym rozczarowaniem. Legia po 22. kolejce sklasyfikowana jest na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli.

Widmo spadku coraz bardziej zagląda w oczy zawodnikom Legii. Warszawski zespół nie potrafi wyjść z kryzysu, a w ostatniej kolejce jedynie bezbramkowo zremisował z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza i nie wykorzystał szansy na wyjście ze strefy spadkowej.

Dariusz Dziekanowski jest zaskoczony takim obrotem sprawy. Ale to nie jedyne uczucie, jakie wywołuje u niego obecna dyspozycja Legii. Były reprezentant Polski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" nie ukrywa niezrozumienia i wściekłości dla decyzji podejmowanej przez władze Legii.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

Chodzi o odejście Luquinhasa do New York Red Bulls. Legia straciła jednego z liderów, ale to nie jedyny piłkarzy, jaki zimą odszedł ze stolicy. Pożegnano się też m.in. z Mahirem Emrelim.

"Patrząc na sytuację drużyny, czy raczej generalne klubu z Łazienkowskiej, to tym bardziej niezrozumiałe jest dla mnie to, co się stało w tym oknie transferowym. Konkretnie chodzi mi o sprzedaż najważniejszego i najlepszego zawodnika - Luquinhasa" - napisał Dziekanowski.

Były piłkarz pod uwagę bierze dwa scenariusze, które mogły wpłynąć na taką decyzję Dariusza Mioduskiego.

"Albo finansowa sytuacja klubu jest opłakana, właściciel jest zdesperowany i liczy każdy grosz, albo władze klubu i sztab nie mają żadnego pojęcia o tym, jak wyciągnąć zespół z tak beznadziejnej sytuacji. Nie mieści mi się w głowie, żeby w takim momencie aż tak się osłabić. Bo jeśli w kimś można było pokładać nadzieję i wierzyć, że spadek z ligi jest nierealny, był to Luquinhas. Nic dziwnego, że kolejnym zawodnikom puszczają nerwy" - dodał Dziekanowski.

Czytaj także:
Lukas Podolski wściekły po meczu z Rakowem: Moja opinia o VAR jest jasna!
Co za sytuacja w meczu kolejki! Siedemnastolatek przesądził o wyniku

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×