Legia Warszawa od lat się osłabiała i dziś znajduje się na prostej drodze do I ligi

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

Jeszcze kilka tygodni temu trudno było uwierzyć w to, że Legia Warszawa może spaść do I ligi. Bo przecież Legia to Legia, poradzi sobie. Czas jednak upływa, a pomysłu na wyjście z kryzysu wciąż brak. Mecz z Wisłą Kraków może być gwoździem do trumny.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie kilka lat to cała seria błędnych transferów. Legia Warszawa od wielu lat jest systematycznie osłabiana i dziś zamiast spokojnie szykować się do gry w europejskich pucharach broni się przed spadkiem. I o ile kilka tygodni temu mało kto przyjmował do wiadomości, że faktycznie może spaść, to teraz jest to coraz bardziej prawdopodobne.

Ostatni mecz ligowy z ostatnią w tabeli PKO Ekstraklasy Bruk-Bet Termalicą Nieciecza obnażył wszystkie słabości. Legia, mistrz Polski, miała w tym meczu 38 procent posiadania piłki. Dziś po latach dekonstrukcji, ta drużyna to zlepek zawodników mających ze sobą niewiele wspólnego.

Tak naprawdę od kiedy Dariusz Mioduski przejął samodzielne rządy, podejmował dość dziwne, czasem absurdalne decyzje dotyczące trenerów. Często zatrudniał debiutantów, początkujących trenerów, mieliśmy też do czynienia z eksperymentami typu Romeo Jozak. Ale przez lata jeszcze starczyło paliwa, choć wyniki w pucharach sugerowały, że idzie w złą stronę. W końcu wszystkie grzechy się skumulowały i nastąpił wielki kryzys.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

Prawdziwy zjazd mamy od 2020 roku. O tym problemie pisaliśmy już jesienią, zobaczmy jak doszło do tej degrengolady. Jeszcze jesienią 2019 roku wiele wskazywało na to, że kryzys personalny uda się zatrzymać i Legia powoli wychodzi na prostą. Od 19 października do 6 marca Legia w 14 kolejnych meczach zdobyła 10 punktów więcej niż drugi w tym okresie Piast, momentami osiągała średnią 3 bramek strzelonych na mecz. Wydawało się, że Aleksandar Vuković zbudował perpetuum mobile. Legia grała fantastyczną piłkę i była to przede wszystkim drużyna świetnie ułożona.

Przede wszystkim grała fantastycznie szybkim atakiem, choćby dlatego, że miała w swoich szeregach zawodników dobrych w grze jeden na jednego, robiących przewagę. Takich jak Michał Karbownik czy Marko Vesović. To dwaj boczni obrońcy, którzy dzięki przyspieszeniu i dobrej kontroli nad piłką potrafili bardzo szybko stworzyć przewagę liczebną. Również na skrzydłach grali zawodnicy nieźli w grze jeden na jednego. Paweł Wszołek za pomocą bardzo prostych środków, Arvydas Novikovas używał sposobów bardziej wyrafinowanych. Do tego dochodził Walerian Gwilia, Luquinhas czyli piłkarze potrafiący grać kreatywnie na małej powierzchni z przodu przed nimi Jarosław Niezgoda  lub Jose Kante, obaj skuteczni choć w innym typie. Niezgoda bardziej techniczny, Kante siłowy. W środku pomocy Domagoj Antolić i Andre Martins, którzy potrafili utrzymać się przy piłce.

Sezon 2019-20
Odeszli Jarosław Niezgoda, Carlitos, Kasper Hamalainen
Przyszli Bartosz Slisz, Arvydas Novikovas, Luquinhas, Valeriane Gvilia, Paweł Wszołek,

Legia w dwa lata rozbiła tę drużynę i dziś wygląda jak dzieło przypadku. I te problemy z konstrukcją drużyny narastają od jakiegoś czasu, jesienią Legia była już drużyną jednowymiarową, po sprzedaży Luquinhasa całkowicie pozbawiła się możliwości manewru.

Przede wszystkim Dariusz Mioduski wiele lat temu, przejmując klub, zapowiadał, że Legia ma grać ofensywną i dominującą piłkę. Dziś w Legii nie ma zawodników, którzy potrafią grać w ten sposób. Bramkarz, o ile jest nim Artur Boruc, gra nogami na bardzo przeciętnym poziomie, nawet specjalnie nie wyróżnia się na poziomie Ekstraklasy, nie mówiąc o tym, żeby robił przewagę jak brakarze Lecha czy Dante Stipica. Środkowi obrońcy nie potrafią rozgrywać, głównie zagrywają piłkę do boku. Środkowi obrońcy sporadycznie posyłają przeszywające piłki. Jedynym zawodnikiem oferującym coś extra jest Portugalczyk Josue, ale akurat jego zagrania są seryjnie marnowane przez napastników. Tomas Pekhart zaliczył straszny zjazd formy.

Sezon 2020-21
Odeszli: Michał Karbownik, Domagoj Antolić, Arvydas Novikovas, Jose Kante
Przyszli: Bartosz Kapustka, Filip Mladenović, Josip Juranović, Ernest Muci, Rafa Lopes

Zawodnicy ściągnięci do gry na bokach są z reguły bardzo przeciętni technicznie, słabo grający do przodu, słabo asystujący. Na miejsce Karbownika ściągnięto Mladenovicia, ale ten jest skrajnie przewidywalny. Na miejsce Vesovicia wszedł Juranović, ale gdy odszedł klub nie miał następcy. Na skrzydłach nie ma następców dla zawodników technicznych. Efekt jest taki, że Legia dziś ani nie jest w stanie dominować ani grać szybkim atakiem. Dziś Legia to drużyna, która modli się o przetrwanie.

Warto zauważyć, że najlepszym asystentem Legii jest Josue, który 4 z 6 swoich ostatnich podań zaliczył ze stałych fragmentów gry. Pozostali zawodnicy mają 2 asysty (Rafa Lopes, Filip Mladenović) lub jedną. To wiele mówi o braku kreatywnych zawodników.

Sezon 2021-22
Odeszli: Luquinhs, Andre Martins, Paweł Wszołek, Valeriane Gvilia, Marko Vesović, Josip Juranović, Mahir Emreli (po rundzie jesiennej)
Przyszli: Mahir Emreli, Josue, Paweł Wszołek (powrót), Yuru Ribeiro, Lirim Kastrati, Igor Charatin, Patryk Sokołowski, Matthias Johansson, Jurgen Celhaka

Trudno powiedzieć, kto ponosi kluczową odpowiedzialność. Na pewno były dyrektor sportowy, Radosław Kucharski, jest tu pierwszym potencjalnym winowajcą. Ale jak słyszymy przy Łazienkowskiej, problem polega też na tym, że w Legii brakowało ośrodka decyzyjnego. Albo było ich zbyt wiele.

Swoje trzy grosze wtrącał właściciel, coś jeszcze powiedział trener, każdy ciągnął w swoją stronę. W każdym razie nie ma przypadku w tym, że dziś Legia gra z Termaliką na poziomie 38 procent posiadania piłki. Zresztą od miesięcy w żadnym meczu Legia nie była w stanie zdominować żadnego rywala, uzyskać choćby 60 procent posiadania piłki. Ostatnim taki meczem było spotkanie z Jagiellonią pod koniec listopada.

Teraz sytuacja jest znacznie trudniejsza niż wtedy, bo drużynę opuścił Luquinhas a większość zawodników znalazła się w bardzo trudnej i zupełnie nowej roli. Dla nich gra o życie to zupełna nowość, znacznie większa presja, niż gra o tytuł.

Powoli kibice Legii muszą się godzić z myślą jeszcze niedawno niedopuszczalną. Od sierpnia klub może wystartować w rozgrywkach pierwszoligowych.

Źródło artykułu: