Obrońcy zepsuli starcie Piątka z Vlahoviciem. Zdecydował "gol z cyrku"

PAP/EPA / CLAUDIO GIOVANNINI / Na zdjęciu: piłkarze Juventusu cieszą się z gola
PAP/EPA / CLAUDIO GIOVANNINI / Na zdjęciu: piłkarze Juventusu cieszą się z gola

Krzysztof Piątek, Dusan Vlahović, ani żaden inny piłkarz ofensywny nie rozstrzygnęli pierwszego meczu półfinałowego Pucharu Włoch. Zrobił to Lorenzo Venuti, który strzelił kuriozalnego gola na 1:0 dla Juventusu w starciu z Fiorentiną.

Na oficjalnym profilu Serie A opublikowano wymowną grafikę zapowiadającą mecz. Znaleźli się na niej Krzysztof Piątek i Dusan Vlahović. Koncentrowanie uwagi na spotkaniu Polaka i Serba nie było zadziwiające, ponieważ Piątek zastąpił w jedenastce Fiorentiny sprzedanego do Juventusu za wielkie pieniądze napastnika. Obaj zaliczyli pozytywne wejście do nowego zespołu. Piątek zdobywał gole na dwóch frontach, a Vlahović już na trzech.

Obu napastników nie zabrakło w podstawowych składach. Nie było natomiast na boisku Bartłomieja Drągowskiego i Wojciecha Szczęsnego. Ostatnio obaj grali w lidze, ale w środę zwolnili miejsce w bramkach Pietro Terracciano oraz Mattii Perinowi.

Trybuny na Stadio Artemio Franchi wypełniły się w większości. Kibice we Florencji powitali przeraźliwą mieszanką gwizdów oraz buczenia swojego do niedawna ulubieńca Vlahovicia. Gospodarze na boisku również starali się sprowokować napastnika Juventusu i po zaledwie kilku minutach doszło do jego starcia z Alvaro Odriozolą. Byli kompani z szatni mieli sobie dużo do powiedzenia.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

Spokojniejszy był po drugiej stronie stadionu Piątek. Nie on, a Jonathan Ikone miał najlepszą szansę na zdobycie prowadzenia dla Fiorentiny w pierwszej połowie. Piłka po jego strzale była obserwowana z niepokojem przez Mattię Perina, ale przeturlała się obok jego bramki. Sam Piątek czekał na dokładne dośrodkowania i podania prostopadłe, a starcia z Matthijsem de Ligtem nie należały do przyjemnych.

Generalnie do przerwy lepiej prezentowała się Viola, ale brakowało jej dokładności przy wykończeniu akcji. Juventusowi się nie spieszyło, oddał jeden strzał w pierwszej połowie i nie było czego wspominać.

Massimiliano Allegri szeroko uśmiechnął się do kamery, kiedy wychodził z szatni. Wyglądało na to, że udała mu się rozmowa z piłkarzami Juventusu. Mina trenera mogła szybko zmienić się na smutną, ponieważ krótko po przerwie Jonathan Ikone postraszył Bianconerich strzałem w słupek.

W odpowiedzi po raz pierwszy pokazał się Dusan Vlahović, ale firmowym lobem nie zaskoczył Pietro Terracciano. W 65. minucie zakończyło się starcie generalnie niewidocznego Piątka z Vlahoviciem, ponieważ trener Vincenzo Italiano wymienił Polaka na Arthura Cabrala. Dubler Piątka wiele nie wniósł, było coraz nudniej i zanosiło się na drugi w tym tygodniu w Pucharze Włoch remis 0:0.

W doliczonym czasie padła jednak kuriozalna bramka dla Juventusu. Bianconeri zdobyli zaliczkę 1:0 przed rewanżem w absurdalnych okolicznościach. Po dośrodkowaniu Juana Cuadrado, w centrum pola karnego nie było żadnego gracza Juventusu, ale byli gospodarze i sami zrobili sobie krzywdę. Lorenzo Venuti strzelił w zamieszaniu gola samobójczego.

ACF Fiorentina - Juventus FC 0:1 (0:0)
0:1 - Lorenzo Venuti (sam.) 90'

Składy:

Fiorentina: Pietro Terracciano - Alvaro Odriozola (46' Lorenzo Venuti), Nikola Milenković, Igor, Cristiano Biraghi - Giacomo Bonaventura, Lucas Torreira, Gaetano Castrovilli (84' Alfred Duncan) - Jonathan Ikone (84' Nicolas Gonzalez), Krzysztof Piątek (65' Arthur Cabral), Riccardo Saponara (65' Riccardo Sottil)

Juventus: Mattia Perin - Mattia De Sciglio, Danilo, Matthijs De Ligt, Luca Pellegrini - Arthur Melo, Manuel Locatelli, Adrien Rabiot - Moise Kean (59' Alvaro Morata), Dusan Vlahović, Marley Ake (46' Juan Cuadrado)

Żółte kartki: Bonaventura, Milenković, Torreira (Fiorentina) oraz Pellegrini, De Sciglio (Juventus)

Sędzia: Marco Guida

Czytaj także: AC Milan wyciąga pomocną dłoń do rywali
Czytaj także: To już nie zadyszka. Inter Mediolan ma problem

Komentarze (1)
avatar
Legionowiak 4.0
3.03.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nic ciekawego ten mecz!