Najpotężniejszy działacz sportowy na świecie marionetką w rękach dyktatorów

Gianni Infantino, szef światowej piłki, o organizacji pod rządami swojego poprzednika mówił tak: "Reputacja federacji sięgnęła dna". Szwajcar zdołał tę reputację jeszcze bardziej zszargać w obliczu agresji Rosji na Ukrainę.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Władimir Putin i Gianni Infantino Getty Images / Na zdjęciu: Władimir Putin i Gianni Infantino
Gianni Infantino promienieje na widok Władimira Putina. Prezydent FIFA jest  na Kremlu rok po rosyjskim mundialu. Z uśmiechem od ucha do ucha serdecznie ściska dłoń prezydenta, a potem dumnie wypina pierś. Otrzymuje Order Przyjaźni (za szerzenie współpracy między narodami). Putin zachowuje raczej chłód, wygląda, jakby załatwił już co trzeba (mundial 2018 roku), teraz tylko odgrywa ostatni akord.

Rok wcześniej szwajcarski szef futbolu jest równie wylewny wobec Donalda Trumpa. Prezydent USA, który zasłynął z budowy muru na granicy z Meksykiem, otrzymał sędziowskie kartki. Infantino wskazał na czerwoną i powiedział mu: - Tę pokazujesz, kiedy chcesz kogoś wyrzucić z gry.

Trump od razu ją chwycił i pokazał dziennikarzom obecnym w gabinecie owalnym.

Przyjaciel na banicji

Gianni Infantino rządzi światową federacją piłkarską (FIFA) od 2016 roku. Wcześniej pracował w UEFA (europejska federacja piłkarska). Od 2009 roku był tam sekretarzem generalnym, czyli prawą ręką ówczesnego prezydenta Michela Platiniego.

ZOBACZ WIDEO: Świat pod wrażeniem postawy PZPN. "Wszyscy powinni iść za przykładem Polski"

Urodził się w Szwajcarii, ale ma też włoskie obywatelstwo. To dzięki rodzicom, którzy przyjechali z włoskiej Kalabrii. Już jako noworodek trafił na okładkę gazety. Tuż po przyjściu na świat Infantino miał poważne problemy ze zdrowiem. Pomogła transfuzja krwi, którą do szpitala błyskawicznie przetransportowali piloci. Po tej akcji dziecko pojawiło się na pierwszej stronie szwajcarskiego "Blicka".

Infantino kibicuje Interowi, sam w piłkę nie grał. Brakowało mu talentu, wolał skupić się na wykształceniu. Studiował prawo na uniwersytecie we Fryburgu. Zanim zaczął pracę w UEFA, był jeszcze sekretarzem generalnym Międzynarodowego Centrum Studiów Sportowych na Uniwersytecie Neuchatel.

W UEFA stał się bliskim współpracownikiem prezydenta Platiniego. Przyjaźń runęła w 2015 roku. Francuz został zawieszony przez FIFA na osiem lat za przyjęcie tajemniczego przelewu od Seppa Blattera (szefa FIFA) - dwa miliony franków szwajcarskich. Po apelacji karę skrócono do czterech lat. Kiedy prezydenci UEFA i FIFA zostali wysłani na banicję, walkę o stanowisko zaczął Infantino.

Jeansy i najgorsza koszula

Znany był z tego, że jest mistrzem ceremonii. Nawet z losowania grup do ważnych imprez piłkarskich robił spektakl. Biegle posługuje się siedmioma językami. Wiele osób w FIFA wierzyło, że to on uratuje skompromitowaną federację. Zebrał więcej głosów od najpoważniejszego rywala, Salmana Bin Ebrahima Al Khalify. Dwa lata później Infantino mianował go wiceprezydentem FIFA. Był to moment, kiedy skończyła się przyjaźń Szwajcara z Platinim i Blatterem.

Platini dla "After Foot": - Dobrze go znam, był moim asystentem przez dziesięć lat. Powtarzał wtedy jak refren, żeby je*** FIFA. Teraz, gdy sam jest w FIFA, powtarza  je*** UEFA.

Blatter dla "The Guardian": - Mieliśmy bardzo dobry kontakt. Ale odkąd został szefem FIFA, nie odbiera telefonów i nie odpisuje na moje wiadomości.

Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów Infantino mówił o "odbudowie reputacji", "równości" i marzył, żeby w finałach piłkarskich mistrzostw świata docelowo grało w turnieju 48 drużyn. Robił wszystko, by trafić do serc współpracowników i kibiców.

- Kiedyś na mecze zakładałem jeansy i najgorszą koszulę - zaskoczył w pierwszym wywiadzie jako szef FIFA. Potem dodał: - Teraz na stadion przychodzę w garniturze i pod krawatem. Musimy to zmienić. Musi być więcej kibiców, mniej polityków.

Szwajcar miał też obniżyć pensje. "The New York Times" wspomina, że najważniejsi ludzie w FIFA zarabiali około 300 tysięcy dolarów rocznie. Infantino udało się je zredukować do 250 tysięcy. Większym cięciom miała sprzeciwić się większość rady.

W rozmowie z dociekliwymi dziennikarzami Infantino uparcie się broni. - Niechęć, z jaką zderzyłem się w FIFA, jest niewiarygodna. Reputacja federacji sięgnęła dna. W takim środowisku trudno cokolwiek osiągnąć - tłumaczył się w mailu wysłanym do "The New York Timesa".

Dlatego też, by marzenia o wielkich mundialach stawały się realne a kieszenie działaczy pełne, Infantino musiał uśmiechać się do najpotężniejszych i najbogatszych ludzi na świecie.

"Niewiarygodna niechęć"

Dla nich sport to proste narzędzie. Sponsorując sport, wybielają swój wizerunek. Świadczą o tym reakcje byłych piłkarzy czy kibiców Chelsea, którzy brali w obronę Romana Abramowicza. Oligarcha wystawił klub na sprzedaż po ataku Rosji na Ukrainę. I choć jest oddanym przyjacielem Putina, z żalem żegnał go m.in. John Terry, legendarny kapitan drużyny.

Dzięki piłce nożnej Putin pokazał w 2018 roku, że Rosja to "gościnny i przyjazny" kraj. Podczas mistrzostw świata nie doszło do żadnych zamieszek. Tak odbudowano wizerunek państwa, którego obywatele wszczynali zamieszki we Francji podczas Euro 2016. Prezydentowi FIFA nie przeszkadzało oglądanie meczów z tyranem, który od czterech lat okupował należący do Ukrainy Krym.
Infantino, Putin i Emmanuel Macron podczas finału mistrzostw świata 2018. Infantino, Putin i Emmanuel Macron podczas finału mistrzostw świata 2018.
Dlatego też zabiegał o dobre relacje z Donaldem Trumpem. W 2018 ważyło się, czy mundial 2026 zorganizują USA razem z Kanadą i Meksykiem czy też Maroko. Ostatecznie turniej ma odbyć się w Ameryce.

Infantino nie przeszkadza też łamanie praw człowieka przez katarski rząd. Aby najbliższy mundial w Katarze (listopad 2022) doszedł do skutku, FIFA musiała przełożyć termin imprezy na jesień. Latem panują tam upały, w których rozgrywanie meczów byłoby niemożliwe. Po raz pierwszy w historii odbędzie się o innej porze roku.

Cena za pazerność

- Infantino złożył za dużo obietnic. Nie ma na nie pieniędzy, więc walczy o dodatkowe turnieje, które mają przynieść dochody - mówił Reinhard Grindel, były członek rady FIFA. Zrezygnował w 2019 roku, dwa miesiące przed reelekcją Szwajcara.

Teraz piłka nożna płaci cenę za pazerność. Żeby mieć kasę na coraz to bogatsze imprezy, by płacić federacjom więcej i więcej, szefowie FIFA potrafili porozumieć się z każdym. Nie chcą widzieć, że kraje takie jak Rosja, wykorzystują chętnie sport do wybielania się.

- Dopiero teraz UEFA i FIFA uświadamiają sobie, że sponsoring staje się kontrowersyjny, a sponsorzy są dużo bardziej wymagający. Kiedyś chcieli jedynie zobaczyć logo marki na koszulkach lub banerach. Teraz chcą też podejmować kluczowe decyzje. Znam ludzi z obu federacji, podejmują decyzje tak, jakby nadal był to 1999 rok. My żyjemy w innym świecie - z Rosją i Władimirem Putinem, Chinami i Xi Jinpingiem, Katarem i Arabią Saudyjską - mówił nam międzynarodowy ekspert ekonomii sportu, prof. Simon Chadwick.

Federacje potrzebują kasy i są związane kontraktami. Dlatego teraz tak trudno im nakładać sankcje na Rosję i Białoruś. Ta pierwsza została zawieszona dopiero po staraniach krajowych związków. Pierwotnie FIFA chciała ją dopuścić do gry na neutralnym terenie.

Niewygodny order

Dlatego, gdy po rosyjskiej agresji dziennikarz Associated Press zapytał Infantino, czy nie żałuje odebrania orderu od Putina, zamilkł na chwilę. Uniknął odpowiedzi. Powiedział tylko: - Dziś moje myśli są ze wszystkimi osobami, które są dotknięte tym konfliktem. Wierzę w to, że sport łączy ludzi. Piłka nożna to także sport dla ludzi.

Tymczasem FIFA nadal gra na czas. Polska wciąż nie wie, w jakiej formie zostaną rozegrane baraże po zawieszeniu Rosji. Z kolei kolaborująca z nią Białoruś nadal może rywalizować w piłkarskich rozgrywkach.

Międzynarodowy ekspert o meczu Rosja - Polska
Polski piłkarz zainicjował zbiórkę na pomoc Ukrainie. "Niektórzy już podjęli wyzwanie"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×