Czas na debiut Czesława Michniewicza w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Dość nieoczekiwanie, zamiast wskoczenia na głęboką wodę, jakim byłby mecz barażowy z Rosją, otrzymał on szansę przetestowania kadry w meczu towarzyskim ze Szkocją.
Czy jednak jedno spotkanie to dostateczna próbka, by wyciągać wnioski z jakichkolwiek eksperymentów? A może selekcjoner powinien potraktować je jako próbę generalną przed finałem baraży i sprawdzić wyjściowy skład?
- Czesław Michniewicz na pewno ma już gdzieś tam w głowie wybraną jedenastkę na mecz barażowy. Na pewno w starciu ze Szkocją nie możemy się też za bardzo odkrywać przed naszym przeciwnikiem. Czesław Michniewicz jest trenerem, który lubi zostawiać nieco niewiadomych dla rywali i myślę, że tak samo będzie i tym razem - prognozuje w rozmowie z WP SportoweFakty były obrońca reprezentacji Polski, Marek Jóźwiak.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się niezręcznie. Zobacz, jak zareagował Lewandowski
Nieco inne podejście prezentuje z kolei Radosław Majdan: - Myślę, że pierwsza jedenastka, która wyjdzie na mecz ze Szkocją, będzie raczej pierwszym wyborem. Tym, co narodziło się już w głowie trenera w kontekście meczu ze Szwecją albo Czechami. Natomiast nie spodziewam się, aby taka sytuacja utrzymała się w pełnym wymiarze czasowym. Nie możemy się też za mocno wyeksploatować - zwraca uwagę uczestnik mundialu 2002.
Szansa dla nowych
Na swoje pierwsze zgrupowanie Czesław Michniewicz powołał aż 29 zawodników. Wiadomo już jednak, że z kadry wypadli Maciej Rybus oraz Karol Świderski. Nieszczęście jednego, często jednak bywa szczęściem drugiego. Wśród powołanych na marcowe mecze nie brakuje bowiem debiutantów, czy zawodników wracających do kadry po dłuższej przerwie, którzy tylko czekają na swoją szansę.
- Selekcjoner jednoznacznie zapowiadał, że mecz ze Szkocją będzie testem dla kilku zawodników na pozycjach, które wciąż są pod znakiem zapytania. Myślę, że tak trzeba ten mecz rozpatrywać. Jest wielu pewniaków, którzy w tej drużynie nie muszą się sprawdzać, a mogą spokojnie odpoczywać przed walką a punkty. Jest z kolei też kilku zawodników, którzy mogą debiutować w takim meczu i pokazać się z dobrej strony - mówi nam Jerzy Engel.
Na kogo zatem spośród nowych twarzy warto zwrócić uwagę? Radosław Majdan wymienia przede wszystkim nazwisko największego przegranego kadencji Sousy.
- Na pewno jestem ciekawy Sebastiana Szymańskiego. Sousa wystawił go raz na prawym wahadle, a jest lewonożny, więc ta pozycja kompletnie mu nie służyła. Zwłaszcza że nie jest to typowy wahadłowy, a bardziej numer "10" lub skrzydłowy. To naprawdę dobry piłkarz, który potrafi przytrzymać piłkę, wykreować sytuację i ma bardzo dobrą wydolność - chwali były golkiper.
- Jestem też ciekawy Krystiana Bielika. Uważam, że to jest prawdziwa przyszłość naszej reprezentacji jeżeli chodzi o środek pola. Gdy Grzegorz Krychowiak będzie chciał zakończyć karierę, to właśnie w Bieliku widzę jego naturalnego następcę - dodaje.
Zmiana systemu? Nie ma czasu
Dla piłkarza takiego jak Szymański, spore znaczenie może mieć także formacja, jaką zdecyduje się zastosować Czesław Michniewicz. Na dziś wiele wskazuje, że kadra nadal będzie próbować gry z trójką obrońców, zwłaszcza że selekcjoner wcześniej taką właśnie taktykę stosował prowadząc Legię Warszawa. Nie wszyscy jednak są zwolennikami takiej gry.
- Ja od samego początku nie byłem fanem ustawienia z trójką obrońców i wahadłowymi. Moim zdaniem to system, który bardzo nam nie odpowiada. Przede wszystkim nie mamy klasycznych wahadłowych. Ostatnio dostaliśmy pierwszego w osobie Matty'ego Casha, natomiast pozostali piłkarze to są najczęściej skrzydłowi. Mamy duże problemy, by zawodnik uczestniczył i w obronie, i w ataku. Jeżeli natomiast chodzi o trójkę stoperów, to też było zawsze dla mnie coś, czego długo musieliśmy się uczyć. Teraz jednak, jako że nie ma czasu, to nie wydaje mi się, by trener to ustawienie zmieniał - mówi nam Majdan, któremu niejako wtóruje Jerzy Engel.
- Na pewno nie powinniśmy kontynuować tego, co robił Sousa. Natomiast to 3-5-2, które Michniewicz preferował w Legii, być może będzie dobre dla reprezentacji, nie mówię, że nie. Ja jednak jestem tradycjonalistą i preferuję zupełnie inne ustawienie zespołu, tak więc trudno mi się na ten temat wypowiadać - tłumaczy były selekcjoner.
Marek Jóźwiak z kolei przekonuje, że zbyt dużą wagę przykładamy do kwestii taktycznych, podczas gdy są one sprawą drugorzędną.
- System nie gra, grają zawodnicy. System ma być podporządkowany pod piłkarzy, ich profile i umiejętności. Najpierw mówmy o umiejętnościach zawodników, a potem o ustawieniu taktycznym. Dla mnie ten zespół, niezależnie od tego, w jakim ustawieniu taktycznym zagra, ma postawione konkretny cel, jakim jest awans na mistrzostwa świata. Najważniejszy będzie tu skład osobowy, a nie formacja - podkreśla były Legionista.
Kto trzeci?
Jeżeli Michniewicz rzeczywiście zdecyduje się na grę w systemie 3-5-2, to stanie przed jednym, bardzo trudnym dylematem. Na zgrupowaniu, z powodu zerwania więzadła krzyżowego, nie mógł stawić się Paweł Dawidowicz, który w ostatnim czasie wydawał się być pewniakiem u boku Kamila Glika i Jana Bednarka w trzyosobowym bloku defensywnym. Teraz natomiast trzeba na nowo znaleźć trzeciego defensora.
- Być może tym trzecim obrońcą będzie Salamon. To zawodnik, który bardzo dobrze wyprowadza piłkę, jest również świetny w grze w powietrzu - prognozuje Majdan.
- Przede wszystkim myślę, że warto sprawdzić Kamińskiego, który dawno nie był w tej reprezentacji - twierdzi z kolei Marek Jóźwiak. Podobnego zdania jest także Jerzy Engel, który z kolei zdaje się bagatelizować tę kwestię.
- Mamy Kamińskiego, o którym tyle się w ostatnim czasie mówi, jest też Bereszyński, który grywał jako półprawy środkowy... Tak więc tutaj moim zdaniem nie ma żadnego problemu. To tylko kwestia wyboru, jakim systemem zagramy. Mamy do dyspozycji zawodników podobnej klasy. Jak nie zagra jeden, to zagra inny. Dlatego myślę, że akurat nie tu leży problem. Rzecz w tym, w jakiej dyspozycji są poszczególni zawodnicy, a większość z nich jest w doskonałej. To jest najważniejsze dla selekcjonera. Żeby mieć zespół przygotowany i w formie, a wtedy nie jest ważne, kto na jakiej pozycji zagra - kwituje Engel.
Czwartkowy mecz Szkocja - Polska rozpocznie się o godzinie 20.45. Dzień później, w piątek, kadrowicze wrócą do Katowic i tam będą przygotowywali się do wtorkowego finału baraży o awans na mundial w Katarze.
Czytaj także:
- Pogoń Szczecin ponownie broni pozycji lidera. "Dostaliśmy lekcję"
- Znany Niemiec chciał prowadzić Polskę. "Kto by nie chciał? Macie Lewego!"