Cash nie rozmienia się na drobne. Jak reprezentacja zyska na obrońcy?

Kilka miesięcy temu temat jego powołania był gorącym i jednocześnie kontrowersyjnym. Dzisiaj mówi się już tylko o jego formie. Matty Cash może stać się dla reprezentacji kimś, kim był Łukasz Piszczek.

Michał Płaszczyk
Michał Płaszczyk
Matty Cash WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Matty Cash
Pod względem zawodników urodzonych poza granicami kraju, którego barwy reprezentują, Polska jest w tyle. Z uwagi na historię oraz aspekty gospodarcze i polityczne, to raczej gracze z polskim pochodzeniem zasilali inne reprezentacje.

"Farbowany Lis"?

Temat Matty'ego Casha był pewnym szokiem. W końcu nagle reprezentacja miała zyskać kogoś, kto regularnie gra w Premier League. Wątpliwości budził fakt, że defensor Aston Villi nie mówi po polsku.

Jego pochodzenia kwestionować nie można. Matka piłkarza, Barbara jest córką polskich imigrantów. Matty jest więc reprezentantem tak zwanego trzeciego pokolenia. W naszym kraju pojawił się dopiero przy okazji meczu z Węgrami.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zrezygnował z olbrzymich pieniędzy. "Od razu rozpętała się burza"

Cashowi nie można odmówić tego, że naprawdę zależy mu na graniu w polskiej kadrze i na staniu się jak najbardziej "polskim". Nauczenie się hymnu jest jednym z gestów, który na to wskazuje.

Przeciwnicy jego powołania mogą powiedzieć, że to ruch PR-owy, ale gdyby tego nie zrobił - pod warunkiem tego, że wcześniej by tego nie zapowiadał - to nic by się nie stało i nikt nie miałby pretensji. Mimo wszystko to zrobił i od razu zebrał dużo ciepłych komentarzy.

Określenie "farbowany lis" jest pejoratywne. Wszystko przez Euro 2012 i kadrę Smudy. Grało w niej 4 takich piłkarzy. Chociaż ten termin kojarzy się raczej z trójką graczy, których wdrożenie do kadry wyglądało, jak "transfer" pod mistrzostwa Europy.

Eugen Polanski i Damien Perquis, którzy debiutowali w 2011 roku oraz Sebastian Boenisch, który pierwsze spotkanie zagrał rok wcześniej. Czwartym z nich był Ludovic Obraniak, jednak pomocnik wyróżniał się na ich tle dłuższym stażem i znaczeniem dla drużyny.

Poza Perquisem wszyscy panowie mówili lub raczej próbowali - choć Polanskiemu szło naprawdę przyzwoicie - mówić po polsku. Obrońca "The Villans" - póki co - poza hymnem w naszym języku nie mówi. Jednak jego asymilacja przebiegła znacznie lepiej i budzi same pozytywne opinie.

Nowy Piszczek?

Nazwisko Łukasza Piszczka można byłoby wziąć w cudzysłów, bo nikt nie oczekuje od Casha, by wszedł w 100% w buty jednego z najlepszych obrońców w historii drużyny narodowej. Chodzi raczej o jakość, spokój i pewność, jakie były gracz Borussii Dortmund oferował.

Bartoszowi Bereszyńskiemu i Tomaszowi Kędziorze nie można odmówić umiejętności i zaangażowania, jednak daleko im do klasy 66-krotnego reprezentanta Polski. Nowy "nabytek" zespołu ma potencjał, by wkrótce wskoczyć na topowy poziom w skali Premier League.

Warunek jest jeden - utrzymać obecną formę. Cash staje się kluczowy dla swojego zespołu. Solidny w defensywie i istotny w ataku. W ostatnim spotkaniu z Leeds United wykazał się bardzo dobrym pozycjonowaniem i dwukrotnie przytomnie zamknął akcję z prawej strony. Pierwszy raz zakończył się asystą, a drugi bramką.

W ostatnich 3 spotkaniach zdołał strzelić 2 bramki i zaliczyć 2 asysty. Pomógł także drużynie w zachowaniu 3 czystych kont.

Co sprawia, że urodzony w Anglii defensor może okazać się bardzo istotną postacią dla reprezentacji Polski? Przede wszystkim jego umiejętności, ale jest to truizm. Profil Casha jest diametralnie inny od pozostałych prawych obrońców.

Gracz Aston Villi jest bardzo ruchliwy i naturalnie wychodzi mu włączanie się do ataku i - jak pokazuje ostatnio - domykanie prawej flanki. Ma naturalny ciąg do ofensywy. Jest także dobry technicznie. Jednocześnie nie rzucają się w oczy specjalne braki defensywne.

Jak na polskie warunki, to jest to mały ewenement. Poza Piszczkiem, raczej rzadko zdarzają się na bokach obrony tak uniwersalni gracze. Kędziora i Bereszyński są bardziej skupieni na bronieniu, natomiast Arkadiusz Reca i Tymoteusz Puchacz to zawodnicy bardziej - czasem za bardzo - ofensywni.

Wiadome jest to, że pod względem wpływu na szatnię 24-latek nie przeskoczy - przynajmniej w najbliższym czasie - gracza LKS Goczałkowice, jednak ma papiery na granie w europejskim topie. Zimą mówiło się nawet o zainteresowaniu ze strony Atletico Madryt.

"Gotówka", jak wręcz do przesady mówiło się o nim przy okazji powołania, może zabezpieczyć, a nawet "zamknąć" prawą obronę drużyny narodowej na długie lata.

Zagrałby dla Anglii?

W głowie defensora może pojawić się w najbliższym czasie kilka przemyśleń na temat tego, czy mógłby przy okazji takiej formy otrzymać powołanie do reprezentacji Anglii. Odpowiedź wydaje się być dość prosta - mógłby.

Kieran Trippier i Reece James są kontuzjowani. Trent Alexander-Arnold i Kyle Walker są dostępni, jednak Gareth Southgate nie miał problemów z powoływaniem 3 graczy na tę pozycję. Wydaje się, że z taką dyspozycją reprezentant Polski mógłby, a nawet powinien, znaleźć się wśród powołanych do drużyny "Synów Albionu".

Wybór został jednak już podjęty. Czy piłkarz będzie czół, że mógł poczekać z decyzją? Pewnie tak. Czy to jest teraz istotne? Poza publicystyką, raczej nie, bo już za nieco ponad tydzień obrońca spotka się z kolegami i z Czesławem Michniewiczem na zgrupowaniu.

Być może okaże się tak, że piłkarz grający w Premier League będzie najlepszym, co zostawił po sobie Paulo Sousa. Kto wie, możliwe, że gdyby nie Portugalczyk, który jawi się jako człowiek bardzo światowy, to nigdy poważnego tematu w roli głównej z Polską i Mattym Cashem by nie było.

W niedzielę w lidze angielskiej czeka nas polski mecz. Aston Villa zmierzy się z West Hamem United. Początek meczu o 15:00, a transmisja będzie dostępna na Canal+ Family. Do bramki po przerwie przy okazji starcia w Lidze Europy wróci Łukasz Fabiański.

Czytaj także:
Lewandowski miażdży konkurencję. Sprawdź klasyfikację strzelców
Cristiano Ronaldo wrócił do wielkiej formy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×