Szok Piotra Stokowca po klęsce KGHM Zagłębia Lubin. Padły bardzo mocne słowa

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

- Jestem wściekły, to nie ma prawa się powtórzyć - mówił zszokowany i oburzony trener KGHM Zagłębia Lubin Piotr Stokowiec. Jego zespół przegrał z Wartą Poznań aż 0:4.

- Nie jestem zły, jestem wściekły. Muszę z góry przeprosić za zbyt emocjonalne słowa, ale nie po to w ostatnich trzech spotkaniach graliśmy na zero z tyłu i przywoziliśmy punkty, żeby to roztrwonić w tak prosty i naiwny sposób. Przegraliśmy z Wartą w 12 minut. Nie wyciągaliśmy wniosków, traciliśmy podobne bramki. Po jednym ciosie następował drugi i właśnie na to jestem najbardziej zły - stwierdził Piotr Stokowiec.

- Mogę tylko przeprosić kibiców, nic innego nie wypada zrobić po takim występie. Nie ma mojej zgody na taką grę, tracenie goli w taki sposób i takie zachowanie. To także moja osobista porażka. Próbowaliśmy jakoś zareagować, zrobiliśmy w przerwie cztery zmiany, ale na niewiele się one zdały. Nie byliśmy w stanie wyprowadzić ciosu, a nadziewaliśmy się na kontry, których efektem była czwarta bramka dla Warty. Piłkarze mieli teraz dostać kilka dni wolnego, jednak trzeba zrewidować te plany. Będziemy trenować więcej. Nie widziałem światełka w tunelu, nikogo za ten występ nie mogę pochwalić. To nie ma prawa się powtórzyć - oznajmił.

Dawid Szulczek, co zrozumiałe, był zdecydowanie bardziej rozluźniony. - Cieszę się z licznej obecności naszych kibiców na tym spotkaniu. Dzięki temu mieliśmy dwunastego zawodnika. Chcielibyśmy, żeby tak było zawsze i mam nadzieję, że napędzimy to lepszymi wynikami, które ostatnio notujemy. Mamy jednak dopiero 30 pkt., a to do utrzymania jeszcze nie wystarczy. Dlatego musimy właściwie przepracować przerwę na kadrę i przygotować się do meczu z Rakowem Częstochowa - powiedział Dawid Szulczek.

Zieloni wreszcie wykorzystywali sytuacje, z czym w poprzednich kolejkach mieli spore kłopoty. - Dysproporcja między nami a Zagłębiem nie była tak duża, jak wskazywałby wynik, ale byliśmy konkretni i skuteczni. Jeśli chodzi o ofensywę, ten mecz był najlepszy w naszym wykonaniu, odkąd zostałem trenerem Warty. Mieliśmy drobne problemy z funkcjonowaniem pressingu, jednak sporo aspektów funkcjonowało na wysokim poziomie. Co do skuteczności, nie możemy ciągle strzelać w słupki czy poprzeczki, albo marnować rzutów karnych. W obu tych statystykach byliśmy dotąd na czele. Ta niekorzystna passa się musiała się w końcu odwrócić - zaznaczył Szulczek.

Czytaj także:
Transfer z Warty Poznań do Arki Gdynia
Warta Poznań walczy o nowy stadion. Spotkanie na najwyższym szczeblu

ZOBACZ WIDEO: Reprezentant Polski szuka klubu. Ciekawe propozycje na stole

Źródło artykułu: