- Informuję, że podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy marketingowej między Robertem Lewandowskim a marką Huawei. Tym samym realizacja wszelkich świadczeń promocyjnych została z naszej strony wstrzymana - poinformował naszą redakcję w krótkim komunikacie menedżer Lewandowskiego, Tomasz Zawiślak.
7 marca kapitan reprezentacji Polski zerwał umowę ze światowym gigantem, reagując w ten sposób na doniesienia dziennika "Daily Mail". Brytyjczycy poinformowali, że Huawei wspiera Rosję w ustabilizowaniu sieci po cyberatakach, które są efektem brutalnej agresji wojsk rosyjskich na Ukrainę (rosyjskie witryny są atakowane m.in. przez hakerów należących do grupy Anonymous).
Choć Chińczycy szybko wydali oświadczenie i podkreślili, że doniesienia "Daily Mail" to fake news, to Lewandowskiego najwyraźniej to nie przekonało.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski w końcu wygra Złotą Piłkę?! "I tu pojawia się problem"
Teraz kapitan reprezentacji Polski po raz pierwszy publicznie skomentował swoją decyzję. Zrobił to w programie "Dzień Dobry TVN".
- To są ciężkie decyzje. W dobie fake newsów, tego wszystkiego, co się dzieje, wybrać te informacje, które są prawdziwe... W mojej sytuacji decyzja była oczywiście jasna. Nie musiałem się nad tym długo zastanawiać - odpowiedział Lewandowski na pytanie Filipa Chajzera.
Piłkarz podkreślił, że decyzja nie została podjęta pochopnie.
- To też nie jest tak, że można ją podjąć z godziny na godzinę. Nie można zapominać, że są umowy, ale tutaj są rzeczy ważne i ważniejsze. Dla mnie ta decyzja była jasna, pomimo wieloletniej współpracy (z Huawei - przyp. red.). Ten termin, ten czas, w którym się znaleźliśmy, był punktem kulminacyjnym tego wszystkiego. Moja decyzja musiała taka być - dodał Lewandowski.
Zrywając umowę z chińskim koncernem, Lewandowski zrezygnował z ogromnych pieniędzy. Nowa umowa, którą podpisano w styczniu 2022 roku, miała obowiązywać przez trzy lata. Jak już informowaliśmy, piłkarz mógłby zarobić nawet ok. 5 milionów euro (więcej TUTAJ>>).
Czytaj także: Dostał pytanie o kontrakt Lewandowskiego. Dyrektor Bayernu szczerze o problemach