To było wielkie zwycięstwo reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni pokonali Szwecję 2:0 (0:0) i wywalczyli awans na mistrzostwa świata w Katarze. Sukces został wywalczony przede wszystkim wielką determinacją i ogromną ambicją - zawodnicy wybrani przez Czesława Michniewicza zostawili serce na boisku.
Pod wrażeniem ofiarnej gry reprezentacji Polski jest Arkadiusz Onyszko. Były bramkarz, obecnie pracujący w sztabie szkoleniowym drużyn juniorskich PZPN, nie przypomina sobie takiego występu drużyny narodowej.
- Cała drużyna stworzyła monolit. Dawno nie widziałem reprezentacji Polski, która grałaby tak zespołowo, gdzie wszyscy pomagaliby sobie nawzajem. Strasznie to mi się podobało. Tam było widać "team spirit", dobre relacje piłkarzy z trenerem. Tak to powinno wyglądać - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!
Jako były bramkarz, Onyszko wnikliwie obserwował grę Wojciecha Szczęsnego. Piłkarz Juventusu zagrał jedno z najlepszych spotkań w swojej reprezentacyjnej karierze. Dwa razy ratował skórę drużynie w bardzo trudnych sytuacjach i nie popełnił ani jednego błędu.
- Mam ogromną satysfakcję, bo Wojtek Szczęsny zagrał naprawdę znakomicie i to w tak ważnym spotkaniu. W najtrudniejszych momentach pokazał klasę i dzięki jego interwencjom wciąż byliśmy w grze. Był pewny siebie, skoncentrowany, po prostu bezbłędny.
Po wtorkowym wieczorze na Stadionie Śląskim w Chorzowie tysiące polskich kibiców mogło sobie zadać jedno pytanie: jak to możliwe, że Sebastian Szymański przez 12 miesięcy nie występował w reprezentacji Polski? Zawodnik Dynama Moskwa był jednym z najlepszych graczy na murawie, uczestnicząc niemal w każdej ofensywnej akcji Biało-Czerwonych.
Przypomnijmy, że poprzedni selekcjoner Paulo Sousa zamknął dla niego drzwi do kadry po słabym występie w meczu z Węgrami (3:3), 25 marca 2021 roku. Brak dalszych powołań był regularnie kwestionowany przez opinię publiczną.
Arkadiusz Onyszko ma teorię, dlaczego pomocnika tak długo nie oglądaliśmy w koszulce z orłem na piersi.
- Ja doskonale wiem, dlaczego Sebastiana Szymańskiego tak długo nie było w reprezentacji Polski. Po prostu Paulo Sousa za bardzo nie ogarniał. I mówię to z całą świadomością. Bajerant, który dobrze wypadał, ale na konferencjach prasowych. Jako trener popełniał wielkie błędy!
- Brak Szymańskiego w kadrze to jedno, ale ja mam wrażenie, że on nie wiedział, że porażka z Węgrami na Stadionie Narodowym będzie miała takie konsekwencje i że będziemy musieli być rozstawieni w barażach. To było po prostu karygodne. Mam też teorię dotyczącą meczu z Hiszpanią na EURO 2020. Wyszliśmy na spotkanie ofensywnie, ale tylko dlatego, że Sousa chciał się pokazać, jakim to jest odważnym trenerem, myślał bardziej o sobie niż o drużynie - przekonuje.
Wielkim wygranym meczu ze Szwecją jest bez wątpienia Kamil Glik. 34-letni obrońca miał ostatnio problemy z mięśniem dwugłowym i zagrał na własną prośbę. I choć już w drugiej minucie meczu poczuł ból w nodze, pozostał na boisku do końcowego gwizdka. Nasz lider w drugiej połowie dosłownie płakał z bólu, ale zacisnął zęby i wytrzymał.
Onyszko: - Kamil Glik to wielki sportowiec, wielki człowiek i przykład do naśladowania dla wszystkich. Czy można o nim nagrać film? Tak, mam nawet tytuł: "Powrót gladiatora". W życiu nie wszystko idzie z górki, ale on zawsze bierze bagaż na plecy i idzie konsekwentnie przed siebie. Dał z siebie więcej niż 100 procent.
Pierwsze od 48 lat (!) zwycięstwo ze Szwecją w meczu o stawkę to także wielki sukces Czesława Michniewicza. Przejął kadrę w bardzo trudnym momencie, miał mało czasu na zestawienie zespołu, tylko jeden mecz sparingowy, ale i tak wyszło na jego.
- Widać, że trener Michniewicz kupił zawodników, przede wszystkich tych najbardziej doświadczonych. Mentalnie zespół był naprawdę na wysokim poziomie. Oni widzą, że selekcjoner jest przygotowany, pracowity, ma pojęcie o taktyce. Piłkarzy nie da się oszukać. Ta wygrana to także wielki sukces prezesa Kuleszy. Wybór trenera Michniewicza nie był łatwy, to nie była oczywista kandydatura. Trener tym meczem też odkupił swoje winy i mam nadzieję, że nie będziemy już patrzeć w przeszłość. Skupmy się na tym, co będzie - apeluje.
Teraz przed kadrą mecze w Lidze Narodów, gdzie rywalami Biało-Czerwonych będą drużyny Holandii, Belgii i Walii. Według naszego eksperta, selekcjoner przeznaczy te spotkania na sprowadzenie kilku nowych zawodników, będzie też chciał wypróbować grę w innym ustawieniu.
- Jestem dużym optymistą. Michniewicz będzie miał więcej czasu i kilka meczów z silnymi rywalami w Lidze Narodów. Spodziewam się, że przez pracę w kadrze do lat 21 będzie wprowadzał nowe, młode twarze. Liczę, że jego reprezentacja będzie mieszanką rutyny z młodością. Kamil Glik czy Grzegorz Krychowiak nie będą grali wiecznie i trzeba szukać następców.
Już w piątek reprezentacja Polski pozna grupowych rywali na mistrzostwach świata w Katarze.