O smutnej historii Kyrylo Melitschenki pisze magazyn "Kicker". Szczęście z jego twarzy zniknęło pod koniec lutego. Dokładnie 24 kiedy Władimir Putin zadecydował o rozpoczęciu bestialskiej inwazji, podczas której giną żołnierze i cywile, w tym kobiety i dzieci.
Do tego momentu ukraiński piłkarz występował w barwach FK Mariupol. Wojna zmieniła wszystko w jego życiu. Aktualnie trenuje w Dynamie Drezno i uczy się niemieckiego języka. Cały czas jednak myśli o swojej ojczyźnie.
Ukraiński defensor w tym klubie przebywa od dwóch tygodni. Najbardziej pomaga mu Rosjanin, Anton Mitryushkin. Obaj starają się jednak nie rozmawiać za często o dramatycznych wydarzeniach z pewnego powodu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski bramkarz jak Lewandowski! Zobacz, co zrobił
- Mam duży kontakt z Antonem, bardzo mi pomaga. Zna prawdę o tej wojnie, ale niewiele o niej rozmawiamy. Polityka to wciąż polityka - powiedział Melitschenko, cytowany przez magazyn "Kicker".
Przed przyjazdem nie wiedział zbyt wiele o niemieckim klubie. Po raz pierwszy na Rudolf-Harbig-Stadion pojawił się w piątek przy okazji spotkania Dynama Drezno z Schalke 04 Gelsenkirchen (1:2).
- To niesamowity stadion, niesamowici kibice. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, nawet jeśli byłem tam tylko jako widz - ocenił.
Zawodnik jest bardzo wdzięczny naszym zachodnim sąsiadom, którzy umożliwili mu kontynowanie sportowej kariery. Melitschenko ma sporą nadzieję, że wojna w Ukrainie wkrótce dobiegnie końca. - Wszystko inne nie jest ważne. To powinno się wreszcie skończyć, abyśmy mogli wrócić do domu. Dziękuję Niemcy" - podsumował.
Zobacz też:
Lewandowski otwarty na transfer!
To oficjalne. Rosjanie podjęli decyzję ws. mistrzostw świata