Pogoń Szczecin prezentowała się zdecydowanie gorzej niż w poprzednim, wygranym 4:0 meczu z Górnikiem Łęczna. Co prawda wcześniejszy przeciwnik Portowców jest w strefie spadkowej, a Wisła Płock walczy o awans do europejskich pucharów, ale akurat na wyjazdach bilans Nafciarzy nie wygląda dobrze.
- Byliśmy świadomi, że Wisła gra bardzo dobrze z kontrataku i świetnie wykonuje stałe fragmenty gry i właśnie tak strzeliła gole. Nie zaskoczyła nas gra przeciwnika, który ma w składzie bardzo mobilnych i szybkich piłkarzy - mówi Piotr Parzyszek, napastnik Pogoni.
Parzyszek był blisko Kamila Grosickiego w akcji bramkowej Pogoni. Pozwolił zabrać się z piłką reprezentantowi Polski, a zdobyte przez niego prowadzenie wystarczyło liderowi PKO Ekstraklasy na zaledwie cztery minuty.
ZOBACZ WIDEO: Czy reprezentacja Polski wyjdzie z grupy na MŚ? "Wreszcie nie jesteśmy w łatwej grupie"
- Krótko po strzeleniu gola mieliśmy stuprocentową szansę na drugą bramkę, a 30 sekund później Wisła wyrównała. To są detale, które będą na końcu decydować o tym, na którym miejscu zakończymy sezon. Chcieliśmy znokautować przeciwnika, a tu przyszło wyrównanie - wspomina Parzyszek.
- Po drugim golu już wiedzieliśmy, że będzie trudno. Resztę meczu Wisła broniła się. Cały czas stała we własnym polu karnym i przed nim - dodaje napastnik.
Pogoń Szczecin spędziła noc na pierwszym miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy, ale Lech Poznań i Raków Częstochowa będą mieć możliwość wyprzedzenia jej w trwającej kolejce.
- Walka o tytuł będzie się toczyć do końca sezonu. Każda drużyna walczy o swoje cele i wszystkie czekają trudne spotkania. Jesteśmy wkurzeni, ale musimy pozostać pozytywnie nastawieni. Po regeneracji i przeanalizowaniu błędów, mamy za zadanie zagrać przeciwko Jagiellonii na trzysta procent możliwości - zapowiada Piotr Parzyszek.
Czytaj także: Potrafił zachwycić w MLS. Teraz zagra w Sandecji
Czytaj także: Nie ma mocnych na Miedź Legnica. Kolejne zwycięstwo, awans coraz bliżej