Amerykanie cenią polskich piłkarzy, a już w szczególności napastników. Zimą Karol Świderski (Charlotte FC) dołączył w Major League Soccer do Adama Buksy (New England Revolution), Patryka Klimali (New York Red Bulls), Kacpra Przybyłki (Chicago Fire) oraz Jarosława Niezgody (Portland Timbers).
Ten ostatni ponad dwa lata temu przeniósł się do USA. Klub z Providence Park dał mu na wstępie duży kredyt zaufania. Najlepiej świadczy o tym fakt, że Portland Timbers zapłaciło Legii Warszawa około 3,5 mln euro. Niezgoda podpisał wtedy czteroletni kontrakt jako "designated player". W tamtejszej lidze każda drużyna może sprowadzić tylko trzech graczy na tych warunkach, są one zarezerwowane dla najbardziej wartościowych zawodników.
Miał obiecujące początki. W swoim pierwszym sezonie uzbierał sześć bramek i jedną asystę. Niezgoda w listopadzie 2020 roku zerwał więzadła krzyżowe. Diagnoza lekarzy była dla niego ogromnym ciosem. W związku z problemami zdrowotnymi był wyłączony z gry przez ponad dziewięć miesięcy.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #05: Silna grupa, w której się nas boją. Szukamy sparingpartnera
Po powrocie 27-latek długo nie mógł wywalczyć sobie miejsca w wyjściowym składzie. W tym roku Niezgoda skorzystał na nieszczęściu Felipe Mory i wreszcie wskoczył do "jedenastki" Giovanniego Savarese.
Trener nie miał wyboru
Ryan Clarke z "The Oregonian" wyjaśnił sytuację snajpera. - Jest jedynym zdrowym napastnikiem w Timbers. Został obdarzony zaufaniem, bo nie było wyboru. Prawdopodobnie wróci na ławkę rezerwowych w momencie, w którym Mora poradzi sobie z kontuzją. Klub chce wzmocnić kadrę jeszcze jednym napastnikiem, co może jeszcze bardziej wpłynąć na czas gry Niezgody - podkreślił dziennikarz w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Kiedy trafił do Portland, mieliśmy dwóch napastników: Jeremy'ego Ebobisse'a (obecnie San Jose Earthquakes - przyp. red.) i Felipe Morę, którzy byli znacznie bardziej mobilni niż Jaro i nieco lepiej radzili sobie w kontrataku. Miał naprawdę dobry sezon w 2020 roku, zatrzymała go kontuzja kolana. Teraz został tylko Niezgoda. Jest zdrowy i właśnie dlatego rozpoczął dotychczas każdy mecz w tym sezonie - mówił nam Alex Barnes, kibic Portland Timbers i współautor bloga stumptownfooty.com.
Bez wątpienia urazy są największym problemem wychowanka Opolanina Opole Lubelskie. Piłkarz powoli wraca na właściwe tory. W trwających rozgrywkach zgromadził 574 minuty w siedmiu meczach i zapisał na swoim koncie dwa trafienia. Ostatnio zdobył ładną bramkę przeciwko Vancouver Whitecaps (3:2) - więcej TUTAJ.
- Pasuje do niego łatka szklanego piłkarza, ale zazwyczaj dobrze gra, jeśli tylko jest zdrowy. Tak jednak nie było w tym roku. Wielu uważa, że nie jest wart kontraktu desiganted player. Wątpię, że dostanie kolejną umowę na takich warunkach. Ogólnie rzecz biorąc, jest utalentowany, lecz musi zdobywać więcej bramek - uważa Charlie Folkestad z "Cascadia Sports Network".
"Jest zabójczym finiszerem"
Niezgoda musi więc udowodnić swoją wartość, jeżeli chce kontynuować karierę za oceanem. Kontrakt zawodnika wygaśnie wraz z końcem przyszłego roku. Eksperci zgodnie twierdzą, że były młodzieżowy reprezentant Polski ma jeszcze pole do poprawy. - Niezgoda powinien konsekwentnie zdobywać bramki i być mocnym punktem drużyny, jednak nie zawsze tak jest. To nie jest owocny sezon dla niego. W ostatnim meczu strzelił gola i wyglądał trochę lepiej - dodał Clarke.
- Myślę, że jest zabójczym finiszerem, kiedy wpada w pole karne. Czasami wydaje mi się, że trochę za bardzo polega na innych i ma problemy z kreowaniem sytuacji bramkowych. Sądzę, że sukcesem byłoby zdobycie dwucyfrowej liczby bramek po raz pierwszy w barwach Timbers - ocenił Barnes. - Dobrym wynikiem byłoby dziesięć goli, w tym co najmniej trzy przed powrotem Mory, co powinno nastąpić za kilka tygodni. Timbers mają głęboki skład, a wyczerpujący terminarz MLS wymaga rotacji. Dostanie swoje szanse i po prostu musi je wykorzystać - nadmienił Folkestad.
Czesław Michniewicz zaplanował tournee po USA, wkrótce ma spotkać się między innymi z Klimalą, Świderskim i Buksą. Niezgoda musi wrócić do optymalnej formy, by przekonać do siebie selekcjonera reprezentacji Polski.
Czytaj także:
To dlatego Sousa opuścił reprezentację. Nowe fakty od lekarza kadry
Ukraińscy piłkarze dziękują Polakom. "Na chwilę zapomnieliśmy o wojnie"