Co dwie głowy, to nie jedna. Piast Gliwice wysyła czytelny sygnał do Gdańska

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: piłkarze Piasta
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: piłkarze Piasta

Dwa oblicza miał sobotni mecz Piasta Gliwice z Jagiellonią Białystok. W pierwszej połowie był nudny, w drugiej zaś emocjonujący do samego końca. Gospodarze wygrali 2:1 po dwóch strzałach głową i ponownie zbliżyli się do czwartego miejsca w tabeli.

Tym samym Piast Gliwice wysłał czytelny sygnał do Gdańska, że walka o czwarte miejsce w ligowej tabeli jeszcze się nie zakończyła.

Niemniej, po pierwszej połowie chyba tylko najwięksi optymiści uwierzyliby w taki scenariusz. Bo do przerwy to Jagiellonia Białystok była zespołem nieco lepszym. Piast miał problemy z kreowaniem sytuacji, nie oddał ani jednego celnego strzału.

Ale mecz piłkarski składa się z dwóch połów. A na drugą, mówiąc kolokwialnie, początkowo wyszedł tylko jeden zespół i był nim Piast. To były dwa szybkie ciosy. Najpierw dośrodkowanie Martina Konczkowskiego precyzyjnym strzałem głową zamknął Jakub Holubek, a dosłownie parę minut później po centrze Toma Hateleya z rzutu wolnego prowadzenie gliwiczan podwyższył Jakub Czerwiński.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko

Tyle, że po drugim trafieniu Piast jakby przestał grać. Gospodarze cofali się coraz głębiej i tym samym zapraszali Jagiellonię do coraz bardziej śmiałych ataków. Podopieczni Piotra Nowaka z zaproszenia skorzystali. Rezerwowy Bartosz Bida precyzyjnym strzałem przy bliższym słupku wykończył dośrodkowanie Bojana Nasticia i Jagiellonia złapała kontakt.

Inna sprawa, że sędziowie początkowo tego gola nie uznali. Sytuacja była sprawdzana przez VAR przez blisko osiem minut. Niewykluczone, że była to najdłuższa weryfikacja w historii piłki nożnej, choć gołym okiem widać było, że Bida na 99 proc. na spalonym nie był.

Dzięki temu dość nieoczekiwanie zrobił się interesujący mecz, który trzymał w napięciu do końcowego gwizdka. Wynik mógł pójść w każdą stronę, ale kolejne bramki już nie padły, choć doskonałe okazje mieli m.in. Kamil Wilczek i rezerwowy Arkadiusz Pyrka. Przyjemnie oglądało się taką wymianę ciosów w końcówce, z której obronną ręką wyszli gospodarze.

Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 2:1 (0:0)
1:0 - Jakub Holubek 47'
2:0 - Jakub Czerwiński 53'
2:1 - Bartosz Bida 66'

Składy:

Piast: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Constantin Reiner, Ariel Mosór, Jakub Czerwiński, Jakub Holubek - Kristopher Vida (46' Arkadiusz Pyrka), Tom Hateley, Michał Chrapek - Damian Kądzior (89' Michael Ameyaw), Kamil Wilczek (86' Alberto Toril).

Jagiellonia: Zlatan Alomerović - Paweł Olszewski (62' Bartosz Bida), Bogdan Tiru, Michał Pazdan, Bojan Nastić (84' Narek Grigorjan) - Karol Struski (62' Michał Żyro), Martin Pospisil (64' Przemysław Mystkowski), Taras Romanczuk, Diego Carioca (84' Fedor Cernych), Bartłomiej Wdowik - Marc Gual.

Żółte kartki: Żyro, Romanczuk, Cernych (Jagiellonia).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

CZYTAJ TAKŻE:
We Wrocławiu nokaut w dwadzieścia minut. Alarm w Śląsku!
Arka Gdynia idzie jak burza. Nie przeszkodził jej falstart w hicie

Komentarze (2)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
24.04.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Znowu Jadwiga w trąbę? No tak, bo Jajun cicho, płacze w norze. W sumie żadna nowość, wygrała tylko 2 razy w tym roku HAHAHAHAHAHA 
avatar
Husarzyk
23.04.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Piast Gliwice