To zapamiętają na długo! Zachowanie sędziego zaskoczyło kibiców

Krótka rozmowa i prezent w przerwie meczu sprawiły, że kibice Rakowa na długo zapamiętają nazwisko sędziego asystenta, który prowadził mecz ich drużyny. - Oby takich arbitrów było w Polsce więcej - napisali do nas fani wicemistrza Polski.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Michał Obukowicz i Marcin Sztajner (okienko) Newspix / NEWSPIX/PATRYK PINDRAL. / archiwum prywatne / Na zdjęciu: Michał Obukowicz i Marcin Sztajner (okienko)
W 39. minucie meczu zawodnicy Rakowa Częstochowa rozgrywają akcję, która o mało nie kończy się golem na wagę prowadzenia w starciu ze Śląskiem Wrocław. Ivi Lopez zagrywa z rzutu rożnego, głową uderza Władysław Koczerhin i dopiero zawodnik rywali wybija piłkę z linii bramkowej. Na trybunach wrzawa, kibice widzieli już ją w bramce. Jednak dopiero to, co wydarzy się za chwilę, sprawi, że fani Rakowa zapamięta ten mecz do końca życia.

Duża część publiczności krzyczy do sędziego asystenta, który jest tuż przy bramce, żeby przekazał głównemu, że jest gol. Wtedy arbiter się odwraca i przekazuje im, że dostał podpowiedź z VAR-u: "Nie było gola".

- Kibice się uśmiechnęli, akurat była przerwa w grze i zdążyliśmy wymienić kilka serdecznych gestów - opowiada Michał Obukowicz, sędzia asystent w tamtym meczu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gość ma niezłą parę w rękach! To rekord świata?

- Po chwili kibice wstali i na znaną nutę zaczęli śpiewać "lubię, lubię PZPN". Podchwycili to pozostali ludzie na trybunie, a potem był śmiech. Pierwszy raz spotkałem się z taką reakcją. Ujęła mnie. Postanowiłem to im wynagrodzić - dodaje arbiter.

W przerwie meczu Obukowicz schodzi do szatni i wraca do kibiców z prezentem. Jednemu z nich przekazuje swoją pomarańczową koszulkę sędziowską. Drugiemu dał odznakę UEFA, którą przypinał podczas międzynarodowych meczów.

- To arbiter, który chciał, by cały mecz odbył się w duchu fair play. Kibicom łatwo udzielają się emocje. Pan Obukowicz prostym sposobem szybko wyjaśnił sporną sytuację i uspokoił atmosferę - opowiada nam Piotr Rojek, kibic Rakowa. - Na trybunie nie mamy możliwości, by zobaczyć powtórkę. On w życzliwy sposób rozwiał nasze wątpliwości i złapał z nami kontakt. Zdobył naszą sympatię - dodaje Rojek.

Ciąg dalszy

Po meczu kibice czekali, aż arbiter opuści szatnię. Blisko dwie godziny. Gdy Obukowicz wyjeżdżał ze stadionu, porozmawiali z nim jeszcze, mają z nim kontakt  do dziś. A Marcin Sztajner, który dostał od arbitra koszulkę, przychodzi w niej na kolejne mecze Rakowa.

- Przyznali mi, że zaskoczyło ich moje podejście. Że normalnie podszedłem, wyjaśniłem sytuację bez wywyższania się - uśmiecha się sędzia.

- Pamiętamy czasy, gdy Raków w latach 90. grał w I lidze. Potem oglądaliśmy mecze, gdy zespół walczył o awans do ekstraklasy. Jednak pierwszy raz mieliśmy do czynienia z tak miłym podejściem arbitra - zwraca uwagę Rojek.

Z kolei sędzia przyznaje, że po raz pierwszy zdecydował się na przekazanie prezentu kibicom. - Zastanawiam się, czy nie zrobić z tego tradycji. Tak jak piętnujemy złe zachowania, powinniśmy też nagradzać te dobre. Dawno nie poczułem się tak miło podczas meczu. Przypomniało mi to sytuację podczas wymiany sędziowskiej w Japonii. Tam po meczach rozdawaliśmy autografy, bo kibice doceniali naszą pracę tak samo jak piłkarzy. Cieszę się, że w Polsce staje się podobnie. Nie jestem przecież naburmuszonym panem, który zawsze ma rację - śmieje się Obukowicz.

Obelgi po nazwisku

Arbiter z Warszawy dodaje też, że podobną sytuację miał podczas niedzielnego meczu Lecha Poznań ze Stalą Mielec. Wtedy w doliczonym czasie gry zwrócił uwagę piłkarzowi gospodarzy, by odsunął się od piłki ustawionej na rzut wolny.

Obukowicz: - Wtedy kibice wstali, skandowali, bym się od niego odczepił. Wskazując na zegarek, przekazałem im, żeby się uspokoili. Po chwili wyciągnęli kciuki do góry, atmosfera się poprawiła, napięcie zamieniliśmy na przyjacielską relację.

Nie zawsze sędziom udaje się nawiązać tak dobre kontakty z kibicami. Miesiąc temu w Bundeslidze kibic trafił kubkiem w głowę arbitra. W Polsce największym problemem wydają się być wyzwiska.

- Kibice obrażają sędziów głównych po nazwisku. Wcześniej tego nie zauważałem. Z drugiej strony więcej jest też pozytywnych relacji z części trybun. I to na nie chcemy się otworzyć i z nimi nawiązywać więzi. Miło po meczu minąć się z ludźmi, którzy chcą zbić piątkę i docenić pracę zamiast grozić palcem i mówić, że jesteśmy najgorsi - mówi Obukowicz.

- Taki sędzia zasługuje na brawa. Dzięki niemu po rozczarowującym remisie ze Śląskiem wracaliśmy w dobrych humorach. On pokazał, że da się normalnie sędziować i nawiązać dialog z kibicami - podkreśla fan Rakowa.

Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty

On może rozwiązać problemy reprezentacji. Niedawno nikt by w to nie uwierzył
Będzie rewolucja. Aleksandar Vuković potwierdził

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×