Na katowicki klub sypią się kary za karygodne zachowanie kibiców w czasie meczu z Widzewem Łódź, który rozegrano 6 kwietnia. Spotkanie zostało przerwane z powodu groźnych zachowań na trybunach i dokończone dopiero po interwencji policji.
"Pierwszym powodem przerwania meczu było odpalenie pirotechniki. Jeszcze gorzej, że race szybowały po trybunach, stanowiąc niebezpieczeństwo. Drużyny zeszły do szatni, a na stadionie próbowano zaprowadzić porządek. Mecz udało się wznowić na uszkodzonej murawie, przy wyrwanej części krzesełek" - opisywaliśmy zdarzenia.
Po 20 dniach wojewoda śląski zdecydował o zamknięciu stadionu GKS-u Katowice dla publiczności do końca sezonu. Tym samym beniaminek będzie musiał radzić sobie przy pustych trybunach w jeszcze trzech meczach ze Skrą Częstochowa, GKS-em Jastrzębie i ŁKS-em Łódź.
Wcześniej komisja dyscyplinarna Polskiego Związku Piłki Nożnej nałożyła na pierwszoligowca karę dwóch meczów domowych bez publiczności, zakazu wyjazdowego na pół roku i nakazała zapłatę 10 tysięcy złotych.
Czytaj także: Widzew Łódź nie oddaje pozycji, a lider ma zadyszkę
Czytaj także: Stomil Olsztyn nie poddaje się w grze o utrzymanie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na boisku! Mecz został przerwany